Japan
Kabayama

Discover travel destinations of travelers writing a travel journal on FindPenguins.
Travelers at this place
    • Day 258

      Hakodate - Hirafu

      December 5, 2022 in Japan ⋅ ⛅ -6 °C

      Ich mache mich auf den Weg weiter in den Norden. Hier fahren keine schnellen Shinkansen Züge mehr, sondern einfache Züge und am Ende sogar nur noch ein Triebwagen mit Platz für Personen. So dauert alles viel länger und ich tucker durch die verschneite Region mit Zug und Bus. Nachdem ich nun täglich Webcam und Liftstatus gecheckt habe leihe ich mir noch Ski und hoffe mal das morgen alles funktioniert.Read more

    • Day 55

      Niseko, Japan

      March 13, 2016 in Japan ⋅ ☀️ 0 °C

      Wintersporten in Japan! Na alle zon gaan wij eindelijk weer een winter in. En daar hadden wij best zin in. Snowboarden hebben wij gemist en in Japan kregen we de kans!

      Vorig jaar hebben we ons opgegeven voor een de website; Helpx. Op deze site kan je vrijwilligerswerk zoeken en in ruil voor je werk krijg je vaak een bed om in te slapen en als je geluk hebt wat te eten. Toen wij eenmaal op reis waren hadden we de travel bug te pakken en wilden we eigenlijk niet lang genoeg op een plek blijven om dit te doen. Er zijn immers te veel mooie plekken om te ontdekken of zuid oost azie is zo goedkoop dat werken in ene heel onnodig lijkt.

      Maarja dan kom je aan in Japan, heb je 6 weken de tijd en voor een slaapplaats in een dorm betalen we met z'n 2en 60 eur per nacht.... Dus tijd om aan de slag te gaan. We belanden in het noorden van Japan, in een skiresort dat bekend staat voor de fijne poedersneeuw. we snowboarden iedere ochtend. We hebben een eigen kamer krijgen wat geld om te eten en in ruil daarvoor werken we 6 uurtjes per dag. Tijdens deze uurtjes kopen we spullen in van China en laten we het verschepen naar Japan. Maar we krijgen veel meer terug dan een bed en wat te eten. We komen terecht bij een warme groep andere reizigers. Met ieder natuurlijk een goed reisverhaal waar je geïnspireerd door raakt en je veel tijd met elkaar doorbrengt leer je elkaar ook beter kennen. En liefde gaat natuurlijk ook door de maag, dus wij koken hutspot voor onze internationale vrienden en wij proeven kimchi pannenkoeken en hotpot met sesam!
      Read more

    • Day 208

      Grandma & Papa Visit Niseko (by Andrew)

      March 13, 2023 in Japan ⋅ ☁️ 45 °F

      We went to Niseko, Japan to go skiing, and my grandparents came to ski and see us. We had a powder day and we skied in the trees. Papa, my grandpa, loves skiing, but my grandma hurt her leg. I liked to go to the onsen with Papa after skiing. In the men’s onsen, there were three pools, one cold bath, one a little hotter than lukewarm, and one was so hot if you jump in it than hop out you would be steaming.The sushi was really good, and the people are nice. On the last day of skiing, I went night skiing with dad. Skiing was so much fun, I would do it 24/7.Read more

    • Day 5

      Dzień 5 - dzień restowy

      January 31 in Japan ⋅ ☁️ -1 °C

      Po mocnym wulkanie, uwzględniając prognozy na czwartek zdecydowaliśmy, że dzisiaj odpoczywamy.
      Po niesamowitej burzy mózgów gdzie każdy wyrywał się z coraz to nowszymi pomysłami wymyśliliśmy następujący plan:
      Śniadanie.
      Magiczne źródełka.
      Japońska wioska.
      Onsen.
      (Tak naprawdę Hokkaido niewiele oferuję atrakcji typowo turystycznych poza ENDLESS POWDER HEAVEN. Wystarczy powiedzieć, że przewodniki turystyczne jako jedna z pierwszych atrakcji głównego miasta wyspy wymieniają wieżę telewizyjną …).

      Najpierw pojechaliśmy do gorących źródełek - Hell’s Valley.
      Przejazd ok 1h, bardzo przyjemny drogą ekspresową. Dopiero teraz zjeżdżając w dół droga zauważyliśmy, że jesteśmy stosunkowo wysoko do oceanu bo ok. 150-200m n.p.m.
      Na miejscu po dotarciu do Noboribetsu przywitał nas niesamowity zapach zgniłego jaja, czy jak to Japończycy opisują - jajecznego pierda (?).
      Można powiedzieć tak - na Google Maps są świetne zdjęcia. Świetne.
      Jest sporo dymiących kopczyków, trochę żółtych i pomarańczowo-zielonych skał, jest ścieżka (nieodśnieżona cała w lodzie) którą można dreptając podziwiać te dziwy!
      Na sam koniec oczom ukazuje się wisienka na torcie - magiczna sadzawka gdzie następuje kulminacja doznań zapachowych - japoński pierd 💨 poziom Shoguna.
      No kurna napatrzyć się nie mogliśmy 🙄
      Generalnie mocna konkurencja dla Świętochłowickiej Kalinki.

      Natchnieni (dosłownie) tymi widokami, zostawiliśmy wujka Papryka (który nie chciał się rozstawać z lokalnymi zapachami) w hotelu z bufetem i pojechaliśmy w 4 osoby, do japońskiej wioski imitującej prawdziwą starożytną japońską wioskę.
      Patrząc z daleka baliśmy się że przeżyjemy straszny kicz - m.in. w wachlarzu atrakcji miało być przedstawienie Ninja.
      Noboribetsu Date Jidai Village (bo tak nazywał się ten przybytek) okazało się ładnie zorganizowanym miejscem z całkiem fajnymi miejscówkami pokazującymi życie Japończyków w dawnych czasach. Oczywiście wszystko na sposób japoński - czyli trochę - nie bójmy się użyć tego słowa - no trochę pojebany.
      Można było zobaczyć nadgryzioną już czasem figurkę dzieciaczka w kibelku podczas czynności wymagających kucania. Znów idąc przez „labirynt Ninja” konieczne było otwieranie losowych drzwi. Za jednymi z nich była tym razem Pani w tej samej pozycji, przyłapana na gorącym uczynku 🤷‍♀️
      Także HE HE udaliśmy się do miejsca treningów czyli do strzelnicy. Tam spróbowaliśmy sił w strzelaniu z łuków i w rzucaniu shurikenami (gwiazdkami ninja!!!🥷)
      Po spektakularnym sukcesie szybko opuściliśmy ten domek i udaliśmy się do domu Ninja gdzie zobaczyliśmy przedstawienie. Oczywiście po japońsku, ale mając przed sobą BARDZO skomplikowaną historię (Japończycy mają w sobie coś takiego że lubią wszystko rozdrabniać na szczegóły) dało się w miarę zorientować o co chodzi.
      Bardzo fajna choreografia, bardzo fajnie zagrane sceny walki.

      Następnie powrót do hotelu gdzie zostawiliśmy Patryka i jazda na Onsen - czyli ciepłe baseny z naturalną, gorącą wodą.
      Jak przeczytaliśmy Onseny cieszą się tutaj pewnymi tradycyjnymi zasadami. M.in.: należy się dokładnie wyszorować przed wejściem, należy wszędzie chodzić na bosaka, należy zachować ciszę, zakaz wejścia z odkrytymi tatuażami (bo się źle kojarzy z Yakuzą), zakaz strojów kąpielowych, podział na płcie.
      Doczytaliśmy również, że nie wszystkie Onseny stosują tak restrykcyjnie te zasady więc poszliśmy do takiego z dużą ilością dobrych opinii na Google.
      Jak się okazuje ten Onsen był jednym z tych klasycznych, tj. jedyne odstępstwo od tradycji to możliwość wejścia z tatuażami na ciele.
      Liczyliśmy jeszcze na możliwość zachowania ręczniczków na pasie ale srogi Pan dziad zganił nas za ten ZWARIOWANY pomysł.
      Generalnie sam Onsen na plus - naprawdę ciepła (wręcz gorąca) woda, czysto i parno. Fajny relaks.
      Pozostałe przeżycia wizualne zasłonie kotarą milczenia. W dużym skrócie: japoński festiwal kiełbasek który siłą rzeczy musieliśmy przeżyć.

      Po Onsenie na totalnym ssaniu pojechaliśmy coś zjeść. W Japonii muszą używać czegoś innego niż Google Maps bo znalezienie knajpy graniczy z cudem.
      Trafiliśmy na coś mocno japońskiego, gdzie żeby wiedzieć co zamawiamy musieliśmy tłumaczyć japońskie robaczki Google translatorem na Polski.
      Knajpa fajna ale oni naprawdę ale to naprawdę nie znają NIC z języka angielskiego.
      Fun fact: nie ufajcie wszystkiemu co pokazuje Google translator. Można być bardzo źle zrozumianym 🦝

      Następnie domek i SAKEEEEEE wraz z totalnym zgonowaniem.
      Onsen wyciągnął z nas resztki sił.
      W czwartek POWDER ALERT ‼️ 🚨 ⏰

      Ciekawostki (chyba):
      1. Japończycy podczas opadu śniegu używają parasolek.
      2. WSZYSTKO pakują w foliowe opakowania. Hitem dla mnie jest pojedynczy KĘS kabanoska (ok.3-4cm) w foliowym próżniowym opakowaniu.
      3. W jednej z knajp sedes był wyścielony futerkiem z długim włosiem. Tak. Ciepło w pupkę ale jakoś tak…hm.
      Read more

    • Day 6

      Dzień 6 - POWDER DAY

      February 1 in Japan ⋅ 🌫 -9 °C

      Zgodnie z prognozami przez całą noc waliło śniegiem.
      Faktycznie opadający śnieg jest tutaj bardzo lekki i bardzo gęsty. Nie wiem czym jest to spowodowane ale naprawdę różni się od tego bardziej nam zaznajomionego polskiego puchu.
      Tym samym - ogień z rana, śniadanie, w auto i jazda do Niseko - czyli do największego ośrodka narciarskiego na Hokkaido.
      Czas dobry bo wyjazd prawie o czasie, gorzej z autem. Nasz dupowóz jest podejrzanej jakości podstarzałym busem / vanem który od samego początku wydaje dźwięki tam gdzie nie powinien. Swój max osiągnął na 3km przed dojazdem do parkingu, gdzie oprócz standardowych na co dzień towarzyszących nam dźwięków rozpadającej się motoryzacji japońskiej dodał bicie w kierownicę i podejrzane stukanie. Było to na tyle intensywne że zatrzymaliśmy się na drodze bo nie dało się jechać i zadzwoniliśmy do Yoshiego (Pan wypożyczający nam furę) Jako, że nasz wkurw osiągnął maksimum (ciągle padało a my stoimy w miejscu i ucieka nam warun) postanowiliśmy przyjrzeć się problemowi sami. Przemo miał przejechać parę metrów, ja miałem obserwować co tak bije. Najpierw zerknięcie na prawą stronę auta - brak usterek. Później lewa strona - tutaj mój wewnętrzny instynkt mechanika nie zawiódł - stwierdzam że straciliśmy koło. 🛞
      Yoshi koniec końców dojechał w 20 minut i bardzo szybko ogarnął temat. Jak się okazuje każde z kół miało niedokręcone śruby. Ponoć to normalka 🙄
      W każdym razie dostaliśmy nowy rydwan i śmignęliśmy do Niseko.
      Na miejscu ogień! Ciągły opad oraz fajne miejscówki spowodowały że wreszcie mogliśmy doświadczyć japońskiego puchu.
      Jazda jak na chmurce. Szybko zjeżdżone stoki zregenerowały się podczas naszej godzinnej przerwy. Dobiliśmy się w lesie i jazda na obiad.
      Niseko to już zupełnie inna para kaloszy. Duży kurort z ekskluzywnymi knajpami.
      Jako, że jesteśmy grupą profesjonalnych rajderów z Polski mieszkającą w drewnianej chatce nad jeziorem to uderzyliśmy w tańsze klimaty.
      Obiad bardzo na plus. Przynajmniej u 4/5 osób. Wujek Papryk postanowił spróbować Ramenu który był oznaczony pięcioma papryczkami. Ponoć było smaczne, nie mniej jednak po przyjściu do chatki wypił szklankę mleka i zniknął spać XD
      Wieczorem dogorywanie i śpiulkolot przed 24:00.
      Jazda w puchu to ciężka praca. To ciągłe przeskoki, coś jak klasyczny śmig. Gdybym miał porównać to z jazdą po przygotowanym stoku (w pokonywaniu odległości) to odnoszę wrażenie że jest to dwukrotność wysiłku.

      Ciekawostka!
      Wejście do wielu lokali/ restauracji w Japonii zaczyna się od zdjęcia butów. Tam dostaje się albo kapciuszki, albo zostaje w samych skarpetkach. To czy masz zdjąć buty czy też nie, sugeruje wysokość progu. Około 15cm oznacza - ściągaj buty shogunie! Ok. 5cm oznacza - wchodzisz bez pokazywania skarpetek.
      Read more

    You might also know this place by the following names:

    Kabayama

    Join us:

    FindPenguins for iOSFindPenguins for Android