Spain
Coca

Discover travel destinations of travelers writing a travel journal on FindPenguins.
Travelers at this place
    • Castle of Coca

      August 15 in Spain ⋅ ☀️ 14 °C

      🔲 Summary
      The Castle of Coca, located in the province of Segovia, Spain, is one of the most impressive and well-preserved examples of Spanish Mudejar military architecture.

      🔲 History
      The castle was constructed in the late 15th century, between 1453 and 1456, by Alonso de Fonseca, the archbishop of Seville, during the reign of Henry IV of Castile. It served both as a defensive fortress and a luxurious residence.

      🔲 Architecture
      The Castle of Coca is an outstanding example of Mudejar architecture, which combines Gothic and Moorish design elements. It features intricate brickwork, pointed arches, and decorative tilework.

      🔲 Structure
      The castle is built in the shape of an irregular polygon and includes a large central keep (Torre del Homenaje) surrounded by a moat and outer walls with numerous towers and battlements. The keep is particularly notable for its height and defensive features.

      🔲 Interior and Decoration
      Inside the castle, there are beautifully decorated rooms with coffered ceilings, ornate plasterwork, and frescoes. The main courtyard (Patio de Armas) and the chapel are highlights of the interior.
      Read more

    • Day 6

      Day 6 Santa Maria to Coca

      April 9 in Spain ⋅ ☀️ 9 °C

      Day 6 Santa Maria La Real De Nieva to Coca 24kms

      I couldn’t have picked a better place than last night’s Hostal Avanto. It continued raining all night. The restaurant was very busy with locals. The food was excellent.
      Cheng and I set off at 7am this morning in total darkness. It was -1C and with the wind factor, it was probably -5C.
      We waited outside a bar to open at 8am. One of the daughters working there clearly didn’t want to be there. She was grumpy as sin.
      We set off properly at 8.15am into the cast open countryside. Within a few kilometres, we were into a vast pine forest which went on for hours.
      Around 11am, we got to Nava de la Asuncion where we had second breakfast. This time, it was coffee with tortilla. Thankfully, the weather remained dry and cool 13C.
      The trail continued much as before. At 1pm, we arrived in Coca and found the Albergue. There were two pilgrims just leaving. They were only walking seven kilometres to the next village.
      Cheng and I quickly dropped our rucksacks and went out for lunch and a short tour of Coca.
      It is dominated by a Castle, medieval walls and a tower.
      It was back to the Albergue to do admin and plan tomorrow. The Albergue is a former head teacher’s house and costs 5 euros to stay.
      Read more

    • Day 39

      Salamanca, Castillo de Coca,Segovia

      May 27, 2019 in Spain ⋅ ⛅ 17 °C

      Sitzen zZ beim Abendessen ( inkl Sangria) unterhalb vom Aquädukt von Segovia, ein fantastisches Bauwerk der Römer aus dem 2.JH nach Christus, das bis vor nicht all zu langer Zeit ( was auch immer das heisst,50 J, 100 J, 200 J,... , keiner weiss es genau) noch in Betrieb war.

      Ob ich nachher noch Lust zum Schreiben habe, weiss ich nicht (🍹😊) Deshalb dieser Platzhalter. Im schlimmsten Fall schreibe ich morgen.

      Wie schon geschrieben, die Lust war nicht da😴
      Nun der Reihe nach. Wir sind, wie üblich, gegen 0930 los. Bei kühlem Wetter ging es über kleine Landstrassen,mit Grundrichtung ONO, zur Burg in Coca. Es ging durch viele kleine Dörfer; wir sind über die R620,605,351 durch riesige landwirtschaftliche Flächen gefahren. Weizen, Roggen, Zwiebeln, Gemüse, ....., und anderes war angebaut. Es ist eine grundsätzlich trockene Gegend Spaniens ( die Meseta Central, das Zentrale Plateau,ca 800 m über dem Meeresspiegel) . Alle Felder müssen und werden wohl bewässert, überall sieht man riesige mobile Spritzanlagen, ab und zu auch grosse Wasserbehälter, in die Grundwasser gepumpt wird. Wie lange das noch gut geht......? In Salamanca meinte der Guide ( zur Frage auf Regenzeit und der Befüllung der Zysternen) es gäbe in der Region ein Sturzregen alle 2-3 Jahre, ansonsten herrsche Trockenheit.
      Gegen 13.30 standen wir in Coca vor der schönen Burg aus rotem Backstein und viel Verzierung ( leider ist von diesen Mustern in Rot und Weiss vieles stark verblichen). Unzählige Türmchen und Zinnen krönen die Wehrmauern und Wohntürme. Die Burg wurde im 15 JH für den Erzbischof von Sevilla, Alfonso de Fonseca, von maurischen Handwerkern gebaut, und ist ein wunderbares Beispiel vom Mudejar Stil. Stark befestigt, besteht sie aus drei Wehrmauern und polygonalen Wehrtürmen , und einem mächtigen Bergfried. Zwischen den äusseren Mauern ist ein sehr tiefer , leerer Wassergraben zu sehen.Wie so oft, haben wir es gut getroffen, Mittagspause von 13 bis 1630 (!), nicht sehr touristenfreundlich....Also haben wir sie nur von aussen besichtigt ( tolle Ansichten) , etwas fotografiert, und dann nach Segovia gefahren , wo ein wahres Highlight, das römische Aquädukt, auf uns wartete.
      Auf dem Weg sind wir noch an Pinienwäldern vorbei wo die Bäume " gemolken" wurden. Durch die verletzte Baumrinde wurde Harz in kleine Behälter gesammelt ( wahrscheinlich für ätherische Öle oder Kosmetik).
      Wir stehen im Camping El Acueducto (N 40° 55'52", W 004° 05'52" , schön, schattig & ruhig), ca 3 km vom Stadtzentrum. Schnell noch Wäsche ausgewaschen ( unsere Waschtrommel musste heute arbeiten) und zu Fuss ab in die Stadt. Bergab an der "verlassenen" Stierkampfarena vorbei, sind wir in gut 30' am Anfang vom Aquädukt ( dem sichtbaren Teil ,ca 1 Km, die Gesamtlänge des Kanals war irgendwann 16 Km). Am Bauwerk lang geht es immer tiefer ins Tal, die aus gut angepassten Steinen und ohne Mörtel gebauten Pfeiler werden immer höher. Von einer Etage mit Rundbogen ( im ganzen sind es 167 Rundbögen) geht es auf 2.
      Am tiefsten Punkt ist die, von den filigran wirkenden Pfeilern getragene Struktur, die das Tal in die Stadt überspannt, 28 m hoch. Eine gigantische Ingeneursleistung der Römer. Und sie steht schon unversehrt fast 2000 Jahre!
      Wir betrachten das Bauwerk noch eine Weile aus allen möglichen Winkeln. Nach diesen Eindrücken war keine Lust mehr da auf die riesige Kathedrale ( die 2 in Salamanca haben gereicht). Wir sind durch kleine Gässchen zur schönen Plaza Mayor, an der Kathedrale vorbei und durch ebenso kleine Gässchen durch die Juderia ( das ehemalige Judenviertel) zum St Andreas Tor und zurück zur Plaza del Azoguejo, dem Platz unterhalb vom Aquädukt, wo wir dann bei Sangria sassen ( und nun ist der Kreis geschlossen).
      Nach dem Abendessen ging es dann mit dem Bus bergauf zum Camping.

      ,
      Read more

    • Day 6

      Narzuty i abażury (Coca)

      August 11, 2016 in Spain ⋅ ☀️ 23 °C

      Kiedy próbuję ubrać w słowa wrażenia ze schroniska w Coce, zaczynam nie dowierzać swojej pamięci. Gdyby nie zdjęcia, które przezornie zrobiłem, w życiu nie uwierzyłbym, że nie jest to miejsce tylko wymyślone.

      Wyobraźcie sobie, że (zupełnie nie wiem, z jakiego powodu) wpadliście na szalony pomysł urządzenia schroniska pielgrzymiego w domu waszej dalekiej i lekko zdziwaczałej ciotki… W tym miejscu, które brzmi bardziej jak sen niż jawa, należy się pewne wyjaśnienie. W najmniejszym stopniu nie piszę tu o żadnej z moich drogich krewnych. Nie mam i nigdy nie miałem ciotki, o której piszę, i zapewne nikt z Was jej nie miał, ale dobrze wiecie, o kogo chodzi. Też ją znacie! (Teraz to już nie sen, ale poważne symptomy schizofrenii…)

      Jeśli komuś w czymś to pomoże, uznajmy że chodzi tu o pewien topos kulturowy (choć, dalibóg, proszę ode mnie nie wymagać, bym teraz podawał jakieś literackie czy filmowe przykłady, bo nie mam zielonego pojęcia, gdzie ich szukać, ale jestem pewien, że gdzieś tam muszą być).

      Mamy zatem tę naszą topiczną ciotkę, starą pannę albo wdowę, która mieszka najlepiej na wsi, a przynajmniej w innym mieście. Jest, owszem, nieco zdziwaczała, być może w oczach wszystkich poważnych członków rodziny – naiwna. Jako dzieci trochę się jej może i boicie, ale jednocześnie fascynuje was. Spędzacie u niej (chcący/niechcący) wakacje, których z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej nie możecie się doczekać. Bo ciotka taka głupia wcale nie jest. Ma swoje dziwactwa, ale dostrzega więcej niż inni dorośli. Nie jest naiwna, tylko potrafi zaufać i jako jedyna z dorosłych traktuje na poważnie wasze najdziwniejsze opowiadania i przygody. Może zresztą wcale żadnych przygód nie ma. Może koniec końców ciotka okazuje się wielką nudziarą. Ale i tak, w tajemnicy przed innymi, bardzo ją lubicie, a dziwactwa, które wszystkich innych drażnią, dostarczając obfitego materiału do pełnych wzdychania komentarzy, wam dodają chęci do życia.

      Wyobraźcie zatem sobie, że wpadliście na ten zdumiewający pomysł, żeby zamienić dom waszej ciotki w schronisko pielgrzymie. Z niewiadomych powodów okazuje się, że leży on dokładnie na szlaku camino. Wynieśliście stare wersalki, stoliki, komody, a na ich miejsce wstawiliście proste, metalowe łóżka piętrowe z typowego schroniska.

      Wyobraźcie sobie, że następnie wpuściliście z powrotem do domu waszą ciotkę (która wcale nie padła trupem na widok tego porażającego przemeblowania). Wróciliście do domu, a ciotka postanowiła nieco ocieplić ascetyczny wystrój wnętrz. Gdzie się dało, powstawiała stoliczki, foteliki, regaliki i szafeczki. W oknach pojawiły się firanki i zasłony. Potem dołączyły do nich obrusiki, serwetki i obowiązkowe lampy z abażurami. W końcu: zrobione na drutach lub pozszywane narzuty na łóżka, wazony ze sztucznymi kwiatami i całe mnóstwo bibelotów.

      Na tym wcale nie koniec! Wyobraźcie sobie, że wasza ciotka jest wrażliwa nie tylko na potrzeby duchowe (te obrazeczki, książeczki, bukieciki…), ale i cielesne. Postanowiła zatem odpowiednio wyposażyć łazienkę i co rusz uzupełnia zapasy. Porozrzucała zatem tu i ówdzie całą masę kosmetyków o wymyślnych zapachach. Myjecie ręce, robicie pranie i nagle cali pachniecie niestety nie samym zapachem świeżości (swoją drogą, co to za zapach?), ale duszącą mieszanką perfum i kwiatów, której nazwy nie znacie, chyba że jest nią „ulubiony zapach ciotki”, za to dobrze wiecie, że ostatnią rzeczą, o jakiej marzycie, jest wionięcie nimi przez cały kolejny dzień podróży (bo zapachu, rzecz jasna, nic nie jest w stanie zagłuszyć, choćbyście pocili się do granic możliwości).

      Widzicie to wszystko? To teraz dorzućcie jeszcze odrobinę szalonych detali i otrzymacie miejskie (!) schronisko w Coce. Ostrzegam: rzeczywistość może okazać się znaczenie bardziej fantastyczna od wyobraźni.
      Read more

    • Day 6

      Klara (Coca)

      August 11, 2016 in Spain ⋅ ⛅ 22 °C

      Kto pyta, nie błądzi. A kto dzwoni do proboszcza, może się przyjechać… na przykład na odpustową mszę do pobliskiego klasztoru klarysek. I to w dodatku (tutaj musimy wprowadzić nową bohaterką, a jednocześnie nowy typ postaci, której znamienną cechą jest to, że nie muszę wymyślać jej imienia, bo jego nie da się zapomnieć) z dziarską parafianką, Conchą. To ten typ, który bez przerwy gada, bez przerwy poucza, zna się na wszystkim, wszystkim kieruje, po czym sam się ze sobą przekomarza, bo w końcu i tak nikt jej nie dotrzyma kroku.

      Jedziemy zatem we trójkę wysłużonym samochodem, w górę i w dół złocistych pagórków, mijając z zawrotną dla piechura prędkością malutkie osady, których nazwy trudno spamiętać (nie dotyczy to oczywiście Conchy). Jose Alvaro (powiedzmy…) próbuje się przez tę tyradę przebić, prowokując żywiołową staruszkę, która bez zająknięcia daje się sprowadzić na dowolny temat (wrodzona nieśmiałość i poważne ubytki językowe powstrzymują mnie przed pójściem w jego ślady i zapytaniem, czy jej zdaniem istotnie arktyczna populacja humbaków na tyle się zwiększyła, że uzasadnia decyzję Japończyków o odłowie kilkudziesięciu osobników, czy też dotyczy to jedynie sejwali). Pochodzi (Jose Alvaro, nie humbak) z Kolumbii, przez co potwierdza moją tezę, że Kolumbijczycy są wszędzie. Po ośmiu latach jeszcze nie do końca zaaklimatyzował się w Hiszpanii, bo największym zmartwieniem ostatnich dni jest kilkudniowe święto miasteczka (encierro, korrida i całonocne zabawy), przez które nie zmruży oka. Zasadniczo jednak nie rozmawiamy, bo nawet po odwiezieniu Conchy, panuje między nami cicha zgoda, że jedyne, co nas po tej feerii tematów i plotek uratuje, to właśnie cisza.

      Msza odpustowa gromadzi chyba całą wioskę, a do tego księży z okolic. Przy okazji doświadczam nowego stopnia zaawansowania językowego: zrozumieć ze słuchu hinduską mniszkę świszczącą po hiszpańsku. Jakbyście chcieli kiedyś kogoś oblać na egzaminie…

      Po mszy dla wszystkich poczęstunek w ogrodzie. I tu: różnica kulturowa. Stół zastawiony ćwierćlitrowymi butelkami piwa, po które wszyscy w tych świętych murach sięgają. Do tego ciasteczka z klasztornej kuchni, a po nich kolejne słodycze: rosquillas (odpowiednik pączków) i płatki z ciasta faworkowego, których nazwy nie udało mi się ustalić.

      Na koniec jeszcze jedna uwaga kulturowa: Jeśli na takim przyjęciu zaproponują wam lemoniadę, bądźcie przygotowani, że poza cytryną (i innymi cytrusami oraz przyprawami) istotnym składnikiem napoju będzie czerwone wino. Ta wiedza może wam uratować życie – szczególnie, że statystycznie taki napój jeszcze bardziej rozwiązuje język dziarskim parafiankom. A wtedy ratuj się, kto może!
      Read more

    • Day 6

      5 Villeguillo 29/172km

      July 28, 2017 in Spain ⋅ ☀️ 34 °C

      8h, Nice walk through the woods, breakfast in Nava de la Asuncion (watermelon, yogurt, tomatoes, peaches). In Coca nice Castle, there is an Albergue, but it was too early and only 21km, so I went to Villeguillo and asked in the bar for the key. There was another Pilgrim (he started in Santa Maria as well, but stayed in a hostel). He had already a key and brought me (after my jarra) to the registration a to the alberque (5e). He was Spanish, so he spoke very little English.
      In the evening he left (why?, where to? I didn't understand) and I stayed alone.
      I went for dinner to the bar (jarra+ensalada)
      Read more

    You might also know this place by the following names:

    Coca

    Join us:

    FindPenguins for iOSFindPenguins for Android