Satellite
Show on map
  • Day 2

    Na pastwie żywiołòw

    December 17, 2023 in Malta ⋅ 🌬 16 °C

    Dzisiaj w planie zwiedzanie nowożytne: la Valletta, może Vittoriosa, może Conspicua. Klimat też świątynny, ale epoka bliższa. W założeniu mamy się tam dostać promem przez zatokę czy może port. Ale pogoda ma zupełnie inne zdanie :-). Wyjście z hotelu wymaga walki z żywiołem - wiatr wyrywa drzwi z rąk (obrotowe!!) i wpycha do środka. A potem jest tylko gorzej. Nad morze udaje się dotrzeć, choć przejście na promenadę przypomina przedzieranie się przez tunel wiatrowy. A tam dopiero Neptun czy też może Posejdon w pełnej krasie. Morze zmieniło kolor na czarny, ryczy, wyje, pieni się i zalewa fortecę, baseny, wybrzeże, promenadę i ulice też z furią godną najgorszego sztormu. Ale ta furia żywiołów jest też zjawiskowo piękna, więc dołączamy tymczasowo do wspólnoty łowców sztormów, i staramy się uchwycić rzeczone piękno na zdjęciach. Okupione jest to kilkukrotnie morskim prysznicem, ale podobnie jak inni urzeczeni sztormem, nie zwracamy uwagi na coraz bardziej przemoczone ubrania.

    La Valletta wzywa - przemykając pomiędzy falami kierujemy się w głąb portu, choć zaczyna kiełkować w nas myśl, że pogoda niespecjalnie sprzyja przeprawom morskim.
    Ale liczymy na to, że w osłoniętym porcie jest zaciszniej, poza tym Maltańczycy nie mogą chyba tak po prostu poddawać się pogodzie. W końcu na ulicach mimo sztormu jest masa ludzi, biegacze biegają, uliczni sprzedawcy sprzedają kanapki z wieprzowiną i lody, a w lekkim oddaleniu od brzegu orkiestra dęta Mikołajów gra Last Christmas i do tego tańczy. Czyli życie toczy się normalnie.

    I rzeczywiście, w porcie jest nieco zaciszniej, fale nie atakują zalewając nas z góry, tylko wpływają gwałtownie na chodnik i ulice, przelewają się z kratek odpływowych, i zasadniczo starają się zamienić Maltę w Atlantydę. Oceniając stan ulic, całkiem zgrabnie im to wychodzi.
    Może właśnie dlatego, choć w porcie jest nieco zaciszniej, przeprawy promowe zawieszono ze względu na pogodę. Podziwiamy więc mury Valletta po drugiej stronie zatoki, kibicując potężnym falom co i rusz wdzierającym się przez rzeczone mury w zaułki ulic.
    Mamy też plan B, czyli dotarcie do La Valletty autobusem. Niestety, przystanek zamienił się w małe jezioro, a na dodatek tuż przed odjazdem autobusu zdradziecka fala wdziera się na chodnik i zalewa nas doszczętnie do wysokości kolan. Wylewając wodę z butów poddajemy się, i zwiedzanie miast Szpitalnikòw odkładamy na czas bardziej sprzyjającej aury.
    Read more