• Przystanek Alaska

    27 de abril, Estados Unidos ⋅ 🌙 4 °C

    A wydawało się, że jesteśmy w Kalifornii!
    Los Angeles, przynajmniej na pierwszy rzut oka, jest nachalnie paskudne. Płaskie, nieprawdopodobnie wręcz płaskie, szare, i zastawione barakami zamiast domów.
    Fakt faktem, że przede wszystkim widzimy teren dookoła lotniska, a nie centrum, ale tego terenu jest dużo, zdecydowanie za dużo, a z lotu ptaka nie wyglądało wcale że gdzieś jest lepiej.
    Opuszczamy je bez żalu, po szarej, szerokiej, oczywiście płaskiej i na szczęście względnie niezatłoczonej autostradzie.
    Po prawie dwóch godzinach krajobraz wreszcie staje się bardziej urozmaicony, jakieś górki, jakieś drzewka, jakieś malowniczo położone rezydencje. Zdecydowanie lepiej. I nagle GPS nakazuje odbicie z autostrady, a po zjeździe, w zasadzie natychmiast, krajobraz zmienia się diametralnie. Wjeżdżamy we wzgórza, droga pnie się ostro w górę serpentynami, po obu stronach strzeliste sosny i strome zbocza zarzucone kamieniami, a do drogi podchodzą wszędobylskie sarny. Zapominamy o LA, i docieramy serpentynami do tytułowego Przystanku Alaska - czyli Idyllwild. Miasteczko jak z pocztówki, wszystkie domki drewniane ze spadzistymi dachami, ozdobione kolorowymi lampkami, a przed każdym domkiem rzeźba jakiegoś dzikiego zwierzaka. W konwencji raczej jarmarcznej, ale są i niedźwiedź, i orzeł, i sowa, i że 100 saren. Jak krasnale na Podhalu! Ale nic to, dokoła szczyty gór, więc może i klimat zakopiański jest usprawiedliwiony. Mimo rzeźb, miasteczko jest prawdziwie bajkowe, a motel w którym się zatrzymujemy okazuje się być kompleksem chatek kempingowych, poukrywanych wśród strzelistych sosen, i z widokiem na góry. A nadto, bez niedźwiedzi i saren. Chatka jest malutka, ale pełna uroku, i wita nas ciepłem i wygodnym łóżeczkiem. Więc Idyllwild dostaje od nas spokojnie 9/10! A do tego, to idealna baza do wyruszenia na szlak, z samego centrum wychodzą ze cztery.
    Idyllwild jest położone na totalnym odludziu, więc jest nie tylko świetną bazą wypadową, ale też musi być samowystarczalne - jest nie tylko sklep, ale i apteka, biblioteka, sklepik z kryształami, szkoła Zen, akademia artystyczna i salon tatuaży. A, jeszcze kino!
    Przekrój fascynujący!
    Ale to wszystko odkrywamy tak naprawdę następnego dnia, bo dziś wieczorem wystarcza nam siły żeby wprowadzić się do naszej drewnianej chatki, z kominkiem i ogrzewaniem nastawionym na max, i zapaść w sen po 22 godzinach w podróży.
    Leia mais