Nocny lot nas wykończył, w Stambule wylądowaliśmy w ciemnościach, a do hotelu zajechaliśmy już w godzinach porannego szczytu. Sporym zaskoczeniem było to, że reszta towarzystwa już tam była.
Nasz pobyt w Stambule upływa pod znakiem spotkania rodzinnego, zatem wpis ograniczę do paru zdań: jest ładnie i smacznie. Ale zimno pioruńsko, nie byliśmy na to gotowi.
Widziałam dziś grubaśne koty, zadowolone psy, miski z wodą i jedzeniem na ulicy. I hotel, którego ścianę pokrywały budki dla ptaków. Brawo, Stambuł!
Załączam fotografie że spacerów po bardziej i mniej oczywistych miejscach.Read more