W końcu ruszyliśmy z Burgos. Trochę z obawami jak to pójdzie, a trochę z radością, że w ruszamy dalej. Dzisiaj bardzo krótki dystans około 13 km, aby po prostu sprawdzić czy można. Tak na prawdę nic nas nie czekało po drodze, oprócz powolnego żegnania się z Burgos i potem dość przyjemnej polnej drogi do docelowego miasteczka.
Zanim wyszliśmy z Burgos zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę w sklepie z pamiątkami przy katedrze. Chciałem tam zostawić swój telefon i email jakby rodzina tego pana z wczoraj próbowała coś się dowiedzieć. Tak na prawdę to nie wiem kim on był i skąd pochodził. Zdążyłem zamienić z nim tylko jedno zdanie po angielsku, w którym powiedział mi, że czuje się słabo i nic go nie boli i że jest sam.
Dzisiaj maszerowaliśmy w towarzystwie AJ z Miami i Paul z Irlandii a pod koniec dołączył do nas Vee z Chicago. Było w sumie bardzo gorąco i z ulgą powitaliśmy koniec drogi.
Jutro czeka nas 20 km i deszcz. Zobaczymy jak pójdzie. Moje podwozie (kolano i stopa) na razie trzyma się dość dobrze, choć chciałoby się, aby było lepiej. Muszę powiedzieć że z coraz większym zainteresowaniem spoglądam na być może przyszła książkę, którą Ula zaczęła czytać pod tytułem: Nie idź tam człowieku.Read more
TravelerRzeczywiście, obecna wyprawa stawia przed Wami kolejne wyzwania, a historia z CPR , zwłaszcza z takim zakończeniem to już kompletna zagadka. To zapewne kolejne znaki. Może musi upłynąć trochę czasu zanim się zrozumie ich sens.
Traveler Rzeczywiście, obecna wyprawa stawia przed Wami kolejne wyzwania, a historia z CPR , zwłaszcza z takim zakończeniem to już kompletna zagadka. To zapewne kolejne znaki. Może musi upłynąć trochę czasu zanim się zrozumie ich sens.
Traveler Nie idź tam czlowieku:)
Wyzwania są po to, aby stawić im czoła. I trochę wiary. Piękne zdjęcie [Jolanta RYTEL]