Satellite
Show on map
  • Day 3

    Trek po wulkanach (nieczynnych ostatnio)

    June 27, 2021 in Iceland ⋅ ⛅ 11 °C

    Landmannalaugar przypomina bazę arktyczną, z kilkoma chatkami zapewniajacymi podstawy cywilizacji (typu prysznic) i pojedynczymi namiotami rozbitymi na podmokłej roztopami łące, otoczony ośnieżonymi zboczami wulkanów. Jako, że nasz camper nie pokona rzeki odgradzającej dolinę z bazą, nabijamy kilometry przy śniadaniu, biegając a to po wodę pitną, a to żeby umyć garnek. I z zazdrością patrzymy na pojedyncze monster trucks które przez rzekę przejechać mogą, i dzięki temu biwakują dużo bliżej lokalnej cywilizacji.
    A góry zapraszają do wędrówki, w pośpiechu kończymy więc śniadanie i ruszamy na szlak skoro świt, w samo południe. Kolejną z zalet Islandii jest wieczny dzień latem, nie ma to więc większego znaczenia, początek dnia o 12 zapewnia tyle samo godzin światła co o 6 rano czy 5 po południu. W góry zatem, a właściwie w wulkany, przez pola magmowe, przez pył wulkaniczny i popiół. Kolory są obłędne - nie ma prawie zieleni, ale za to ziemia we wszystkich kolorach tęczy i jeszcze kilku. A do tego fantastyczne rzeźby z magmy i bazaltu, na każdym zboczu, na każdym szczycie. A do tego rozsiane między skałami gorące źródła, parujące siarką. Po drodze spotykamy Polaków (a jakże), Francuzów, Islandczyków, Chińczyków, i Słowaków z Bańskiej Bystrzycy, którzy ta sama drogę pokonują na rowerach górskich. Choć jest to pewne niedopowiedzenie, bo w zasadzie większość drogi te rowery wynoszą na plecach.
    Pod górę, przez rwąca rzekę, i prawie pionowo po żwirze. Gdybym nie widziała na własne oczy, w życiu bym nie uwierzyła. My wychodziliśmy miejscami z trudem bez rowerów i z lekkimi plecakami... za to po wytaszczeniu ich na szczyt, dopiero zaczynają przygodę, ze zjezdzaniem po super stromych zboczach piargowych, po żwirze i kamieniach, które uciekają spod nóg czy kół.
    Ale nie są jedyni z pomysłem, na szczycie zaraz po naszym wejściu rysuje się sylwetka narciarza, który pięknymi skrętami zjeżdża po płatach śniegu ze szczytu Blahnjukur do samej doliny.
    Podziwiamy go z zazdrością, schodząc na zmęczonych nogach po wulkanicznym pyle.
    A w nagrodę za dzielność - kąpiel w naturalnych ciepłych źródłach koło bazy, w których wrzącą woda miesza się z lodowata że strumyka, więc na zmianę parzy i ziębi (a czasami nawet równocześnie!) z widokiem na góry, wulkany, i ślady narciarza na śniegu.
    Read more