Szkocja - 4x8 COVID detour

July - August 2020
Dzięki uprzejmości SARS-CoV-2 w tym roku wyruszamy na wyprawę niemal lokalnie - do Szkocji. Choć kto wie, w obecnej sytuacji politycznej, chyba lepiej zabrać ze sobą paszporty... Read more
  • 25footprints
  • 2countries
  • 19days
  • 139photos
  • 0videos
  • 4.3kkilometers
  • Pogoda się zgadza :)

    July 25, 2020 in England ⋅ 🌧 18 °C

    Przez cały lockdown świeciło przepiękne słońce. A dziś, w pierwszy dzień wakacji, pogoda jak w najlepszym dowcipie...jak na zdjęciu. Wygląda na to, że do krainy Deszczowców wyruszymy od razu na mokro. A BBC potwierdza, że specjalnie na naszą cześć w poniedziałek w Edynburgu też będzie deszcz...Read more

  • Day 1

    Edinburgh Newhaven

    July 26, 2020 in Scotland ⋅ ☀️ 15 °C

    Edynburg przywitał nas słońcem, więc niezwlekając wyruszyliśmy zwiedzać port Newhaven - kiedyś zaniedbaną, przemysłową część miasta, teraz jedną z turystycznych atrakcji.
    Dodatkowo nasi gospodarze z airBnB zostawili info, że w porcie można kupić znakomitą rybę z frytkami, więc ekipa została zmotywowana podwójnie.

    Port malowniczy, jak obiecali, z latarnią morską, kutrami i długim spacerem wzdłuż wybrzeża, a do tego widok na most Firth of Forth. Rybkę trzeba było zamawiać przez internet - i dzięki temu udało się nam zamówić bez frytek...do głowy nam nie przyszło, że fish and chips może występować bez chips. Za to zjedliśmy siedząc na ławeczce i oglądając zachód słońca nad portem, i czując przy tym dreszczyk emocji, jako, że w czasach epidemii takie zachowanie zakrawa na awanturnicze igranie z przeznaczeniem (czym nie jest, bo na świeżym powietrzu i wietrze wirus nie straszny, ale dreszczyk emocji po niemal pøł roku w kwarantannie pozostaje).
    Read more

  • Day 2

    Zwiedzanie w deszczu

    July 27, 2020 in Scotland ⋅ 🌧 14 °C

    Zgodnie z prognozami pogody, nasz poniedziałek w Edynburgu jest zalany deszczem. Mimo tego dzielnie wyruszamy na trasę i odkrywamy sieć ścieżek spacerowo- rowerowych, i z naszego mieszkania przy porcie wybieramy się z buta do centrum.

    Pierwszy raz w historii naszych wizyt w Edynburgu centrum świeci pustkami - nie wiadomo czy bardziej przez Covid, czy bardziej że względu na deszcz. Ale tłumaczymy młodym, że takie są uroki Szkocji i dzielnie brniemy w potokach wody w górę królewskiej mili. Przed zamkiem pustki, tylko ekipa rowerzystów świętuje - zapewne zakończenie jakiejś długiej trasy - bo świętują intensywnie, mieszając deszcz z szampanem, i, na prawdziwie szkocką modłę, pokazując co też mają pod kiltem (czy rowerowymi spodenkami).

    W celu przechytrzenia pogody negocjujemy zwiedzanie po dachem ( galeria - nie, muzeum - nie, muzeum chirurgii - nie, mimo wstępnie pozytywnej odpowiedzi Mieszka: "let's go". Jak się okazuje w całości brzmiała " let's go AWAY". Zwiedzanie podziemnego Edynburga spotkało się że względnym entuzjazmem, ale nie było już biletów...) i w efekcie kończymy na tradycyjnych szkockich noodles.

    Za to posileni wyruszamy z powrotem w deszcz, i odkrywamy kolejne ścieżki i zaułki - niezwykle urokliwe, dawniej przemysłowe, Dean, spacer nad rzeką i wodospadami - Edynburg którego jeszcze nie znaliśmy, a na pewno warto odwiedzić.
    Read more

  • Day 3

    Edynburg, wietrzne (przez trz) miasto

    July 28, 2020 in Scotland ⋅ ☀️ 15 °C

    Zgodnie z zapowiedziami BBC weather, wtorek obudził nas słońcem - i wichurą, która wkrótce rozwinęła drobne 50mph (to już bonus z zaskoczenia, nie zauważyliśmy, żeby BBC o tym przestrzegało).

    Planowanie zwiedzania znòw zgodnie z rozkładem Covid-19 - zamek zamknięty, pałac królowej w Holyrood zamknięty, i zamek nad Firth of Forth też. Na szczęście uliczki Edynburga są otwarte, i szlaki trekkingowe też. To po prawdzie olbrzymia zaleta Edynburga - położony na wzgórzu wulkanicznym, i otoczony innymi wzgórzami, dla uzależnionych od trekkingu jest rewelacyjną bazą wypadową, nawet w czasach zarazy. Za każdym razem zwiedzając Edynburg z ciekawością i pewna dozą tęsknoty oglądaliśmy wzgórza na horyzoncie włócząc się przez uliczki i zaułki Starego Miasta. Jak się okazuje, jedynym czynnikiem ograniczającym był brak informacji, do parkingów, z których można wyruszyć na przysłowiowy szlak jest 20 min jazdy, spokojnie dociera też tam komunikacja miejska. Parking zresztą przylega do rezydencji królowej ( oczywiście zamkniętej z okazji Covida), ciekawe czy rodzina królewska korzysta z okazji i wybiera się na Arthur's seat pobiegać co rano....

    Z rodziną królewską czy bez, na szlakach jest sporo ludzi, nic dziwnego - pogoda piękna. Dreszczyku emocji dostarcza świadomość, że otaczające skały są kruche i mogą spadając człowieka rozpłaszczyć. Wspinamy się zachwycając widokami (względnie ubolewając na planistów przestrzeni, którzy pozwolili obok przepięknych zabytków wybudować socrealistyczne potworki rodem z lat 70 ubiegłego wieku ( widać na zdjęciach!). Szczególnym przypadkiem jest parlament, wybudowany w stylu wioski olimpijskiej, na przeciwko pałacu Holyrood. Zęby bolą nawet tych mało wrażliwych na brzydotę miejską).

    A na szczycie, znienacka, uderza w nas 50 mph wiatru - niewiarygodna siła, utrzymanie się na nogach jest prawie niemożliwe, można za to ćwiczyć loty jak w tunelu powietrznym. W chwilach przerwy w walce z żywiołem dech dla odmiany zapiera panorama (i rzeczywiście, wygląda na to, że wzgórza wulkaniczne ciægnæ się rozległym pasmem, czyli możliwości trekkingu prosto z miasta jest sporo). Lepiej ją jednak podziwiać 20m niżej, gdzie nie ryzykuje się zdrowiem i życiem 😉.
    Read more

  • Day 3

    Loch Watten - nasza brama do Caithness

    July 28, 2020 in Scotland ⋅ 🌬 12 °C

    Droga do Caithness - najbardziej na północny wschód wysuniętej części Wielkiej Brytanii wije się malowniczo najpierw wśród pól, potem wśród wzgórz a w końcu wśród fiordów ( tu nazywanych firths). Jak zawsze w słoneczny dzień na tej szerokości geograficznej powietrze jest nieprawdopodobnie wręcz przejrzyste, a kolory nie tylko jaskrawe, ale wręcz migoczące. Jak za każdym razem wrażenie zapiera dech w piersiach, i jak za każdym razem myślę że nie ma piękniejszego miejsca na ziemi. Ale jak zawsze, takie wrażenie jest ulotne, i trwa do pierwszej deszczowej chmury...A niebo robi się coraz ciemniejsze, chmury coraz cięższe, i dokładnie widać gdzie wjedziemy w prawdziwą krainę Deszczowców, gdzie częściej widzi się tęczę niż słońce. Do tego wiatr przybiera ciągle na sile, więc gratulujemy sobie zamówienia przyczepy kempingowej. Jak wiemy z doświadczeń z poprzednich wypraw, stawianie namiotu w tych warunkach powinno być uznane za dyscyplinę olimpijską...wakacje w Szkocji :)

    Po minięciu Inverness okolica robi się zupełnie bajkowa ( z takiej bardziej mrocznej bajki, powiedzmy atmosfera kiedy bohater dociera do jaskini smoka, względnie zbójcy planują rabunek), poszarpane urwiska, grzywacze na falach na zupełnie granatowym morzu, drzewa uginające się na wietrze ( duje jak cholera) - i wyrywa okrzyki autentycznego zachwytu - jak tu pięknie. Dlatego lekko jesteśmy rozczarowani, że ostatnie mile prowadzą nas w dużo nudniejszy, płaski, i szary krajobraz. Cóż, jak møwią, Caithness to niziny za górami Szkocji, a przyjeżdża się tu, żeby oglądać klify, puffiny i foki. Z czego dwa ostatnie najlepiej z łódki.

    Na kemping docieramy w pełnym deszczu, i biegiem instalujemy się w przyczepie. Kemping to zbyt ambitne określenie - ktoś ewidentnie wykorzystał zakaz podróży poza Wyspy Brytyjskie w czasach zarazy, i przystosował podwórko na farmie jako bazę turystyczną.
    Otoczenie zdecydowanie odbiega od wyobrażeń na temat typowych "holiday parks", ale układ przestrzenny mimo wszystko jest dziwnie znajomy. Po przespanej nocy, i porannej kawie dociera do nas, że to typowe zakwaterowanie robotników sezonowych, dobrze znane nam z czasów zbierania truskawek i malin na południu Szkocji 😂😂😂.
    Tak czy inaczej, jako baza wypadowa do zwiedzania Caithness nada się spokojnie, a przynajmniej mamy wrażenie, że znów jesteśmy piękni i młodzi.
    Read more

  • Day 4

    Polnocno-wschodni koniec wysp

    July 29, 2020 in Scotland ⋅ ☁️ 12 °C

    Wieje. Tak, że trudno jest zrobić krok i właściwie trzeba walczyć o utrzymanie się w miejscu. Do tego pada, a w zasadzie zacina deszczem, bo, uwaga, wieje...A wiatr jest bardzo, bardzo zimny. W końcu to środek lata...29 lipca. Nawet nie potrafimy sobie wyobrazić jak John o'Groats wygląda w, dajmy na to, styczniu...A przecież można stąd wyruszyć jeszcze dalej na północ, na Orkady, których zarysy widać za mgłą, albo jeszcze dalej, na Szetlandy. Na prawdę trudno uwierzyć, że kiedyś ludzie osiedlali się tu z własnej woli, mając do wyboru całą resztę wysp i kontynent...no chyba że to dno morza tropikalnego zachowało się wtedy lepiej 😉.

    M'n'Ms nie są bynajmniej zachwycone okolicznościami, i rejterują z powrotem do samochodu. Nam w nagrodę za dzielność pokazuje się uchatka (ale nie aż na tak długo żeby zrobić jej zdjęcie), i też uciekamy - choć kilka mil bardziej na południe, obiecując sobie powrót w bardziej sprzyjających okolicznościach przyrody.
    Read more

  • Day 4

    Na szlaku zamków Caithness

    July 29, 2020 in Scotland ⋅ ⛅ 12 °C

    Caithness, nazywane nizinami poza górami Szkocji, są idealnym miejscem startowym do wyprawy na Orkady i Szetlandy, początkiem najdłuższej trasy rowerowej na Wyspach Brytyjskich - z John o'Groats do Lands End w Kornwalii (837 mil) i bazą wycieczek morskich po zatoczkach i fiordach w poszukiwaniu dom, uchatek, delfinów, wielorybów i puffinów. Dzięki Covidowi dwa z tych 3 są praktycznie niemożliwe, a rowerów że sobą nie zabraliśmy (zresztą, jakiś pechowiec musiałby wracać autem...).

    Na szczęście zatoczki można zwiedzać również pieszo, a do tego, jak wynika z przewodników, stron internetowych i blogów wszelkiej maści, co tam Orkady i Szetlandy, to właśnie w Caithness należy szukać osad neolitycznych i odkrywać ruiny zamków, począwszy od najstarszego w Szkocji, aż do niemal zupełnie współczesnych. Do tego, jak się okazuje, jest to jedyne miejsce gdzie występują "broche" - neolityczbe wieże, w których mieszkano, spotykano się, dobijano targów i planowano wyprawy. Chcąc nie chcąc zmieniamy cel wyprawy z podziwiania dzikich zwierząt na podziwianie (dzikich) ruin i malowniczych zatoczek.

    Najbliższy z najciekawszych ( po zdjęciach sądząc) jest zamek Sinclair, jednego z dwóch najznamienitszych rodów Szkocji. I rzeczywiście, nie dość, że położony jest w obłędnie malowniczym miejscu, to jeszcze trzeba założycielom pogratulować wyboru strategicznego - własny naturalny port, osłonięty wysokimi skałami, z wąskim ukrytym wejściem, do tego morze przed zamkiem najeżone podwodnymi skałami. Wiało im jak cholera, ale na pewno trudno było go zdobyć, przynajmniej od strony morza.

    A bazaltowe skały wyrzeźbione przez morze tworzą tak fantastyczne labirynty i konstrukcje, że, chcąc nie chcąc, do tematyki wycieczki dołączamy geologię :)
    Z ciekawostek geologicznych dowiadujemy się, że teren na którym stoimy, i na którym wybudowano zamek, powstał jako dno morza tropikalnego 15 stopni od równika. W obecnej aurze śladów po tym nie ma za grosz...
    Read more

  • Day 5

    Odkrycia geograficzno-historyczne

    July 30, 2020 in Scotland ⋅ ☁️ 12 °C

    Z malowniczego portu Wick (z którego zamierzaliśmy planowo wyruszać łódka w poszukiwaniu fok i wielorybów) wyruszamy w poszukiwaniu najstarszego zamku w Szkocji - Old Wick Castle.

    Po drodze małe odkrycie - zegar słoneczny - a w zasadzie resztki zegara, bez cyferblatu, tylko z wygniecionym okręgiem tarczy - ale czas udało się na nim bezproblemowo odczytać. I baseny kąpielowe, wydzielone z morza blokami kamiennymi - może nawet woda w nich ma szansę się ogrzać jeśli w jakiś dzień przestałoby wiać...

    Ruiny z daleka wyglądają bardzo niepozornie, ale okazuje się, że zamek wybudowano na jęzorze magmy, rozbijającej klif na kilka części, i w efekcie miejsce ma klimat z dramatów Szekspira.
    Maya zachwycona obfotografowuje skały na projekt z geografii, bo i magma, i łupki, i granit i jeszcze widać warstwowanie. Dokładnie tak jak Sinclair, ten zamek tez jest położony idealnie do obrony przed najazdem z morza - i zupełnie niemożliwie do życia...Ale najwyraźniej taka była moda w czasach Wikingów.

    Pełna radość, a do tego jeszcze w ramach dzikich zwierząt mewy i kormorany drą się na potęgę szybując nad klifami (mewy) i nurkując (kormorany).
    Read more

  • Day 5

    W poszukiwaniu neolitu

    July 30, 2020 in Scotland ⋅ ☁️ 13 °C

    Honorując wieczorne dyskusje i zgłoszone zapotrzebowanie na wycieczkę w głąb lądu i w poszukiwaniu prehistorii, wybieramy się w poszukiwaniu szlaku archeologicznego Yarrows. Nie jest to proste, bo żadna dostępna nam mapa, ani przewodnik, go nie opisuje - wzmiankę znaleźliśmy w broszurze reklamującej region w 2018. Wojtek znalazł na maps me Loch Yarrows, zakładamy, że nazwa własna nas poprowadzi - i rzeczywiście, przy jednym z ostatnich zakrętów jest znak drogowy wskazujący szlak.
    Po wstępnym falstarcie i zaparkowaniu prawie u kogoś na podwórku udaje się nam namierzyć właściwy początek szlaku - i to by było na tyle. Bo oprócz tablicy informującej że to początek, żadnych więcej wskazówek nie ma.

    Wiemy, że na szlaku miała być broche na małym półwyspie, więc kierujemy się na azymut w kierunku półwyspu z kupą kamieni. Ten azymut nie jest najlepszym pomysłem, bo jak się okazuje, jeśli teren nie jest ławą, jest bagnem...
    M'n'Ms podekscytowane, wreszcie zaczyna się coś co względnie przypomina przygodę - wyszukujemy przejście względnie suchą nogą.

    I rzeczywiście, kupą kamieni i trawy okazuje się być ruinami bochy (czyli wieży z czasów Neolitu), tak przynajmniej wyjaśnia tablica informacyjna. Więc instynkt łowcy bierze w nas górę, i decydujemy się ruszyć na odkrycie szlaku, wbrew rozsądkowi i dostępnym informacjom. Kompas i niezawodne (dzięki 4G) maps me określają kierunek natarcia, i ruszamy. Pierwsze niepowodzenie - bramka zamknięta na kłódkę...trzeba szukać innego przejścia. Chwila rozeznania w okolicy (bagiennej, więc nie łatwo) i Mieszko odnajduje rozpadnięte przejście przez płot, typowe dla szlaków turystycznych.teraz już nic nas nie zatrzyma ( może z wyjątkiem ulewy, ale na szczęście dzisiaj względne słońce).
    Przechodzimy - jedni pod płotem, inni przez płot, ryzykując rozpadnięcie płotu to końca - i Dale po ścieżce która wygniotły może owce, może konie, a może ludzie przygotowujący szlak.

    I - jest! Po jakichś 200m jest słupek z oznaczeniem szlaku - i kolejna tablica - czyli jednak (chyba) nie owce wygniotły. Więc przez bagno, po kępach trawy, wśród wrzosów, wytyczamy na nowo trasę neolitycznego szlaku archeologicznego. I są kolejne kurchany, pojedyncze, grupowe, starsze, młodsze, przy każdym( a jakże) tablica informacyjna, informująca o tym, że od 5000 lat mieszkali tu ludzie, prawdopodobnie rolnicy, którzy grzebali zmarłych. Całkiem jak w szkole, wg M'n'Ms, w kółko powtarzają to samo innymi słowami 😂😂.

    Dzięki elementowi łowów i z konieczności biegowi na orientację w terenie, oceniamy wycieczkę wysoko - ciekawe, czy ten szlak jest dopiero przygotowywany, czy też odkrywaliśmy resztki szlaku z przeszłości bliższej również.
    Read more

  • Day 6

    Ach te klify

    July 31, 2020 in Scotland ⋅ 🌬 15 °C

    No dobrze, nie oprę się, kolory i krajobrazy są tak oszałamiające, że 6 zdjęć nie oddaje sprawiedliwości tym klifom....