Satellite
Show on map
  • Day 7

    Cuevo Del Indio

    January 24, 2023 in Puerto Rico ⋅ ⛅ 27 °C

    Dzisiaj nie ruszyliśmy się nigdzie, no może po zakupy, aby uzupełnić rezerwy znikających dość szybko płynów. Okazało się, że zaraz po drugiej stronie ulicy mamy przepiękna plażę, a na prawo, intrygujący naturalny park, ze wspaniałymi łukami skalnymi i jaskiniami,do którego jednak droga okazała się bardzo uciążliwa, bo pełna wystających szpikulców skalnych. Ta mała ulica biegnąca przed naszym nowym locum - Casa Pepa, jest dość ruchliwa ale na szczęście szum morza i fal jest znacznie silniejszy i kamufluje ryk silników samochodowych.
    Po szybkich i udanych zakupach, zapadła decyzja, że będziemy mieli na obiad Queen Snapper ( dorodna ryba zakupiona w miejscowym sklepie rybnym), oraz mofongo, obydwa dania pozostaną tajemnica do czasu ich zrobienia, także czekajmy cierpliwie. Najpierw, wspinaczka. Generalnie chcieliśmy nacieszyć się widokiem skał i wody, ale również zobaczysz co pozostawili po sobie Indianie Taino, potomkowie Indian Arawak, którzy najpierw zostali podbici przez Indian Caribe, którzy często zjadali swoich wrogów a później przez Europejczyków . Poszło im łatwo, bo Taino Indians generalnie byli pokojowi i nie lubili być zjadani, także szybko się poddawali wszystkim, tylko po to aby spokojnie sobie żyć dalej. W tych grotach pozostawili znaki zwane pteroglifami , które wyrażały chwile szczęścia, udane polowanie, zapoznanie się z ciekawą dziewczyną, udaną zabawę i tak dalej. Udało nam się wytropić parę skał, z tymi znakami, głównie dzięki spostrzegawczości Kasi.
    Wspinaczka okazała się trudna, tak jak już wspomniałem, głównie z powodu ukształtowania terenu, niezliczone skaliste szpikulce, ale również częściowo z powodu wysokości. Po wspinaczce i podziwianiu niepowtarzalnych kształtów skalnych, w końcu dotarliśmy do plaży ciesząca się tylko nasza obecnością, małych oczek wodnych w skałach obmywanych burzliwymi falami, w których troszkę się pomoczylismy. Zdążyliśmy jeszcze uchwycić pierwszy w tym zakątku wyspy zachód słońca, na plaży, dosłownie po drugiej stronie naszej wspomnianej już ulicy.
    Po powrocie do domu zaczęły się przygotowania do obiadu, który okazał się bajką, rybka po oczyszczeniu i natarciu ziołami według sekretnego przepisu Kasi została wsadzona na grill i osiągnęła perfekcyjna spozywalnosc po około pół godzinie, do tego doszły zielone banany przyrządzone w sposób Puertorikanski, w liściu bananowym z czosnkiem i w oleju po prostu bajeczka. Oczywiście to wszystko w smaku rumu nasączonego smakiem słońca.
    Read more