Satellite
  • Day 11

    Washington DC

    January 5, 2020 in the United States ⋅ ☀️ 4 °C

    $ Wszechobecne kontrole. Przed wejsciem do każdego muzeum trzepią nas jak lotnisku - kontrola osobista plus skanowanie "bagażu". No dobra. Po kilkugodzinnym zwiedzaniu muzeum holokaustu idziemy do pobliskiej kawiarni doladowac sie kawą. I znowu kontrola! Nie wytrzymuje i wyrywa mi sie: "serio? zeby napic sie kawy?" I pan policjant (trzech ich bylo na dodatek!) stanowczo odparl, ze to dla naszego bezpieczenstwa...

    $ Wiktor. W hostelowym lobby dosiadl się do nas jakis dziwny koleś. To początek pobytu, więc czułam, że będziemy musieli go unikać przez kolejne wieczory, bo to byl właśnie TEN typ. Natrętna przyssawka. Wiktor. Doktorant historii z UJ'otu. "O jezu.. najgorzej" pomyślałam. Strasznie sie rozgadal. Miał iść wlasnie na miasto cos zjesc, uff. Nie idzie, wciąż rozmawiamy. Wyciągnęłam migdały, bo sama zdążyłam zglodniec, ale wahalam sie jeszcze czy poczestowac nasza przyssawke, by nie została dłużej. Wtedy zrozumiałam jednak, że zglodnialam bo sie mega zagadalismy! Wyjedlismy w trójkę już nie tylko paczkę migdalow, ale i wszystkie snacki, które znalazłam w torebce. Wiktor z "dziwnego kolesia" szybko awansowal na "chodźmy do lobby, może jest Wiktor". I od tej pory spędzaliśmy każde śniadanie i wieczory z naszym nowym kolegą, zbyt głośno śmiejąc z jego niezliczonych opowiastek.

    Postanowienie: Ładnie mówić, zredukować przekleństwa i kolokwializmy.

    $ Chrzest podróżnika. Nasz HI Hostel reklamuje się hasłem: "Badz podroznikiem, nie turysta." Po pierwszej nocy w pełnym 10cio osobowym pokoju, bez otwieranych okien zrozumialam, że do tej pory byliśmy turystami.

    $ Ranek byl ladny, gdzies wyjrzalo nawet słońce. Na cmentarzu Arlington ochroniarze kazali nam sie streszczac, zamykaja wyjatkowo o 12, bo nadciąga zalamanie pogody. Siedzielismy jak prawdziwe cebule do ostatniej minuty.Bylo ok 5-6 st., bez opadow, apka mowi ze temp.spadnie do 2st i bedzie snieg z deszczem, wiec nic nie zapowiadalo tej nadchodzącej katastrofy. A i tak powiało grozą... suchy asfalt posypany grubą warstwą soli, spycharki gotowe do działania. Oni na pewno wiedzą wiecej. Jedziemy szybko do miasta, zeby zdążyć przed tym kataklizmem. Centrum tez w pełnej gotowosci. Zaczyna pruszyc, gdy chowamy sie w muzeum. Wiktora wyklad zostal odwolany, uczelnia zamknieta z powodu zapowiadanych warunków atmosferycznych. Podkresle: zapowiadanych. O zgrozo.
    I cóż. Nadeszlo zapowiadane 2st i śnieg z deszczem. Tutaj zima nie zaskakuje kierowcow..

    $ kierowca autobusu: "Where are you from?"
    My jednogłośnie: "Poland!'
    Kierowca rozpromienial: "oh Poland! Nice! Budapest??"
    ...
    Read more