Satellite
Show on map
  • Day 12

    Szlakiem Alpe Adria - odcinek Soča

    August 3, 2022 in Slovenia ⋅ ⛅ 24 °C

    Choć to szlak od Alp do Adriatyku, Hannibal chyba tedy nie maszerował. I prawdopodobnie żałował, bo droga nie tylko prowadzi wygodnie tam, gdzie chciał dotrzeć, ale w dodatku jest niezwykle malownicza. Nie słychać też nic o wrogich plemionach strzegących przeprawy, wręcz przeciwnie, tutejsza ludność jest bardzo przyjaźnie nastawiona. Dlatego postanawiamy ten błąd naprawić, i przewędrować trasę od źródeł Sočy wzdłuż wąwozu aż do ....Boveca. Adriatyk będzie musiał poczekać na kolejne wakacje
    Pierwszy etap pokonujemy lokalnym autobusem, który bardzo przyjemnie nas zaskakuje klimatyzacją i jedynie 15 minutowym opóźnieniem. Wysiadamy nieco poniżej źródeł i odnajdujemy górny bieg Sočy, dyskutując czy bardziej się nadaje do wędrówki, czy też do jazdy na rowerze. Zgodnie z tradycją, choć początkowo droga jest szeroka i pokryta wygodnym żwirem (rower!!) po kilkuset metrach już wiadomo, że trasa jest zdecydowanie nie dostosowana do dwóch kółek i 4x8 to właściwa kombinacja napędowa.
    Dolina Sočy nie rozczarowuje. Na horyzoncie z każdej strony Alpy, po bokach rzeki lasz głównie iglasty i pachnący żywicą, przez który prowadzi trakt, a co jakiś czas wyżłobione skały wąwozu, i skalne baseny zachęcające do kąpieli w lodowatej, krystalicznie przejrzystej wodzie, do których wpadają mini (albo nie mini) wodospady. Hannibal zdecydowanie nie wiedział, co stracił. Choć z drugiej strony, sądząc po tym jak dlugi czas spędzamy w rzeczonych basenach, być może przeprowadzenie testu armii spotkałoby się z obiektywnymi logistycznymi trudnościami. Które następnie trzeba by było zrzucić na mityczne nimfy rzeczne, omotujące podróżnych, i odbierające im wolę dalszej wędrówki.
    W dalszym biegu rzeka zaskakuje nas i znika. Zamiast szarozielonej przejrzystej wody, pryskajacej, szumiącej i zachęcającej do pływania zostały same białe, rozgrzane przez słońce kamienie. Widok bardzo przygnębiający, i niepokojący też bardzo. Na szczęście to tylko miejscowa anomalia, rzeka najwyraźniej schowała się od upału pod kamieniami, bo kilkaset metrów poniżej pojawia się ponownie, pluskać i szumiąc. Ponad 30,000 kroków, 17 km, i 7h wycieczki. Na zakończenie zdecydowanie należą się nam lody, rzecz jasna w Bovecu.
    Read more