Imieniny na Fuji, nie najgorzej

No oke, to mogą pozostać moje najlepsze imieniny, bo żem sobie sprezentowała wyprawę na Fuji! I było kurczę fajnie.

Wstałam o 5:15 czasu lokalnego i udałam się na busa o 6:30 zaopatrzona w przekąski i jakieś 4l wody, żeby tam nie zdechnąć.

Dotarliśmy do 5th station koło 7:30 i stamtąd zaczynam moją wędrówkę. Idę sobie szlakiem Yoshida. Kupiłam patyka na którego zbieram pieczątki :)) Idę sama, słucham muzyki, ale wpadam cały czas na tych samych ludzi więc w końcu idziemy razem! Miło, bo towarzystwo i ma kto mi robić zdjęcia!

Widoki super! Chmury, nie chmury, serio ekstra! A jak już dotarłam na szczyt to chodzimy dookoła krateru i jest przepięknie!
Potem już nie było tak pięknie, bo trzeba było schodzić po takiej żwirowej ścieżce i nieźle uważać, żeby nie zjechać na tyłku. To mnie zmęczyło bardziej niż wyjście na tą górę!

Wbijam do autobusu, żeby wrócić do Kawaguchiko. W autobusie była 4 potwornie zmęczonych 10-letnich chłopców, którzy dosłownie usypiali nam pod nogami! Oni chyba przeszli z 5 razy tyle co ja.
Zadzwoniłam do ojca, żeby powiedzieć mu, że żyje.
Wykąpałam się z tego całego pyłu i to chyba koniec mojego występu na dzisiaj.
To był dobry dzień, planuje już kolejną ekspedycje na górę Fuji! Kiedy? Nie wiem, ale na pewno kiedyś!Read more