A short but fine adventure by 4 x 8 nog & Wojtek Read more
  • 9footprints
  • 1countries
  • 6days
  • 77photos
  • 4videos
  • 163kilometers
  • Day 1

    Centrum operacyjne: Sliema

    December 16, 2023 in Malta ⋅ ☀️ 16 °C

    Ku olbrzymiej rozpaczy 1/4 ekipy wyruszamy z pieleszy domowych o 3 nad ranem (ah, co się stało z duchem przygody) i lądujemy na Malcie jeszcze przed śniadaniem. Jako, że w hotelu można rozbić bazę dopiero od 3, pół przytomni wyruszamy zwiedzać najbliższą okolicę - na początek zamiast przez wykopaliska neolityczne przedzierając się przez wykopaliska drogowe. Wygląda na to, że specjalnie na naszą cześć wszystkie ulice w Sliemie są rozkopane, odsłaniając antyczny piach i gruz, a robotnicy beztrosko zalewają betonem wszystko co się da, pozostawiając pieszym odgadnięcie którędy można przejść bez ubierania gustownych zastygających kamiennych bucików. Zasadniczą zaletą w naszym półprzytomnym stanie jest za to łatwość nawigacji, i wszechobecne malownicze zaułki, budynki, widoki. Nie musimy w zasadzie ogarniać mapy, w którą stronę się nie skierujemy, jest pięknie (choć ewidentnie lata i stulecia świetności Sliemy są już za nią). A po 200m jesteśmy nad brzegiem obłędnie granatowej, wzburzonej, parskającej pianą wody, i możemy spróbować choć trochę obudzić się siadając w jednej z kafejek prosto na promenadzie, wśród ewidentnie lokalnej społeczności, leniwie rozpoczynającej dzień.
    Malta obezwładnia bogactwem możliwości zwiedzania, od czasów prehistorycznych, przez starożytność, ostatnie wyprawy krzyżowe, templariuszy aż do współczesności. My za cel wyprawy stawiamy sobie zanurzenie się w prehistorii, i zrozumienie dlaczego akurat ta wyspa stała się pierwotnym miejscem kultu. Na pewno nie ze względu na łatwość dostępu - przynajmniej nie w czasach neolitu.
    Opracowywanie planu ataku na rozliczne neolityczne świątynie rozsiane po Malcie i Gozo zostawiamy na zaś, na początek chłonąc zdecydowanie bardziej nowożytną atmosferę miasta, współczesna kawę, i fortyfikacje z czasów rycerzy światynnych.
    Read more

  • Day 2

    Na pastwie żywiołòw

    December 17, 2023 in Malta ⋅ 🌬 16 °C

    Dzisiaj w planie zwiedzanie nowożytne: la Valletta, może Vittoriosa, może Conspicua. Klimat też świątynny, ale epoka bliższa. W założeniu mamy się tam dostać promem przez zatokę czy może port. Ale pogoda ma zupełnie inne zdanie :-). Wyjście z hotelu wymaga walki z żywiołem - wiatr wyrywa drzwi z rąk (obrotowe!!) i wpycha do środka. A potem jest tylko gorzej. Nad morze udaje się dotrzeć, choć przejście na promenadę przypomina przedzieranie się przez tunel wiatrowy. A tam dopiero Neptun czy też może Posejdon w pełnej krasie. Morze zmieniło kolor na czarny, ryczy, wyje, pieni się i zalewa fortecę, baseny, wybrzeże, promenadę i ulice też z furią godną najgorszego sztormu. Ale ta furia żywiołów jest też zjawiskowo piękna, więc dołączamy tymczasowo do wspólnoty łowców sztormów, i staramy się uchwycić rzeczone piękno na zdjęciach. Okupione jest to kilkukrotnie morskim prysznicem, ale podobnie jak inni urzeczeni sztormem, nie zwracamy uwagi na coraz bardziej przemoczone ubrania.

    La Valletta wzywa - przemykając pomiędzy falami kierujemy się w głąb portu, choć zaczyna kiełkować w nas myśl, że pogoda niespecjalnie sprzyja przeprawom morskim.
    Ale liczymy na to, że w osłoniętym porcie jest zaciszniej, poza tym Maltańczycy nie mogą chyba tak po prostu poddawać się pogodzie. W końcu na ulicach mimo sztormu jest masa ludzi, biegacze biegają, uliczni sprzedawcy sprzedają kanapki z wieprzowiną i lody, a w lekkim oddaleniu od brzegu orkiestra dęta Mikołajów gra Last Christmas i do tego tańczy. Czyli życie toczy się normalnie.

    I rzeczywiście, w porcie jest nieco zaciszniej, fale nie atakują zalewając nas z góry, tylko wpływają gwałtownie na chodnik i ulice, przelewają się z kratek odpływowych, i zasadniczo starają się zamienić Maltę w Atlantydę. Oceniając stan ulic, całkiem zgrabnie im to wychodzi.
    Może właśnie dlatego, choć w porcie jest nieco zaciszniej, przeprawy promowe zawieszono ze względu na pogodę. Podziwiamy więc mury Valletta po drugiej stronie zatoki, kibicując potężnym falom co i rusz wdzierającym się przez rzeczone mury w zaułki ulic.
    Mamy też plan B, czyli dotarcie do La Valletty autobusem. Niestety, przystanek zamienił się w małe jezioro, a na dodatek tuż przed odjazdem autobusu zdradziecka fala wdziera się na chodnik i zalewa nas doszczętnie do wysokości kolan. Wylewając wodę z butów poddajemy się, i zwiedzanie miast Szpitalnikòw odkładamy na czas bardziej sprzyjającej aury.
    Read more

  • Day 3

    Światynie naziemne, świątynie podziemne

    December 18, 2023 in Malta ⋅ 🌬 17 °C

    Poznawanie maltańskich świątyń neolitycznych zaczynamy zanurzając się pod ziemię. Ħal Saflieni Hypogeum, kompleks grot wykutych, czy raczej wydrapanych w skale za pomocą kamieni i rogów jeleni, ma jedyne 6000 lat. Nasza mała, 8 osobowa grupa, wymusztrowana przez przewodnika, i zaopatrzona w audio guidy, zostaje przepuszczona przez serię śluz powietrznych do serca świątyni. Schodzimy wsłuchani w stuk kamieni i (???) dzwonków, zanurzając się w ciemność poziom za poziomem. Komora za komorą, portal za portalem. A w samym centrum miejsce najświętsze ze świętych, z wykutą w skale repliką świątyni naziemnej. I zaraz obok sala głòwna, wielkości sporej komnaty, również z wykutymi portalem, sufitem, kolumnami. W zasadzie nic na temat powstania Hypogeum i jego roli nie wiadomo. Nie ma zapisków, obrazów, nawet wyplątanych supełków. Jest za to jednoznaczne świadectwo, że 6000 lat temu ludziom zależało na pochówku zmarłych, i że chciało im się (za pomocą rogów zwierząt i kamieni!!!) wydrapywać w skale strukturę bloków kamiennych do złudzenia przypominająca świątynie na powierzchni. W żywej skale. Wydrapywać. Rogami. A potem malować geometryczne wzory na sklepieniu ochrą, sprowadzaną z Sycylii. Szkoda, że przy tak zaawansowanej cywilizacji jednak nie wymyślili pisma czy innego zapisu historii, mnoży się tak wiele pytań bez odpowiedzi.
    Ze względu na ochronę mikroklimatu Hypogeum, zdjęcia są zabronione, dlatego link: https://youtu.be/m7IT4_omPK4?feature=shared

    A zaraz obok, 5 minut spacerem uliczkami kolejny kompleks świątynny : Tarxien. Po Hypogeum robi mniejsze wrażenie, ale jednak nadal szokuje precyzją wykonania i rozmachem. O ile w Hypogeum wiadomo przynajmniej, że służyło za cmentarz (kiedy je odkryto, było pełne kości ludzkich), o tyle megality w Tarxien mogły równie dobrze, naszym zdaniem, być kompleksem mieszkalnym. Ale wersja oficjalna utrzymuje, że świątynię, więc nie będziemy się kłócić. Ale co sobie myślimy, to nasze!
    Read more

  • Day 3

    Polityczne niesnaski w Marsaxlokk

    December 18, 2023 in Malta ⋅ 🌬 16 °C

    Marsaxlokk to jeden z najbardziej malowniczych portów rybackich na Malcie, gdzie cumują tradycyjne kolorowe łodzie na modłę fenicką ozdabiane oczami na dziobie. Tak zachwalały Marsaxlokk przewodniki sprzed lat. Teraz muszą niestety wyedytować frazę „ jeden z najbardziej malowniczych”, gdy jeden z premierów Malty postanowił zrobić na złość swojemu przeciwnikowi politycznemu, który właśnie w malowniczym Marsaxlokk miał dom z widokiem na port i morze. I już nie ma. Przynajmniej widoku, bo przedsiębiorczy premier zarządził wybudowanie tam elektrowni. Co skutecznie niweluje odczucie malowniczości…. Ale sam port jest nadal urokliwy, o ile oczywiście skupia się wzrok na szczegółach, i unika patrzenia w stronę horyzontu.Read more

  • Day 4

    Świątynie najstarsze

    December 19, 2023 in Malta ⋅ 🌬 16 °C

    A zaczęło się budowanie świątyń tak: neolityczni farmerzy na Sycylii (28000 km2) którym zaczynało brakować miejsca pod uprawę, zobaczyli na horyzoncie ląd (oddalony o 80-100 km) i pomyśleli: przeniesienie się tam rozwiąże nasz problem. I przenieśli się na Maltę (315 km2) i to rozwiązało ich problem. I zaczęli (z radości????) budować świątynię neolityczne. Jako pierwsze i najstarsze w Europie. Ale tak po prawdzie, to te pierwsze wybudowali nie na samej Malcie, tylko na Gozo (67 km2), pewnie dlatego, że na Malcie było za dużo miejsca. Czy ktoś jeszcze widzi z tą oficjalną wersją problem?
    Bo my widzimy kilka. Po pierwsze, z Dover Calais nie widać. Nawet z klifów. Po drugie, ta olbrzymia powierzchnia Malty. Po trzecie, dlaczego głodnym farmerom, jako jedynym w Europie w tamtym okresie, chciało się spędzać stulecia na drapaniu kością i kamieniem w skale. Albo na transporcie wykutych bloków (ręcznie?, chyba że zwierzęta pociągowe też przeprawili).
    Więc mamy swoją historię alternatywną. Otóż rybak, nie rolnik, a może jakiś awanturnik, wyprawiał się na morze. Zniosło go ciut dalej niż chciał, i zobaczył w oddali ląd. Albo może złapał go prąd i kiedy już żegnał się z życiem zniosło go na Maltę albo na Gozo. Ale raczej to pierwsze, bo musiał jakoś wrócić, żeby opowiedzieć przy ognisku o cudach które widział. Może jakiś sztorm potężny? Może chmury i mgły się rozsunęły? Dlatego Malta okrzyknięta została świętą wyspą, i dlatego rozmyślnie zaczęto budować tam rzeczone świątynie.
    Choć w naszej ekipie o prym walczy też inna historia alternatywna. Tak jak Hypogeum było w zasadzie nie świątynią, a nekropolią, być może te naziemne budowle były po prostu neolitycznymi metropoliami. I tak jak dzbany mogły służyć do przechowywania zapasów, a nie ofiar, to czy ktoś jeszcze potrafi zinterpretować znalezienie ołtarza (stołu) z resztkami kości zwierząt i ceramiki alternatywnie do przeprowadzania rytuałów?
    Smacznego!
    A wracając do świątyń - ta najstarsza, it-Tempji tal-Ġgantija, na Gozo właśnie, położona jest w oliwnym gaju, na szerokich tarasach, na których z pewnością można by było uprawiać jakieś neolityczne zboża, czy wypasać neolityczne kozy. Widok z wnętrza świątyni/dworu/metropolii rozpościera się na trawiaste wzgórza, i morze. Istna idylla! Co oczywiście nie wyklucza możliwości umiejscowienia w takim miejscu świątyni. Ale i nie wyklucza dworu lokalnego neolitycznego watażki, o przepraszam, farmera.
    Ciekawostką jest to, że podstawą konstrukcji są megality, a jakże, pięknie geometrycznie ociosane, i nawet ozdobione dziurkami. Natomiast warstwy górne to nasypane drobne kamienie, tak jakby budowniczym brakło materiału, albo znudziło im się ustawianie wielkich skalnych bloków, i stwierdzili: małe też działają, będzie elegancko!
    Read more

  • Day 4

    Gozo: port, cytadela i patelnie solne

    December 19, 2023 in Malta ⋅ 🌬 17 °C

    Zdecydowanie wygodniej, niż w czasach neolitu, przeprawiamy się na Gozo promem pasażerskim. Mijamy po drodze Comino z błękitną laguną (obecnie zielono-szarą) i wpływamy do malowniczego portu nad którym góruje współczesna katedra. A zaraz obok - następna. I na kolejnym wzgórzu jeszcze jedna. I tak, właściwie co wzgórze, katedra lub kościół. A wzgórz mają dużo. Widać taki już klimat, niezmiennie od czasów neolitycznych sprzyjający budowie świątyń.
    Gozo, oprócz kościołów i katedr, usiane jest niezwykle malowniczymi miasteczkami w kolorze biszkoptowym. Ten kolor zresztą dominuje też na Malcie, i może dlatego wszystko tak pięknie ze sobą współgra, n bez względu na datę powstania i styl.
    Ale na Gozo styl w biszkoptowych miasteczkach jest spójny. Wąskie uliczki, wysokie mury, miniaturowe balkoniki. I wszystko w odcieniach beżu - od ecru, przez wanilię, magnolię po biszkopt w ròznym stopniu wypieczenia. W tym samym kolorze jest też cytadela w Victorii, imponująco górująca nad miastem, i służącą Szpitalnikom do obrony przed Maurami. Cytadela to w zasadzie miaro w miecie, rozległa, wielopoziomowa, z, oczywiście, własną katedrą w samym centrum budowli. I widokiem na wszystkie inne katedry na okolicznych wzgórzach.
    Zachwyceni biegamy w górę i w dół, przez zaułki z tarasu na taras, podziwiając ogrom i rozmach twierdzy. Spokojnie można sobie wyobrazić przetrwanie w niej oblężenia, i na pewno nie chcielibyśmy zdobywać tych murów jako napastnicy. Co prawda, intrygująco, niektóre armaty zwrócone są do wewnątrz twierdzy, ale być może trzeba było rozstrzygać również wewnętrzne spory zakonne! Bastion przeciw bastionowi.
    A na zakończenie jeszcze tuż przed zachodem słońca odwiedzamy saltpans - patelnię czy też garnki solankowe, gdzie w tradycyjny od tysiącleci sposób odzyskuje się sól z wody morskiej.
    Read more

  • Day 5

    Świątynia najpiękniejsza

    December 20, 2023 in Malta ⋅ ☁️ 15 °C

    A nawet dwie, ale jedna bardziej :-) Ħaġar Qim i Mnajdra, oddalone od siebie o jakieś 300m. Bo jak wiadomo, świątynie najlepiej budować parami :-).
    Za to położone przepięknie na wzgórzu nad samym morzem, i zachowane / odrestaurowane pozwalają zanurzyć się w klimacie neolitycznych dni. Szkoda, że dostęp do budowli ograniczono znacząco - pamiętamy sprzed 10 lat, że można je było w zasadzie obejść dookoła, zaglądając w każdy kąt. Ale widocznie to, co służyło turystom, nie służyło megalitom, i teraz można tylko zaglądnąć do środka od jednej strony…
    Kontynuując wątek przepisywania podręczników archeologii mocą nadana nam przez całkowitą ignorancję, orzekamy, że Mnajdra, większa z dwóch, i z większą różnorodnością pomieszczeń, dla mieszkańców, służby, trzody i nawet z osobną szopką na zapasy, to dwór. Górującą nad nią Ħaġar Qim zgadzamy się ostatecznie uznać za lokalną świątynię.
    Read more

  • Day 5

    Twierdza za twierdzą

    December 20, 2023 in Malta ⋅ ⛅ 16 °C

    Malta przez tysiąclecia była obiektem pożądania każdego, kto chciał kontrolować przeprawę z zachodu na wschód Morza Śródziemnego, a także połączenie z Afryką. Nic dziwnego, że funkcje świątynne skutecznie splatają się tu z obronnymi, i na każdym wzgórzu jest nie tylko świątynia, ale często świątynia na wszelki wypadek wbudowana w twierdzę.
    M’dina jest kapitalnym przykładem takiej właśnie twierdzy obronnej, która do dziś dnia żyje jako małe miasteczko. I znów urzekają nas wąskie uliczki, bastiony, i fosa, dzięki przedłużającym się czasom pokoju wysadzana drzewkami pomarańczowymi. A dla dodania kolorytu, pod murami twierdzy spotykamy sokolnika, uczącego całkiem niesfornego wyrośniętego młodego, półtorarocznego sokoła.
    M’dina broni się ze wzgórza - dla porównania odwiedzamy Vittoriosę i Fort San Agelo, broniące wejścia do zatoki i głòwnego portu na Malcie. I trzeba przyznać, że fortyfikacje nadmorskie są jeszcze bardziej imponujące. Oprócz samego fortu, odpowiadającego pojedynczej twierdzy, ciągną się przez dwa półwyspy, niekończącą się serią baterii, wież i strażnic - Szpitalnicy znali się na swoim podstawowym rzemiośle.
    A ponieważ Malta w chwili obecnej nie odpiera żadnego oblężenia, w porcie zatrzęsienie żaglówek i łodzi motorowych, pod każdą banderą (choć najwięcej maltańskich) i w rozmaitych gabarytach, a do tego lokalne malutkie ładzie wiosłowe, tramwaje wodne, statki wycieczkowe i katamarany.
    A nad tym wszystkim malowniczy zachód słońca, udramatyzowany kłębami chmur. A nad ulicami zapalają się miriady dekoracji świątecznych, jak widać Maltańczycy znają się na świętowaniu.
    Read more

  • Day 6

    I na koniec z wizytą u Szpitalników

    December 21, 2023 in Malta ⋅ 🌬 16 °C

    La Valletta. Oglądana od soboty codziennie, z zachodu i ze wschodu, w południe i późnym wieczorem, w słońcu i w sztormie.
    Wabiąca panoramą i odpychająca skasowanym promem, o oblewaniu wodą morską nie wspominając. A dziś wreszcie aura sprzyjająca. Tramwaj wodny pływa o czasie, chmury tylko straszą deszczem, (choć straszą uczciwie, przepływamy w kabinie a nie na pokładzie) a Valletta czeka na nas.
    Budowana z rozmachem, przez stulecia, tak jak inne miasta w kolorze piaskowo - biszkoptowym, i tak jak w innych, z wykorzystaniem każdego spłachetka miejsca. Otaczając wiekowe, zabytkowe budynki nowymi, nadbudowując, wchłaniając i przenikając historię nowoczesnością. A i tak, jak to w stolicy, udało się wykroić miejsce na trzy parki, co prawda miniaturowe, ale za to z panoramą na morze, na Trzy Miasta i na Sliemę. Budowniczowie domów na Malcie to prawdziwi mistrzowie (ale tylko domów. Dròg zdecydowanie nie!). Nie ma się zresztą czemu dziwić, nie mają wyjścia. Miejsca mało, a to zatoka a to wzgórze, a do tego gdzie się nie wbije łopaty, to trach, piwnica rzymska. A jak nie, to ruiny fenickie. A jak już człowiek się przez to przedrze, to megalit z epoki kamiennej…Ci których złość nie wykończyła, zostali mistrzami łączenia nowego ze starym :-).
    Oddając hołd Szpitalnikom odwiedzamy Pałac Wielkich Mistrzòw, też oczywiście rozbudowywany na raty. I nie da się ukryć, ich właściwym fachem było rycerstwo, zbrojownia pęka w szwach od natłoku broni białej, palnej, długiej i krótkiej, pik, lanc, mieczy, szpad, rapierów (o, rapierów są setki), pistoletów, muszkietów moździerzy i armat.
    Zdecydowanie, jeśli przybywać na Maltę, to tylko w zamiarach pokojowych. Ale odwiedzać zdecydowanie warto.
    Read more