Satellite
Show on map
  • Day 13

    Inkaskie ruiny w Pisac

    August 13, 2018 in Peru ⋅ ⛅ 18 °C

    Dzień wstał piękny, więc zamiast jechać do Cuzco skoro świt, zgodnie z założonym planem, postanawiamy aklimatyzować się na miejscu, w Inkaskich ruinach w Pisac. Od 2900 do 3500 npm, tylko na własnych nogach - decydujemy się na opcję wyczynową, start w Pisac u podnóża Parku Archeologicznego, a nie podwózka autobusem
    Początek ostro pod górę w pełnym słońcu, po pierwszych 15 minutach w głowie każdego zostaje tylko jedna myśl: za jak długo się rozpuszczę...
    Mapy do niczego, idziemy na wyczucie. Mija pół godziny, godzina, godzina i pół - a pierwszych ważnych ruin, wg mapy zaraz przy wejściu, jak nie było widać, tak nie widać. Trochę jesteśmy przerażeni, bo na cały trek przewidzielismy 4-5h, a tym tempie, wg mapy, będzie ze 12 jak nic...
    W końcu są, ruiny jak z obrazka. M'n'Ms biegają i bawią się w chowanego nic sobie nie robiąc z powagi chwili i ciężaru historii. My robimy zdjęcie za zdjęciem. Po chwili idziemy dalej, bo to ( wg mapy) dopiero początek szlaku...
    Spotykamy Francuzow ze schroniska, nie chce się nam wierzyć że (jak twierdzą) do końca szlaku jest tylko godzina - wg mapy przeszliśmy 1/3 drogi, a minęły już 2. Po drodze mijamy jeszcze wielu zdezorientowanych tak samo jak my, ale tak naprawdę nie ma to wielkiego znaczenia, szlak jest przepiękny, pogoda cudowna, więc trzeba się cieszyć i napawać chwilą.
    Ruiny są rozrzucone po całej górze, ciekawe, i robia wrażenie, ale tak naprawdę to widoki zapieraja dech w piersiach.
    Docieramy do końca po 4 godzinach, i ku zdziwieniu strażników postanawiamy wrócić na piechotę.
    Wojtek jest przekonany, że na tablicy orientacyjnej widzi boczną drogę u podnóża, mijająca szczyt, a rozglądając się po okolicy i orientując mapę w terenie cho trochę, rzeczywiście można dostrzec i ludzi którzy po niej idą. Postanawiamy więc zaryzykować. I słusznie - po 20 min jesteśmy przy pierwszych ruinach, w 1/3 drogi od początku. Skrót stulecia.
    Wracamy dumni i błądzi, zgodnie z wydawać by się mogło nierealnym planem, i przed podróżą idziemy się pożywić w naszej (prawie) wegańskiej knajpce.
    I już czas pożegnać się z Pisac, łapiemy colectivo razem z miejscowymi (wystarczy podążać za nawoływaniem "Cuzco,Cuzco") i jedziemy do stolicy Inków. Dziś nocleg na 3500m npm 😊.
    Read more