Satellite
Show on map
  • Day 6

    Rok kwitnienia agaw

    July 6, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 23 °C

    Wąwóz Barranco de la vaca - ceglano-czerwone skały, podziurawione jaskiniami jak ser szwajcarski, do którego prowadzą (oczywiście) strome serpentyny. Miejsce, z którego zdjęcia zachwycają, wabiąc i zachęcając do sprawdzenia na własne oczy, czy rzeczywiście może być tak pięknie. Podążając za fotograficznym mirażem, porzucamy autostradę (trzeba przyznać, że drogi są tu wyśmienite, gładziutki asfalt, nawet w najbardziej oddalonych od cywilizacji rejonach, a autostrada, mimo braku płaskiego terenu - trzypasmowa. Widać wysiłek budowlany skupiony jest na infrastrukturze drogowej, nie szczędzą też wysiłku borując tunele tam gdzie autostrady po płaskim żywcem nie da się poprowadzić) i zanurzamy się w głąb wyspy ( i w górę wulkanu). I od razu nagroda - krajobraz natychmiast zyskuje na urodzie, przed nami malownicze wzgórza, przy drodze i w okolicznych ogródkach miejskich i przydomowych palmy. I wszędzie, ale dosłownie wszędzie kwitną agawy. Co, biorąc pod uwagę,że kwitną raz na kilkadziesiąt lat, dobitnie świadczy o tym, ze jesteśmy w roku kwitnienia agaw. Agawy na szczycie gór, na zboczach gór, w zarośniętej części wąwozu. I również, oczywiście, ogródkach. A do tego kaktusy i opuncje - które niestety nie kwitną.
    Barranco de la vaca jest miejscem absolutnie pięknym, i wg relacji internetowych turystów którzy zdecydowali się porzucić wygody all inclusive, i wg broszur reklamowych firm turystycznych. dlatego tez szokuje totalny brak znaków turystycznych i innych wskazówek drogowych. Jedziemy za gps - i pierwszy falstart, nie dość ze gps prowadzi po drogach krętych i bardzo niebezpiecznych ( co i rusz znaki ile tu osób zginęło), to jeszcze doprowadza nas do wylotu wąwozu, co prawda właściwego, ale przez który wejście jest stanowczo zabronione. Za to podają jak dostać się do właściwego początku. Wracamy krętymi serpentynami, znajdujemy parking, nieoznaczony, na jakieś 6 aut - udaje się zmieścić. Idziemy - znów całkiem na czuja, najpierw z duszą ma ramieniu po asfaltowych serpentynach, potem decydujemy się zejść na ścieżkę przez (chyba specjalnie w tym celu zrobioną) przerwę w barierce drogowej. Ale kto wie… ścieżka wygląda na bardzo przechodzoną, więc jest szansa, że doprowadzi nas gdzie trzeba. W lewo ścieżka, w prawo bardziej chaszcze, a na horyzoncie lita zapora z kamieni, wysoka na jakieś 30m. Idziemy w lewo. Agawy są, i kwitną jak szalone, kaktusy, opuncje, jaszczurki, czerwone skały - ale zjawiskowego wąwozu brak. No cóż, wygląda na to, że broszury oszukują.
    Wieczorem sprawdzamy ponownie - jednak nie, jest jak byk (albo tytułowa krowa) - miejsce właściwe, droga właściwa, parking właściwy. I jeden blog, po przetłumaczeniu którego okazuje się, że trzeba jednak było iść w górę chaszczy, za którymi czekała zjawiskowa nagroda. Więc powtórka z rozgrywki - autostrada, serpentyny, parking, zejście przez barierkę - i za ścieżką w prawo, przez chaszcze, do przejścia pod zaporą. I jest. W murze z kamienia wysokim na 30+m niewielki łuk pod którym można przejść. I przez ten właśnie luk otwiera się przed nami Wąwóz Barranco de la vaca - ceglano-czerwone skały, podziurawione jaskiniami jak ser szwajcarski, zjawiskowo piękny. Zdjęcia trzeba co prawda synchronizować z innymi, którym udało się pokonać informacyjną próżnię, ale zdecydowanie było warto!
    Read more