Satellite
  • Day 8

    Poranek na Bridge Bay Campground

    July 25, 2019 in the United States ⋅ ☀️ 9 °C

    Nasza rezerwacja na tym campingu byla losem wygranym na loterii. Wszystkie campingi pozajmowane, a nocleg poza parkiem wiaze sie z minimum +100km dodatkowego dojazdu w jedna strone i do tego jest horrendalnie drogi (min. 300usd za noc, dla porownania miejsce campingowe to ok 25usd).

    Z naszym campowaniem wiaza sie dwie historie. Mielismy duzo szczescia z bizonem, przyszedl nas przywitac w pierwszy dzien i wlasciwie towarzyszyl nam do konca spedzajac cala ostatnia noc doslownie na miejscu obok. Zapytalem obsluge parku czy to miejsce jest puste bo zarezerwowali je wlasnie dla bizona? Pani wybuchnela smiechem i odpowiedziala: prosze pana, on jest tak duzy, ze nie musi robic rezerwacji po prostu tam gdzie legnie tam spi. Mieliscie wyjatkowe szczescie ze wybral miejsce tuz obok was.

    Druga historia jest tylez smieszna co straszna. Na calym kampingu wszedzie ostrzegaja przed misiami. WSZEDZIE! W laziekach, na wjezdzie, przy smietnikach, nawet na lawce przy naszym miejscu naklejona byla ostrzegawcza kartka! Nie zostawiac nic co choc troche by pachnialo. Nic! Nie zostawiac smieci, obierkow, opakowan, naczyn, kubkow etc. Nawet zapachy "toaletowe" sa wabikiem, wiec mycie naczyn tylko w wyznaczonych miejscach bez uzycia plynu. Specjalne smietniki, zywnosc tylko w specjalnych pojemnikach lub zamkniete w aucie. Co roku w samym Yellowstone w wyniku napasci niedzwiedzi ginie 14 osob. Mis zwabiony zapachem jedzenia, jezeli sie do niego dostanie zostaje bezpowrotnie stracony: staje sie agresywny i musi zostac uspiony.

    Otoz na kazdym miejscu kempingowym jest spejalnie przygotowane miejsce na ognisko. To jakby wkopana beczka z takim opuszczanym zeliwnym rusztem. Super sprawa! Sniadanie mamy z glowy. Kupilismy drewno, rozpalke, bulki i parowki na hotdogi i puszke chili (con carne). Obudzilem sie wczesnie uszykowac posilek. Z trudem rozpalilem ognisko i zaczalem podgrzewac puszke chili. Zamknieta puszke chili. Dlugo na efekt czekac nie musialem, juz po kilku minutach chili bylo elegancko rozprysniete wokol paleniska. Puszka zaginela w akcji. W panice wysprzatalismy dokladnie cale miejsce zacierajac slady zbrodni, Aga odnalazla puszke pod tropikiem, ale... no wlasnie zapach. Nawet my go czulismy a dla misiow musial byc prawdziwym zaproszeniem na uczte! Wyjezdzajac na Old Faithful zglosilismy to obsludze. Pani obiecala ze powiadomi sluzby i odpowiednio spreparuja nasze miejsce, zeby nie bylo atrakcyjne dla niedzwiedzi. Nie wygladala na zaskoczona, wiec chyba nie bylem ani jedyny, ani tym bardziej pierwszy ;-) Wiecej chili w puszce nie bylo.

    Zdjecia sa z kampingu, ale roznych momentow.
    Read more