Satellite
Show on map
  • Day 17

    Szlakiem wodnym przez trzciny i wąwóz

    August 11, 2020 in Scotland ⋅ ☁️ 15 °C

    I nastąpił nieuchronnie koniec naszego biwakowania w Cannich. Na wszelki wypadek wczoraj wieczorem zmieniliśmy duży namiot na dwa malutkie, co okazało się nader słusznym posunięciem. Obudził nas zapowiadany rzęsisty deszcz (najwyraźniej Cannich też smutno, że wyjeżdżamy), i w tym deszczu i wśród wściekłych meszek zwijamy resztki obozowiska. Jak również usiłujemy zjeść śniadanie pomykając truchtem od drzewa do drzewa ( uciekanie przed meszkami z talerzem musli w ręce też powinno być dyscyplina olimpijską).
    Mimo załamania pogody duch w drużynie nie upada, i zakutani w przeciwdeszczowe kurtki i spodnie ruszamy na spływ canoe po rzece Beauly. A że prognozy zapowiadają ulewy i burze, przygotowujemy się na spływ wyczynowy.
    Oczywiście, zupełnie niepotrzebnie - jak zwykle w Szkocji, pogoda ma w nosie prognozy BBC, i zadecydowała dać nam w prezencie upalny, słoneczny dzień - w sam raz na wycieczkę w nieprzemakalnych ubraniach 😂.
    W Struy spotykamy się z naszym przewodnikiem Russelem i jego rodziną, i wodujemy 4 canoe + prowiant + apteczki itp + 8 sztuk wioślarzy + wszystko tylko nie krem z filtrem, gotowe do wyprawy. Woda Beauly jest gładka jak lustro, a nurt super spokojny. Nawet dla naszej mało wyćwiczonej ekipy nawigowanie nie stanowi problemu - choć mniej doświadczona część drużyny pokonuje 2 razy dłuższy dystans płynąć zygzakiem ( wszystko po to żeby się lepiej przyjrzeć co drzemie w trzcinach, oczywiście). Za to 11 letnie bliźniaki Russela prowadzą canoe wyczynowo, i dosłownie zataczają wokół nas kółka. Nic dziwnego, pływają na canoe od 3 roku życia, a rzekę Beauly znają jak własne podwórko.
    I dzięki tej wiedzy lokalnej zwiedzamy malownicze zatoczki i plaże, a także wąwóz o którym podobno mało kto wie. Wąwóz jest zresztą zupełnie zaskakujący, pojawia się znienacka po wpłynięciu w zupełnie niepozorne odgałęzienie rzeki. Wrażenie robi ogromne, nagle, zamiast płynąć wśród łąk i trzcin, gdzie z wody widać daleko co się dzieje na brzegu, dookoła rzeki wyrastają na oko 30 metrowe ściany skalne i urwiska. Ot, kolejne geologiczne odkrycie do kolekcji Mai.
    Wąwóz zresztą podoba się nie tylko nam, na miejsce gniazdowania wybrał go sobie rybołów z rodziną. Nie jest on zresztą zachwycony naszym przybyciem - początkowo próbuje nas zniechęcić bojowymi okrzykami, ale potem wyrusza sprawdzić na ile jesteśmy groźni. Żeby go nie denerwować i nie płoszyć płyniemy cicho jak myszy, i względnie szybko.
    Wawoz, choć naprawdę malowniczy, nie jest bardzo długi. Ale nawet po wypłynięciu brzegi pozostają wysokie, więc na zakończenie wyprawy trzeba canoe wytaszczyć kilkadziesiąt metrów w górę stromego brzegu. Dopiero wtedy okazuje się, jakie te bestie są ciężkie!!! A brzeg jest nie tylko strony i wysoki, ale także z ziemi i gliny. Zdrowia życzę tym, którzy je taszczyli w deszczu albo zaraz po, kiedy ta ziemia zamienia się w błotne lodowisko...
    I przez cały czas wyprawy pogoda jak marzenie - czyli Highlands nie płaczą po nas aż tak bardzo.
    Albo może zachęcają do powrotu!?
    Tak czy inaczej, zwiedzanie Szkocji w canoe to bardzo ciekawa opcja - Russel podrzuca nam różne inne ciekawe trasy, dłuższe i krótsze, ale zawsze wśród dzikiej przyrody i w zgodzie z naturą. Polecamy! A dla pamięci albo w żeby rezerwować kolejne wyprawy w canoe link: http://kushiadventures.co.uk/?LMCL=Zny2LL
    Read more