• Pustynia, palmy i kaktusy

    28 April, Amerika Syarikat ⋅ ☀️ 21 °C

    Żegnamy Przystanek Alaska i góry Jacinto, i znowu po płaskiej, szerokiej, i szarej autostradzie przemieszczamy się w kierunku pustyni. AI podsuwa tutaj obrazek wielbłąda 🐪 i 🐫 ale tych akurat nie spotkaliśmy.

    Początkowo to same góry po prostu pustynnieją, i zamiast strzelistych sosen i sekwoi pokryte są najpierw suchymi badylami, a następnie już po prostu niczym, goła sucha skala i kruszejące kamienie.
    Zza zakrętu wyłania się punkt widokowy, i roztacza obraz pustyni, przez który najpierw szosa się wije, a następnie przechodzi w płaską, szarą i prostą jak strzelił autostradę.

    Zaskoczeniem jest natomiast Palm Desert i Indio, oaza palmowa, której z punktu widokowego nie widać, a która rozciąga się kilometrami po dnie pustynnej doliny pomiędzy dwoma łańcuchami wzgórz. Wrażenie jest mocno nierealne, po horyzont piach, skały i wzgórza, a droga prowadzi arterią wysadzaną palmami, i gdzie tylko sięga zieleń, tam rozprzestrzeniają się kompleksy hotelowe. Przed którymi, jak to na pustyni, fontanny.

    Po długich kilometrach oaza się kończy i mkniemy przez pustynię prostą jak strzelił autostradą. Pustynia tutaj wygląda jak plac budowy, olbrzymie puste ubite klepisko, na którym ktoś powysypywał wywrotki piasku. I wreszcie wjeżdżamy do Joshua Tree Park, kolejnego parku narodowego na naszej liście. Nazwa jest całkowicie myląca, jako że park jest (oczywiście) pustynią, a tytułowe drzewo to dłonie jedno Joshua tree (uwiecznione na ostatnim zdjęciu). Z drzew są jeszcze małe, suche krzewinki, które ponoć wkrótce zaczną przemieszczać się po wydmach w charakterze skłębionych suchcieli.

    Plan zakłada oglądanie pustyni przy zachodzie słońca, ale początkowo słońce stoi wysoko, i praży niemiłosiernie. Tu już nie ma dysonansu poznawczego, jest upał, i w perspektywie, być może, halucynacje.
    I, dokładnie tak jak w wielu książkach o pustyniach opisywano, niby pustka, cisza i monotonia, a gra światła i zmienność krajobrazu zatrzymuje nas co chwilę, zmuszając do podziwiania i uwieczniania. Stąd 150000 zdjęć traw, piasku, skał, wzgórz (na południu już różowe od zachodzącego słońca i chmur nad horyzontem, na północy czarne, a na zachodzie złote) i absolutnie przepięknych kaktusów.

    W zachwyceniu zastaje nas noc - i trzeba w ciemnościach odnaleźć drogę do auta, choc wcale nie jest to łatwe. Są też tacy którzy zostają na noc na pustyni, rozstawiając obóz w kamperwanach. Wygląda to zjawiskowo, maleńkie światełka wśród cieni skał i wydm, pod niemal bezksiężycowym niebem. Może następnym razem!
    Baca lagi