• A po deszczu przychodzi słońce

    September 1 in Romania ⋅ ☀️ 20 °C

    Już wczoraj wieczorem niebo zaczęło się pięknie przecierać, i rano obudziło nas jaskrawe słońce z błękitu bez jednej chmurki. Trudno nie zadumać się nad złośliwością aury…
    Nie powiedzieliśmy jednak ostatniego słowa, bo i tak na dziś mieliśmy zaplanowany krótki acz bardzo stromy trek do cytadeli Vlada Palownika Drakuli.
    1408 schodów, na szczęście dość płaskich, i na szczęście zacienionych strzelistymi sosnami.

    Trochę mamy duszę na ramieniu ze względu na wczorajsze spotkania z niedźwiedziami, i nocną wizytę misia w wiosce. Jednak Pani sprzedająca bilety zapewnia, że teren jest przed misiami dobrze chroniony. Rzeczywiście, teren jest ogrodzony, a do tego wzdłuż schodów, prowadzonych w poprzek bardzo stromego zbocza zamontowano solidny elektryczny pastuch - który na pewno ostudzi misiowe zapędy. Tyle tylko, że po kilku piętrach pastuch przeniesiony zostaje na drugą stronę schodów, poniżej barierek i ścieżki. Czyli zamiast chronić przed misiami, zabezpieczy przed upadkiem w przepaść, jednocześnie podsmażając niefortunnego turystę. Misie to lubią, smakołyk nie tylko im nie przepadnie, ale jeszcze zostanie odpowiednio przyrządzony.

    Sama cytadela jest w ruinie, ale widok z niej roztacza się wspaniały, na koniec trasy transfogarskiej, rzekę i otaczające pasma górskie. Pejzaż zachwyca, ale nadal, nawet zalana słońcem, Transfogarska przegrywa z Trollveggen.

    I to już koniec pierwszej części naszej wyprawy, z Transylwanii przenieśliśmy się na Wołoszczyznę, i dalej uderzamy do Delty Dunaju i nad Morze Czarne - być może odkryjemy część Rumuni niezależna od Sasów!

    Powiększa się też nam stan ekipy, teraz zgodnie z duchem starych wypraw auto jest całkiem odpakowane, a na tylnej kanapie muszą się zmieścić trzy sztuki młodzieży :-).
    Read more