Po długiej drodze w końcu dojeżdżamy do Merzugi, miejscowości położonej przy Saharze. Dojeżdżamy, mamy chwilę do siebie i idziemy na wielbłądy. Nie popieramy takich atrakcji ale to było w cenie wycieczki. Chcieliśmy z tego zrezygnować lecz się nie dało. Będąc na miejscu oceniliśmy stan wielbłądów na bardzo dobry dlatego zdecydowaliśmy przejechać się kawałek i podziwiać zachód słońca. Po zachodzie zabrali nas do samochodów terenowych i przewieźli do bazy na środku Sahary na nocleg i kolacje. Posiedzieliśmy wszyscy trochę przy ognisku i jak to na takich wycieczkach były różne "atrakcje", w których udziału raczej nie braliśmy. Po wszystkim poszliśmy spać, niedługo po zachodzie słońca.
Siedząc gdzieś na pustyni, po ciemku i bez zasięgu oraz internetu dowiadujemy się od dziewczyn z Holandii, że z powodu pandemii niektóre lotniska odwołały swoje wszystkie loty. Między innymi Amsterdam gdzie one miały wracać i Berlin gdzie my mieliśmy wracać za kilka dni. Nie mogąc nic tam zrobić czekaliśmy do następnego dnia i szukaliśmy jakiejkolwiek innej opcji żeby wrócić do domu.Leia mais