Japan
Rusutsu

Discover travel destinations of travelers writing a travel journal on FindPenguins.
Travelers at this place
    • Day 3

      Rusutsu

      January 29 in Japan ⋅ ☁️ -3 °C

      Rusutsu - „place of endless powder”.
      W rankingu 10 najlepszych ośrodków narciarskich w Japonii ten jest na drugim miejscu.
      Ośrodek z niekończącym się puchem, z którego ludzie nagrywają filmiki jak jeżdżą w tym puchu po pas. Wygląda to świetnie.
      Na YouTubie.
      U nas było tak:
      1. Trafiliśmy na moment w którym dawno nie dopadało świeżego, więc w lesie było mocno zjeżdżone. Wręcz skatowane. No kurna Pilskaido pełną gęba w weekend.
      2. Trasy są naprawdę dobrze przygotowane! Cały ośrodek położony jest w lesie. Wszystkie drzewa są ośnieżone i pokrzywione od ciężaru śniegu. Co ciekawe większość lasów jest dość rzadka więc da się tam praktycznie wszędzie jeździć.
      3. Ośrodek jest mega stary. Wagoniki pamiętają tutejszego Gierka (Gierek-San!) a krzesełka nie mają zabezpieczeń na nogi :D albo mają ale nie mają podpórek pod narty. Kieszenie na narty w drzwiach gondol są szerokości pinezki więc szerokie narty nienachodzące. Zatem w celu wciągnięcia się siłą rzeczy trzeba utworzyć w środku w gondoli jakieś popieprzone ludzkie puzzlo-bierki złożone z nart i człowieków. Wszystko skrojone jest tutaj na średniej wielkości skrzata więc jeździ się z kolanami pod brodą:D osłona od wiatru jest tak skrojona że zamyka się jakieś 3cm przed twarzą:D jadąc z zamknięta osłoną wyglądasz jakbyś cierpiał na krótkowzroczność próbując przeczytać jaką ulotkę.
      Generalnie pojeździliśmy cały dzień, zjedliśmy ramen który zapachem mógłby zawstydzić niejednego sceptycznie nastawionego do kąpieli rybaka i pocisnęliśmy na chatę z lekkim niedosytem.
      Na ten moment Rusutsu jest dla nas „place of endless beton” :O
      Ośrodek ma MEGA potencjał i wszystko co pisze to w sumie pierdoły które tak naprawdę by nie przeszkadzały gdyby dowaliło PUCHEM.
      Z ciekawostek na stoku to:
      Piopio opanował skoki oraz lądowanie na ekierkę, a Łata jadąc po stoku w losowym momencie postanowił pokazać nam jak nabrać twarzą śnieg.
      Porządny opad ma się pojawić ze środy na czwartek więc jutro żeby nie jeździć na wyciągach planujemy wejście na wulkan Yotei, licząc na to że nie został jeszcze zjeżdżony (mało kto ma tutaj skitury).
      Jet-lag nadal nas prześladuje (zamuła) ale dzielnie walczymy z nim za pomocą SAKEEEEE!!!!!

      Co do samej Japonii - jesteśmy na takiej jakby wsi. Jest bardzo rzadka zabudowa, wioseczki są małe, knajpek jest bardzo mało, z reguły jest jeden sklep na całą wioskę.
      Jedyne szanowane chyba tutaj auta to vany. Typu jak te ze zdjęć.

      Ludzie są bardzo uprzejmi. Wszyscy się kłaniają i się uśmiechają. Nawet jak schodzimy z wyciągu to obsługujący Pan kłania się nam i mówi coś po japońsku kończąc ichniejszym - Origato - czyli dziękuję. Za. Każdym. Razem. Jest to fajne ale na tyle jesteśmy z tym nieobyci że podświadomie szukamy w tym czegoś złego. Nie wiem jak to inaczej opisać.

      Nikomu się tutaj nie spieszy, wszyscy mają czas. Widać to po obsłudze w sklepach i knajpach. Lokalsom to w ogóle nie przeszkadza, w przeciwieństwie do Europejczyków którzy nerwowo kręcą się i rozglądają w kolejkach. W sumie ciekawe zjawisko, można wyciągnąć z tego jakieś wnioski.
      Więcej opiszę kiedyś indziej bo właśnie dotarliśmy do chatki i musimy SAKEEEEEE!!!!
      Read more

    • Day 3

      Rusutsu

      January 29 in Japan ⋅ ⛅ -3 °C

      Pierwszy dzień na nartach , póki co szału nie ma, brak powderu a pod względem infrastruktury Szczyrk jest ultra nowoczesnym ośrodkiem. Pozostaje sake i browary. Jutro wyruszamy na skiture w poszukiwaniu mitycznego japońskiego śniegu.Read more

    • Day 10

      Dzień 10 - Rusutsu - dogrywka

      February 5 in Japan ⋅ ☁️ -3 °C

      Po dniu restowym grupa pro-frirajderów ruszyła do Rusutsu, czyli do pierwszego ośrodka w którym byliśmy pierwszego dnia. Ośrodek ten wtedy ich nie oczarował - delikatnie ujmując. Był mocno zabetonowany, osprzęt był stary, a organizacja i knajpki - średnie.
      Tym razem staliśmy już w kolejce do gondoli o 08:30. Jako jedni z pierwszych! Wyjazd do góry i … puch!
      Niezjeżdżone lasy, niezjeżdżone trasy, dużo mniej ludzi, dużo więcej świeżego śniegu. Totalnie inny ośrodek! Wystarczyło tylko żeby dopadało trochę puchu.🌨️
      Do tego piękne Słońce, brak wiatru oraz świetna widoczność spowodowała że nakręciliśmy kupę pro-filmów które z pewnością będą stanowić materiał promocyjny dla przyszłych sponsorów p.t.: „Jak NIE jeździć po lesie”.
      Jazda w opór aż do przerwy na posiłek. Dzięki temu, że poprzedniego dnia odpuściliśmy jeżdżenie nie odczuwaliśmy bólu nóg (nigdy go nie odczuwamy!! 🙄). Bardzo dobre samopoczucie spowodowało że katowaliśmy puszek cały dzień.
      Było parę gleb, był czas na foteczki i chill.
      Był to zdecydowanie najlepszy dzień pod kątem narciarskim.
      Po południu pizza po japońsku. W ofercie dość egzotyczne połączenia pizzy z miodem i orzechami oraz innej z łososiem i cytryną. Pizze te miały niemieckie nazwy, co ogółem dawało dość zabawny wydźwięk. Ktoś zjadł Bundesligę, ktoś inny Brunnona, a ktoś Bismarcka 😳

      Wieczorem powrót do domu i poszukiwanie trasy skiturowej na kolejny dzień.
      Następnie gra w kotki, SAKEEEEEE i odcinka w łóziu.
      P.S. Cześć z nas przejawia symptomy przeziębienia. Czytaj: zaczęło się cherlanie i smarkanie. Wjechały gripexy, ibupromy i pyralginy.
      Na szczęście śpimy wszyscy w małym pomieszczeniu obok siebie więc NA BANK się nie pozarażamy.

      Ciekawostka:
      Odnosimy wrażenie że jesteśmy tutaj praktycznie jedynymi turystami spoza Japonii lub Australii.
      Hokkaido jest opanowane przez Australijczyków. Jest ich tutaj cała masa ;)
      Wynika to z faktu że mają tutaj „najbliżej” bo tylko „10h samolotem!”. Gdyż wszędzie indziej gdzie nie chcieliby pojechać mają min. 20h lotu.
      Read more

    • Day 10

      Rustsu dzien 10

      February 5 in Japan ⋅ ☁️ -3 °C

      Po dniu odpoczynku od nart postanowiliśmy wrócić na Rusutsu które było naszym pierwszym wyborem na tym wyjeździe i mocno nas zawiodło, betonowym śniegiem a głównie stara infrastruktura i średniej jakości lokalami gatsronomicznymi.
      Tym razem po opadzie i nie aż tak bardzo zjeżdżonymi trasami okazało się że był to strzał w dziesiątkę, trafiliśmy dużo świeżego puchu, pełno ścianek z dobrym nachyleniem. Do tego słonko i zero wiatru. Generalnie szał na nartach, do tego o wiele mniej ludzi na stoku niż w Niseko i wypoczęte nogi. Jeden z najlepszych dni narciarskich na tym wyjeździe.
      Zakończyliśmy go w lokalnej pizzeri która wyglądała bardziej jak stołówka szkolna i miała mocne uwielbienie do niemieckich nazw oraz dziwnych kompozycji smakowych na pizzy. Pizze się nazywały w stylu Bundesliga Bismarck ora Danke Schon a smakowo łączyli łososia z cytryną oraz ser z miodem.
      Read more

    • Day 3

      Ankunft in Rusutsu

      March 19, 2019 in Japan ⋅ ☁️ 7 °C

      Der Flug hat problemlos gekappt, in Sapporo angekommen mussten wir noch eine Stunde auf unseren vorbestellten Shuttlebus nach Rusutsu warten. Auch wenn wir die einzigen zwei Gäste im 48-sitzigen Reisebus waren (den Shuttle muss man im Voraus buchen), wurde penibel genau bis zur geplanten Abfahrtszeit um 13.15 gewartet, bis wir losgefahren sind. Schließlich muss ja alles seine Ordnung haben.
      Nach 1,5 Std. Fahrt, die wir komplett verschlafen haben, sind wir schließlich in unserem Hotel angekommen. Zunächst gibt es Probleme unsere Buchung zu finde, aber dann schickt uns die freundliche Dame an die Rezeption des“South Wings“ der riesigen Hotelanlage. Unser - vor allem für japanische Verhältnisse - sehr geräumiges Zimmer befindet sich in der obersten (5.) Etage und mit direktem Blick auf die Piste, die direkt hinter dem Hotel liegt.
      Als nächstes leihen wir Skier aus und sind froh, dass wir noch zu Hause recherchiert haben, dass der Verleih bei einem kleinen Shop direkt gegenüber des Hotels nur halb so viel kostet wie direkt im Hotel. Leider bestätigt sich das, was wir ebenfalls schon zu Hause recherchiert haben: völlig untypisch für Japan hat es seit über 6 Wochen nicht mehr geschneit. Es liegt zwar noch ausreichend Schnee, von der Leihe von Tiefschneelatten rät uns der freundliche Angestellte allerdings ab, da es im Moment keinen Tiefschnee gibt... aber sollte er bis Sonntag noch kommen, können wir jederzeit tauschen. Da wir ja schon vor der Reise von der Schneelage wussten, hält sich die Enttäuschung in Grenzen. Aber natürlich hatten wir uns das etwas anders vorgestellt.
      Wir verbringen den Rest des Nachmittags damit, die Umgebung zu erkunden. Diese besteht im Wesentlichen aus unserem Hotelkomplex und dem dazugehörigen Westin Hotel auf der gegenüberliegenden Straßenseite, welche durch einen eigenen „Monorail“ Zug miteinander verbunden sind. Allerdings kann man die ca. 200m auch durchaus zu Fuß bewältigen.
      Neben unserem Hotel liegt ein Freizeitpark, der aber natürlich nur im Sommer in Betrieb ist. Darüber hinaus gibt es noch einige wenige Häuser und Restaurants sowie einen kleinen Supermarkt. Hier sorge ich bei den Mitarbeitern für große Unterhaltung, als ich eine 4 Liter Sake in der Plastikflasche für Wasser halte (ich hatte mich schon gefragt, warum das Wasser beim Alkohol steht, aber es mir damit erklärt, dass in Japan eben so einiges etwas anders ist...) Man macht mich aber freundlicherweise auf meinen Irrtum aufmerksam, sodass uns die Erfahrung am eigenen Leib erspart bleibt!
      Abends wird es endlich Zeit für unser erstes, richtiges japanisches Essen. Wir haben die Auswahl aus 10 verschiedenen Restaurants, welche sich alle entweder in unserem Hotel oder im Westin befinden. Wir entscheiden uns für „local cuisine“. Es gibt eine fantastische, riesige Suppenschüssel mit Ramen-Nudeln, Lachs, Tofu und jeder Menge Gemüse, sowie das „Sapporo Dinner-Menü“ mit verschiedenen kleinen Gerichten (Sashimi, Misosuppe, ein Mini Feuertopf mit rohem Ei zum selbst garen und verschiedene Tempura).
      Wohl gesättigt und ziemlich müde fallen wir um kurz nach neun ins Bett. So müde, dass wir der Meinung sind, dass wir zusammen in einem der beiden Betten à 120cm schlafen können. Schließlich will man ja auf Hochzeitsreise nicht in getrennten Betten schlafen... der Trugschluss recht sich allerdings und gegen 2h nachts - als wir beide ca. das 5. Mal wach sind - zieht Addi ins andere Bett um. Danach schlafen wir beide wie Babys bis um 8h der Wecker klingelt.
      Read more

    • Day 4

      Der erste Skitag

      March 20, 2019 in Japan ⋅ ☀️ 6 °C

      Nach der etwas durchwachsenen Nacht haben wir es morgens ruhiger angehen lassen. Zum Frühstück können wir aus 7 verschiedenen Restaurants wählen, davon 6 Buffets und ein japanisches. An letzteres haben wir uns heute noch nicht getraut, aber wir werden es sicher auch noch versuchen. In der “Cresent Hall”, einem Bankettsaal mit mäßigem Charme, gibt es eine Mischung aus japanischen und westlichen Frühstücksvarianten in Buffetform. Wir stellen fest: in Jogginghose ist man durchaus nicht underdressed. Viele tragen sogar die vom Hotel zur Verfügung gestellten Pyjamas inkl. Puschen. Nach längerer Diskussion ist Addi immerhin bereit, letztere für den Weg in den Skikeller (dort haben wir unseren eigenen Spind) anzuziehen. Ich arbeite dran, dass er bis zum Ende der Woche auch den Pyjama zum Frühstück trägt.
      Ein Blick aus dem Fenster stimmt uns fröhlich: die Sonne scheint! Allerdings ist es auch ziemlich warm, was wenig gutes für den Schnee ahnen lässt. Und so ist es auch: statt fluffigem Powder erwartet uns feinster Frühjahrsmatsch. Aber wenigsten ist nicht viel los und mit ein bisschen Fantasie geht der Sulz auch als weicher Tiefschnee durch.
      Zum Mittagessen machen wir in einer der wenigen „Hütten“ im Skigebiet rast. Einen Platz in der Sonne zu bekommen, ist nicht schwierig, die Japaner sitzen lieber drin. Zum Essen gibt es leckere Ramen Suppe und grünen Tee.
      Wir fahren bis kurz vor 16h, möglich wäre es bis 20h, da jeden Abend Nachtskifahren im Skipass inklusive sind. Allerdings sind wir doch noch etwas erledigt von der Reise und entscheiden uns stattdessen für gepflegt 1,5 Std. Nachmittagsschläfchen.
      Zum Abendessen wählen wir das „Lamp House“ aus. Hier gibt es japanisches Barbecue auf dem in den Tisch eingelassenen Grill. Feinstes japanisches Rindfleisch (je mehr Fettmarmorierung, desto höher die Qualität), dazu etwas Lamm, verschiedene Gemüse und Reis. Danach kugeln wir aus dem Restaurant. Eigentlich wollen wir noch einen Sake als Absacker trinken, allerdings macht uns der freundliche Kellner direkt am Eingang auf die 540 Yen (4,60€) Cover Charge pro Person aufmerksam. Da wir wirklich nur einen Absacker wollten, beschließen wir, dass sich das nicht lohnt und den Sake zu verschieben.
      Nach größerer Umräumaktion in unserem Zimmer, stehen die Betten nun nebeneinander und wir können heut Nacht hoffentlich von vornherein besser schlafen.
      Read more

    • Day 6

      Baby JaPow

      March 22, 2019 in Japan ⋅ ⛅ -2 °C

      Die erste gute Nachricht: es ist kalt!
      Die zweite gute Nachricht: es schneit!
      Die schlechte Nachricht: es stürmt!
      Aber von vorne: Irgendwann in den frühen Morgenstunden ist der Regen in Schnee übergegangen. Das lässt unsere Herzen doch schon mal höher schlagen. Zum Frühstück begeben wir uns heute wieder ins Westin, diesmal ins Bon Appetit. Die Auswahl ist genauso lecker und reichlich und wir lassen uns eine Mischung aus westlichen und japanischen Köstlichkeiten schmecken. Danach gehts ab auf die Piste. Es hat deutlich abgekühlt und die Temperaturen liegen im einstelligen Minusbereich. Dazu geht allerdings ein ordentlicher Wind, sodass sich das Ganze deutlich kälter anfühlt. Frohgemut starten wir die Auffahrt auf den West Mountain, das ist der Berg, der direkt vor unserem Hotel liegt. Oben angekommen merken wir: hier hat es wohl deutlich länger geregnet als geschneit, der Schnee ist noch mieser als am Mittwoch. Außerdem ist es ziemlich voll, da ab heute die Japanischen Jugend-Technikmeisterschaften im Skifahren hier stattfinden. Hier werden sie also entdeckt, die zukünftigen Stars der japanischen Alpinszene... wer kennt sie nicht, die großen Namen japanischer Rennläufer...
      Wir verlassen also fluchtartig den West Mountain und wollen rüber auf den East Mountain liften (Orientierung ist hier recht simpel wie ihr merkt...). Dabei fällt uns auf, dass die Gondel, die die beiden Berge hauptsächlich waagerecht verbindet, wohl aufgrund des Windes, nicht fährt. Das bedeutet für uns, in den Monorail steigen und am Westin mit dem 2er Sessel hochfahren, welcher in Betrieb ist. Gesagt, getan, doch als wir drüben ankommen, stellen wir fest, dass wir wohl nicht die einzigen mit dieser Idee waren. Eine ziemlich lange Schlange windet sich durch die Winterlandschaft zum Einstieg. Wir haben nicht auf die Uhr geschaut, aber eine halbe bis Dreiviertelstunde werden wir schon angestanden haben. Dafür kommen wir in den Genuss eines 2er Sessels mit Haube! Bei dem Sturm auch gar nicht schlecht.
      Endlich oben angekommen, stellen stellen wir erleichtert fest, dass es auf dieser Seite wohl schon deutlich länger kalt war, der Matsch also gefroren ist (und dann planiert wurde) und es dazu schon einige Zentimeter draufgeschneit hat.
      So genießen wir einen herrlichen Nachmittag auf menschenleeren Pisten und kommen sogar an der ein oder anderen Stelle in den Genuss von ein bisschen Neuschnee - wir taufen ihn liebevoll Baby JaPow (JaPow = Japan Powder, also der berühmte japanische Tiefschnee).
      Zum Mittag gibt es sehr leckere Spicy Miso Ramen, die zu bekommen allerdings gar nicht so einfach war. Dafür musste am Automaten das entsprechende Ticket gelöst werden - englische Übersetzung leider Fehlanzeige. Zum Glück werden auf Japanisch auch arabische Zahlen verwendet, sodass ich anhand des Preises und Ausschlussprinzips den richtigen Knopf identifizieren konnte.
      Nachmittags stellen wir fest, dass die Pisten sehr rechtzeitig, schon ab ca. 15.45 mit Bändern abgesperrt werden, bevor die Lifte um 16h den Betrieb einstellen. Wir schaffen dennoch noch ein paar schnelle Abfahrten und sind dann um ca. 16.30 wieder am 2er Lift. Dort erwartet uns allerdings eine Schlange, die mindestens dreimal so lang ist, wie die am Vormittag! Denn der Lift ist ja die einzige Möglichkeit vom Berg zu kommen. Wir entschließen uns daher erstmal noch einmal einzukehren und abzuwarten. Gegen 17h kommen dann doch tatsächlich noch einige Busse, die ebenfalls Skifahrer und Tal transportieren. Da dies die deutlich schnellere Variante ist, reihen wir uns in die Busschlange ein und sind gegen 17.30 wieder im Hotel.
      Vom Schlangestehen bin ich so durchgefroren, dass ich mich für einen Abstecher in den Onsen unseres Hotels entscheide, während Addi seinen Ski beim Verleih gegen eine etwas längere Variante eintauscht. Der Onsen gleicht jedoch eher einer wenig gemütlichen Großbadehalle, sodass ich mich nur kurz im 41 Grad warmen Wasser und bei einem Saunagang aufwärme.
      Zum Abendessen gehen wir heute in den japanischen Pub, wo wir gestern Abend schon auf einen Sake eingekehrt waren. Wie in Japan üblich bestellen wir verschiedene kleinere Gerichte: Sashimi vom Lachs, Thunfisch, Jakobsmuschel, Oktopus und ein weiterer Fisch, den wir nicht identifizieren konnten (aber sehr lecker), frittierte Hähnchenteile, gegrillte Meeresfrüchte und Reis. Sehr lecker!
      Draußen schneit es immer mal wieder munter weiter (leider nicht durchgehend aber immerhin!) und wir sind gespannt, was uns morgen erwartet!
      Read more

    • Day 7

      Baby JaPow Teil 2

      March 23, 2019 in Japan ⋅ ⛅ -6 °C

      Wir wachen zu regem Schneetreiben auf. Das sind doch mal gute Voraussetzungen. Gefrühstückt wird heut im „Kanten“, wo es abends Chinesisch gibt und morgens Buffet versprochen wird. Im Vergleich zur Auswahl der letzten zwei Tage ist es eher mäßig, aber wir finden wie immer etwas, sodass wir satt werden. Und nachdem ich den Kampf mit dem komplexen Wasserkocher gewonnen habe, gibt es auch Tee.
      Der Wind hat nachgelassen, sodass die Gondel wieder fährt und wir direkt zum East Mountain starten können. Mit großer Freude stellen wir fest, dass es ca. 20 cm geschneit hat und nach den ersten Abfahrten auf der Piste trauen wir uns schließlich auch ins Gelände. Schließlich sind wir dafür ja hergekommen. Zwischen den Birken hindurch (Rusutsu und Japan im Allgemeinen ist für das Tree Skiing bekannt, also dem Fahren abseits der Pisten in den Wäldern, meistens Birkenwälder) finden wir immer mal wieder wirklich schöne Tiefschneehänge. Manchmal versteckt sich unter ein bisschen gezuckertem Neuschnee aber auch nur ziemlich fieser Harsch. Egal, wir haben Spaß und können uns langsam vorstellen wie genial es hier bei richtigem Powder sein muss.
      Eine kurze Anekdote zu den Liften: diese werden in Japan ebenfalls von Doppelmayer unter dem Namen Nippon Cable gebaut. Sie sind gefühlt eher auf dem technischen Stand der 1970er, obwohl Rusutsu mit der Modernität der Liftanlagen wirbt. Das lässt interessante Rückschlüsse auf die anderen Skigebiete des Landes zu. Warum es in einem Land, wo man die Klobrillen beheizt allerdings keine beheizten Sessellifte gibt, erschließt sich uns nicht direkt... Fußrasten gibt es nur bei jedem zweiten Lift, der Liftbügel wird auch gerne mal ganz weggelassen. Ein weiterer Widerspruch in diesem sonst so sicherheitsbedachten Land. Die Liftbügel - wenn vorhanden - schließen automatisch, zusammen mit der Haube, welche man dann wieder hoch machen kann, sofern gewünscht. Wir sind oft hin- und hergerissen zwischen dem Windschutz, den die Haube bietet, und dem lärmenden Dröhnen, welches darunter entsteht. Schranken, die das Einsteigen regeln, gibt es nicht, dafür steht an jedem Ein- und Ausstieg ein freundlicher Japaner, der jeden Fahrgast anweist und ihm einen schönen Tag wünscht.
      Das Wetter wechselt heute bestimmt zehn mal zwischen dicken Schneetreiben und strahlend blauem Himmel - und dies auch gerne innerhalb von 10 Minuten. Man merkt richtig, wie unterschiedliche Wolken durchziehen und den Niederschlag mit sich bringen.
      Zum Mittag kehren wir wieder auf der Hütte vom ersten Tag ein. Dort gibt es draußen zwei Grills, wo man selbst das erworbene Grillgut garen kann. Eigentlich wollten wir gerne eine lokale Spezialität probieren: Bratwurst aus Schweinefleisch aus Rusutsu, diese ist um kurz vor 14h, als wir Pause machen, aber schon ausverkauft. Also gibt es einen Spieß mit Rindfleisch und Zwiebeln und dazu eine Miso Ramen Suppe. Noch eine Anekdote am Rande: Mülltrennung erfolgt bei den Japanern nach der einfachen Einteilung nach „Plastik“ und „Müll der brennt“ 😆
      Am Nachmittag erkunden wir noch den ein oder anderen Birkenwald und freuen uns dann ziemlich durchgefroren auf das Onsen im Westin, welches wir heute ausprobieren wollen. Dieses ist deutlich schöner als das in unserem Hotel, mit Außenbereich mit Blick auf die Berge. Eine Stunde wärmen wir uns (natürlich getrennt) im 41 Grad heißen Wasser und in der Saune auf.
      Vor dem Abendessen facetimen wir noch kurz mit unserem Patenkind Paul, der heute 7 wird. Warum es bei uns schon Abendbrotzeit ist, wenn er doch gerade am Frühstückstisch sitzt, ist allerdings noch etwas schwer zu verstehen.
      Zum Abendessen wagen wir uns heute noch einmal raus und zwar sogar raus aus dem Hotelkomplex und in ein winziges Restaurant, welches wir am ersten Tag entdeckt haben. Hier gibt es herrliche Lammkeulen und Hähnchen aus dem Smoker sowie die Bratwurst, die uns zum Mittag verwehrt war.
      Nachdem wir jetzt noch die Videos des Tages bearbeitet und den gestrigen und heutigen Tagebucheintrag nachgeholt haben, freuen wir uns auf unseren letzten Skitag morgen.
      Read more

    • Day 8

      Teenager JaPow

      March 24, 2019 in Japan ⋅ ❄️ -4 °C

      Wir wachen auf und ..... Bääähhhhmmm .... die japanische Frau Holle hat es nochmal gut mit uns gemeint und hat uns noch ein wenig JaPow geschickt. Zum Frühstück geht es aber erstmal wieder rüber ins The WestIn, denn das Frühstück ist einfach besser und die Atmosphäre ist auch schöner. Da der Monorail nicht bei uns steht laufen wir durchs Schneetreiben und sehen nach den 300m Metern aus wie kleine Schneemänner ⛄️. Wir wir dann beim Frühstück sitzen, ist der ganze Spuck schon vorbei und es scheint die Sonne gepaart mit blauen Himmel. Es ist einfach verrückt wie schnell das Wetter hier von einem Extrem ins andere wechseln kann.
      Zum Skifahren ziehen wir noch eine Schicht mehr als gestern, denn laut Wetterbericht soll es heute nochmal kälter werden und noch mehr Wind geben und ich denke ernsthaft darüber nach zum ersten Mal meine Daunen Jacken zum Skifahren anzuziehen. Ich lasse es dann aber doch und welch ein Glück es war die richtige Entscheidung, denn es zieht wieder zu und schneit den ganzen Tag. Die Temperatur fällt zwar aber der Wind hält sich in Grenzen. Oder wir merken den Wind nicht, da wir uns den ganzen Tag im Wald aufhalten und eine Line nach der anderen durch die 20cm Neuschnee. Und ja die Qualität des JaPow ist schon eine andere ... relative kleine Flocken, aber ganz trocken und super fluffig.
      Wir haben auf jeden Fall riesig Spaß und genießen jede einzelne Abfahrt. Mittags gibt es dann zum Abschied noch einmal leckeren Ramen, bevor wir uns Nachmittags wieder durch die Bäume stürzten und immer wieder neue Linien finden wo noch keiner war. Einfach traumhaft und es lässt erahnen wie es hier sein muss wenn es mal 50cm über Nacht schneit.
      Nach einem erfolgreichen Skitag geben wir unsere Skier wieder ab und bereiten schon mal alles vor zum Packen. Vor dem Abendessen geht es nochmal in den Onsen die wohltuende Wärme genießen.
      Zum Abendessen gehen wir ins Atrium, denn da waren wir bisher nur zum Frühstück. Es gibt Buffet und von allem ist etwas dabei Sashimi (roher Lachs und Thunfisch), Shabu-Shabu (so eine Art Fonfue mit Brühe) und jede Menge andere Gerichte. Wir essen uns die Bäuche rund.

      P.S.: Skivideos gibt es noch nicht, weil die noch ungeschnitten auf der GoPro sind
      Read more

    You might also know this place by the following names:

    Rusutsu

    Join us:

    FindPenguins for iOSFindPenguins for Android