Satellit
Auf Karte anzeigen
  • Tag 7

    Puffin cove

    1. August 2020 in Schottland ⋅ ☀️ 16 °C

    Ostatni pełny dzień w Caithness, a lista ciekawych miejsc do odwiedzenia ciągle długa. Część pozycji z góry odpada - za daleki dojazd - w efekcie zostają dwie opcje: jedyny szczyt Caithness albo zatoczka puffinów. Choć zdania ekipy są podzielone, i niektórych ciągnie bardziej w góry, głos rozsądku przeważa i puffiny wygrywają. Podobnie jak że szlakiem archeologicznym wiemy o zatoczce tyle co opisane na blogu, i udało się nam zlokalizować ścieżki na maps me. Blog jest pisany przez mamę z dwójką kilkuletnich dzieci, więc po prawdzie to spodziewamy się łatwego spacerku do urokliwej plaży.

    Miejsce to parkowania jest, jak w blogu stało, do morza jakieś 500m na oko, wszystko jak należy. I to by było na tyle "łatwej i przyjemnej trasy"
    Na dobry początek - mokradła. Ścieżka owszem, jest, ale miejscami zatopiona w bagnie - skaczemy z kępy trawy na kępę. Kolejne zaskoczenie - zatoczka, owszem, jest, puffiny też, jak najbardziej, ale nad nią żywy klif. W blogu stało napisane że odrobinę musieli się powspinać, ale w najdzikszych snach nie wyobrażamy sobie schodzenia po ścianie klifu, z dwójką kilkulatków czy bez!
    Alternatywy na pierwszy rzut oka nie widać, na drugi też - w sensie alternatywy dla przedszkolaków. Jest dolinka strumienia schodząca nieco łagodniej do zatoczki, decydujemy się więc sprawdzić, czy do przejścia.
    No owszem, dla dorosłych i prawie dorosłych sprawnych ludzi - do przejścia, pod warunkiem, że suche buty nie stanowią priorytetu i lubi człowiek od czasu do czasu wykręcić piruet na mokrej trawie i kamieniach. Ścieżka raz pojawia się, raz znika, poza strumykiem do wyboru urwisko, piarg i mokradła, nie widać gdzie się stawia stopy, a wszędzie pełno dziur, kamieni i uskoków. Zdrowia życzę schodzić tu z dziećmi...Z drugiej strony, nawet bez zdolności tropiciela, widać, że krowy też tedy chodzą, może więc jednak z tą naszą sprawnością jest nie najlepiej?

    Zatoczka wynagradza trudy zejścia z duuużą nawiązką. Plaża otwiera się na majestatyczny granitowy wąwóz od strony morza, na którego ścianach gnieżdżą się setki, albo i tysiące ptaków - rzeczonych puffinów, mew, rybitw i kormoranów. Oczywiście nie ma tu prawie żywego ducha, a kolory i światło tradycyjnie zapierają dech w piersiach. Dodatkowym bonusem jest przejście naturalnym tunelem w skale do kolejnej zatoki, z widokiem na otwarte morze, i kolonie kormoranów i (chyba?) czapki - albo innych podobnych większych ptaków.

    Można wspinając się po kamieniach przejść na platformy granitowe wychodzące w otwarte morze, i podziwiać groty i jaskinie w klifie dużo powyżej linii wodnej.

    Po pikniku na plaży powrotna wspinaczka - trasą łatwiejszą, jak dla awanturniczych przedszkolaków. Jak się okazuje z jednego małego parkingu do jednej małej zatoczki może prowadzić wiele ścieżek ( i klifów).
    Zdecydowanie jedna z najbardziej udanych wypraw, i jednogłośnie uznana za taką przez całą drużynę.
    Weiterlesen