Satellite
Show on map
  • Day 6

    Agra

    October 17, 2011 in India ⋅ 🌫 32 °C

    „Majestatyczny Taj Mahal!”

    Dojechaliśmy do Agry bez większych niespodzianek. Dworzec jak dworzec, nic specjalnego;) Kupiliśmy stosowny bilet do naszej następnej stacji - Jaipuru, po czym wytargowaliśmy dobrą cenę do Taj Ganj / Taj Mahal South Gate u kierowcy motorikszy (80 rupii). To tutaj jest przypuszczalnie najwięcej niedrogich hoteli i sprawdzonych restauracji serwujących dobre jedzonko w przystępnych cenach.

    Sprawdziliśmy ceny i pokoje w dwóch hotelach (Hotel Kamal - 675 rupii za noc i Shaunti Lodge - 300 do 400 rupii). Zdecydowaliśmy się na najtańszy pokój w Shaunti Logde. Dwa noclegi, 600 rupii za double room i bardzo czyste pokoje i łazienkę to raczej dobry deal. Warto zaznaczyć, że pokoje w Shaunti i Kamal były niemal identyczne, a wyjściową ceną w Shaunti było 500 rupii ;) Dodatkowo staff w Shaunti był znacznie przyjemniejszy. Polecamy także kafejkę internetową, którą prowadzi 21-letni hindus - Matthiew. Jak się pospieszycie to jeszcze zdążycie go poznać, bowiem za dwa miesiące jedzie na wycieczkę dookoła świata, po której ma ostać we Francji ;)

    Hotel na zdjęciach może nie wyglądać apetycznie, jednak za ogólną, jak na klimaty panujące dookoła, czystość, podejście i cenę - wystawiamy bardzo wysoką notę.

    Pierwszego wieczora, dosłownie godzinkę po przyjeździe do Agry, spotkaliśmy przemiłą parę z Zakopanego. Spotkanie ukoronowaliśmy kilkoma piwkami w najlepszej, naszym zdaniem, restauracji w okolicy - Roof Top Restaurant. Nowi znajomi, mimo że o 4 rano mieli pobudkę, posiedzieli przy piwku do 1szej w nocy. Respect :) Pozdrawiamy serdecznie Justynę i Kubę i mamy nadzieję, że częściej będziemy mieli przyjemność spotykać na szlaku tak kozackich ludzi!

    Następnego dnia rano Madziarkę pobolewał brzuch (jadła jak świnia). Na szczęście kryzys został zażegnany szybko i wczesnym popołudniem wybraliśmy się do Taj Mahal ;) Jak uważacie, że wzniesienie tej budowli w Cywilizacji Sida Meyer'a oddaje jej urok chociaż w 1/100, to muszę wyprowadzić Was z błędu :] Budowla, ba, cały teren na którym stoi Taj Mahal to najpiękniejsze i najbardziej wzniosłe i majestatyczne dzieło ludzkości, jakie przyszło nam oglądać! Biały marmur zmieniał kolor w promieniach zachodzącego słońca, a wokół głównej kopuły uwieńczającej Taj, z gracją latały ogromne ptaki, na pierwszy rzut oka przypominające kruki na sterydach. Macie naszą gwarancję, że żadne zdjęcie nie jest w stanie oddać piękna tego cudu świata.

    Po powrocie z Taj nie mogłem się powstrzymać i zjadłem indyjską, pyszną i chrupiącą pizzę za równowartość może 6 złotych (90 rupii). Ichnia lokalna kuchnia (pizza to był naan z dodatkami przyprawiony po indyjsku hehe) urywa tyłek przy samej kości kulszowej.

    Magda poszła odpocząć, wrzucenie kilkudziesięciu zdjęć na łączu 128kbps w dół i 32kbps w górę spoczywało więc na moich barkach hehe. Ocipieć można ;) Jednak przywiezione przez kolegę Matta koło północy zimne, ogromne (650ml) i mocne (8%) piwko Kingsfisher wynagrodziło trudy dnia ^^ Po takie trąbie piwa zasnąłem w 10 sekund.

    Następnego dnia rano, w dniu wyjazdu z Agry, pokręciliśmy się trochę po okolicy, naładowaliśmy baterie do aparatów, telefonów, netbooka i zapasowej baterii przenośnej. Wpadliśmy do Matthiew na ostatnie internetowe posiedzenie. Magda zajęła się couch surfingiem na nasz 9 dniowy pobyt w Bombaju (o tym za chwilę), ja natomiast dostałem starego laptopa Lenovo do reinstalacji oryginalnej Visty na pirackiego XP bez wsparcia producenta w kwestii sterowników. Ściągnąłem tyle, ile znalazłem i musieliśmy się zbierać. Obiadek w naszej ulubionej knajpie (Roof Top) i motoriksza na dworzec kolejowy Agra CANTT czekały. Koniec końców nie zdążyłem znaleźć sterów do WiFi, będę się więc starał pomóc zdalnie przy okazji. Sorry Matthiew!

    Wróćmy do wspomnianego couch surfingu. Idea tej zabawy polega na tym, że miliony podróżujących ludzi śpi u innych ludzi (bez opłat), miliony tych ludzi przyjmują przyjezdnych ludzi i kolejne miliony służą wsparciem na miejscu w większości miejsc na świecie. Taki eBay, tylko zamiast aukcji z przedmiotami są ogłoszenia wolnych kanap, pokoi i innych pomocnych w podróży opcji. Będziemy się starać skorzystać z takiej opcji. Nie dość, że taniej, to jeszcze można poznać wspaniałych ludzi w różnych zakątkach świata. Koniec opisu koncepcji couch surfingu ;)

    Ostatni obiad był jak zwykle przepyszny, okraszony piwkiem i niewielkim skorupiakiem w miseczce z chili ;) Hrhr. Ciężko opisać to, jaka indyjska kuchnia jest smaczna. Osobiście lubię ostre jedzenie, także mi ten typ jedzenia smakuje szczególnie. Jaaaamiiii! To jest aż tak dobre, że zdecydowaliśmy w podliczeniu kosztów podawać nazwy lokalnych potraw (o ile to możliwe), a także w miarę możliwości umieszczać ich zdjęcia ;)

    Na dworzec Agra CANTT dojechaliśmy w kilka minut i bez szybciutko znaleźliśmy pociąg do Jaipuru (+1 do zajebistości, znalezienie stosownego składu to nie lada wyzwanie).

    Siedząc teraz w pociągu, Magda robiąca za atrakcję turystyczną nie może się ogarnąć od lokalnych ludzi, a ja sobie skrobię bloga spoglądając spod byka czy nikomu za bardzo nie przypasował mój telefon. Jakoś tak dziwnie się na mnie patrzy kilkoro ludzi spod ciemnej gwiazdy ^^ Ale ja łatwo skóry nie sprzedam :)

    Licząc niewielkie opóźnienia, za jakąś godzinkę dotrzemy do stacji w Jaipur. Nasi nowi lokalni przyjaciele twierdzą, że Jaipur jest ładniejszy od Agry. Jednak jak spytałem czy magia Jaipuru przyćmiewa magię Taj Mahal, ich spojrzenie było wystarczającą odpowiedzią.

    Generalnie rzecz biorąc, Agra podpasowała nam znacznie bardziej niż Dehli. Znacznie w chuj śmiałbym rzec.

    Następny przystanek w Jaipur. Do usłyszenia podczas kolejnej okazji wejścia w strefę WiFi!

    POGODA:
    Od początku jest kozacka. Oczywiście czasem przygrzeje, jednak jak na Indie jest ekstremalnie sympatycznie! Deszczu nie uświadczyliśmy, w dzień jest dość ciepło (teoretycznie 32-35 st, ale czuć jakby było 25), w nocy za to robi się przyjemnie i chłodniej i można się miło zrelaksować (oczywiście jak się przymyka oko na niektóre szczegóły hehe).

    PODLICZENIE KOSZTÓW:
    - Bilet Dehli Nizamudin - Agra CANTT: INR172
    - Hotel Shaunti Lodge 2 noce - INR600
    - Bilety do Taj Mahal: INR1500
    - Motoriksza dworzec - hotel - dworzec: INR160
    - Zakupy (papier toaletowy, tabletki na lepsze sranie, czytnik kart MMS, woda 2l, 3x woda1l, Cola 0,3l): INR270
    - Kilka godzin dostępu do Internetu (INR30 za pół godziny, minimalna opłata INR20, sympatyczny Matthiew): INR300
    - Kolacja (1. Dzień), Roof Top Restaurant (Thali Special INR40 + Cheesy Spinach Curry INR70 + 1x Naan Bread INR25 + 3x piwko 0.65 INR275): INR400
    - Śniadanie (2. Dzień), Yash Cafe (Veg. Toast INR25 + Veg. Pakora INR50 + 2x Mirinda INR40): INR115
    - Obiadokolacja (2. Dzień), Yash Cafe (2x Indian Pizza INR205 + 4x Mirinda INR80 + woda 1l INR15): INR300
    - Śniadanie (3. Dzień), Yash Cafe (Breakfast Set: Black or Masala Tea + Double Fried Egg on Veg. Omlet or Two Boiled Eggs + 4x Toast with
    - Butter and Jam + 2x woda 1l: INR90 (to jest jakieś 6zł lol!)
    - Obiad (3. Dzień), Roof Top Restaurant (Kashimri Chicken Curry INR70, Mughlai Chicken Curry INR60, 1x piwko INR95, 1x Naan Bread INR25, 1x Cheese Briyani INR50): INR300

    Łącznie: INR4207
    Read more