Satellite
Show on map
  • Day 7

    Zające (bądź króliki) (Alcazarén)

    August 12, 2016 in Spain ⋅ ☀️ 20 °C

    Dziś moja droga przebiega wzdłuż. Wzdłuż kanału, wzdłuż nasypu po nieistniejącej już linii kolejowej, wzdłuż rzeki. Z dala od miast, wsi i ruchliwych szos. Jedynymi towarzyszami pozostają zatem dla mnie zające (bądź króliki).

    Wychylają się z norek, nadstawiają zajęcze (bądź królicze) uszy, zastygają i, mniej więcej gdy dzieli nas już tylko pięć metrów, podrywają się do biegu, aby zniknąć w sąsiedniej norce, z której po chwili na nowo wysunie się para uważnych, zajęczych (bądź króliczych) uszu.

    Choreografia ta ciągnie się godzinami monotonnej wędrówki – pomnożona przez dziesiątki, a może i setki puszystych skoczków. Jest w niej coś ze sztafety – nowy lokator płoszy dotychczasowego mieszkańca norki, który bez zawahania rzuca się do kolejnej. Z daleka wygląda to tak, jakby cała łąką się ruszała, chcąc w moje ślady porzucić swoją dotychczasową lokalizację i poznać odległe krainy (a przynajmniej tę sąsiednią łąkę, za miedzą). Nie jest to jednak spektakl przygotowany specjalnie dla mnie – pobocze ścieżki jest wręcz zryte od zajęczych (bądź króliczych) norek.

    W zasadzie powinny to być zające. Wiadomo: żyją dziko i są nieco większe. Kto jednak mi zagwarantuje, że nie jest to jakaś enklawa dzikich królików, które, podobnie jak ich krewniacy z egzotycznych wysp, postanowiły skolonizować taki sobie bezimienny spłachetek łąki na pograniczy prowincji Segovii i Valladolidu? Również wielkość kicusiów na niewiele się zdaje: jak miałbym z tej odległości ją ocenić? Jedyny raz, kiedy spotkałem razem zająca i królika, był w muzeum historii naturalnej. Szkielety, owszem, potwierdzały istotne różnice anatomiczne. Niestety, jak na złość nie zabrałem ze sobą rentgenu, zresztą marny by był z niego pożytek przy tak zwinnych pacjentach.

    Dlatego niech już zostaną zającami (bądź królikami). Czymkolwiek są – artyści z nich przedni!
    Read more