Japan
Mount Usu

Discover travel destinations of travelers writing a travel journal on FindPenguins.
Travelers at this place
    • Day 4

      Mt. Yotei

      January 30 in Japan ⋅ ☁️ -2 °C

      Skiturowa wyrypa na lokalny wulkan Mt. Yotei. Po sprawdzeniu prognoz które pokazują prawdopodobna dostawę świeżego śniegu na czwartek i następne dni postanowiliśmy nie wydawać pieniędzy na wyciągi i zrobić lekki wypad skiturowy. Po wieczornych dyskusjach którą trasę wybrać padło na drogę Kimobetsu, miało być lekko i jeśli będzie dobry warun to sobie w którymś miejscu wejdziemy i zjedziemy kilka razy. No i nie było w cale lekko dostaliśmy dość niezłą wyrypa i pachniało Skiturowa przygoda jak za dawnych lat. Na dzień dobry musieliśmy sobie odkopać miejsce parkingowe a głównym czynnikiem zbijającym nasze morale był wiatr z przenikliwym mrozem który wysysał z nas energię, najbardziej wyssał go z Przemka a on z nas zapasy żeli i batonów. Mimo niedyspozycji zagryzł ząbki zacisnął pośladeczki i krok po kroczku dotarł także na szczyt. Góra jak i sama wycieczka była mocno malownicza i warta tej wyrypy. Okazało się że wyszliśmy w miejscu z którego nie można zjechać do krateru więc ta atrakcje zostawiamy na następny raz. Sam zjazd w świeżym śniegu jak to mówił Tomasz Hajto były truskawka na torcie. W zastanym warunie był całkiem okej, trochę twardego trochę miękkiego generalnie nie było źle. Niestety z racji że góra i zimno trochę nam dopiekły nie byliśmy w stanie jechać tak jak byśmy chcieli więc było dość zachowawczo. Ja zaliczyłem salto po tym jak wypięła mi się narta a następnie skotłowałem się z Grzesiem który starając się złapać moje narty wpadł na mnie i przetoczyliśmy się jeszcze parę metrów . Generalnie poza mordą pełną śniegu bez strat. O równej 16 byliśmy przy aucie, wspólna fotka i kierunek restauracja. Z racji że prawie wszyscy są wege bądź unikają mięsa padło na grill house z Baranina. Pomysł podsunął Grześ a zadecydował gromki okrzyk BARANINA !!! naszego naczelnego wegetariana Przemusia. Jedzenie było dobre to jedyne co można powiedzieć o tym lokalu, generalnie był to przybytek na zasadzie zrób to sam, dostajesz składniki, palnik z taką jakby wypukłą patelnią z rantem dookoła wrzucasz smażysz maczasz w sosie i gotowe. Kanjpa była pozbawiona jakiejkolwiek wentylacji więc prawie się udusiliśmy i okrutnie od nas waliło spalenizna, po tym fakcie dotarło do nas dlaczego obsluga chciała żebyśmy schowali kurtki do skrzynek pod siedzeniami. Ostatnia atrakcja była toaleta wyposażona w deskę która była pokryta futerkiem/zamszem .... :) niestety nie udało mi się zrobić zdjęcia gdyż wracając do toalety aby udokumentować ten fakt zaskoczyłem jakas młodą japonkę którą robiła tam posiadówkę.Read more

    • Day 4

      Mt. Yotei czyli wydupc na skiturach

      January 30 in Japan ⋅ ⛅ -3 °C

      Dzień drugi - dalsze poszukiwania legendarnego powderu w Japonii.
      Jako, że w jednym z głównych ośrodków - Rusutsu, aktualnie dostaw świeżego puchu brak, to zdecydowaliśmy się na skiturę na Mt. Yotei - wulkan, monumentalnie królujący nad całym tutejszym obszarem. Wulkan ma wysokości 1898m, jest cały ośnieżony. Tras wejściowych jest wiele, są swietnie opisane. My wybraliśmy taką która miała zająć 5,5h ze zjazdem włącznie. 1550m w pionie.
      Skład wejściowy:
      Przemo - wspinacz widywany często na Pilskaido. Występuje tutaj w przebraniu fińskiego snajpera, lubi słodycze, a w głębi duszy jest snowboardzistą.
      Lata - reprezentant teamu Majesty. Pochodzi rdzennie z Tychów choć wszyscy wiedzą że jest raczej stworzeniem leśnym. O jego okrzesaniu krążą legendy. W głębi duszy dobry człowiek. Lubi srogi żart.
      Pyszny - reprezentant teamu Majesty. Ma ok. 2m wzrostu, lubi parzyć zieloną herbatę. Przez bliższych nazywany wujkiem. Chciał nas zabrać do premium lodgy na lotnisku na swoim silver passie. Nie pykło.
      Piopio - splitboardzista gościnnie występujący na nartach. Człowiek o wielu talentach. Kustosz, a wręcz maestro suchego żartu. Lubi książki i spacery w dżdżyste poranki.
      Ja - reprezentant teamu Majesty - spoko typ, z doskonałym żartem i książkowymi wręcz manierami.
      Dojazd na spot bez problemu. Problem pojawił się gdy trzeba było zaparkować. Parkowanie w takich miejscówkach w Japonii niestety zaczyna się od odśnieżania. Na oko parę kubików śniegu do przerzucenia. Na szczęście wszyscy mieli łopaty lawinowe. Chłopaki mają tężyznę fizyczną, ja znów tężyznę oraz bystry umysł dzięki czemu praca poszła dość sprawnie. Była to na tyle dobra rozgrzewka że z bolącymi krzyżami zapięliśmy narty, zrobiliśmy grupowy „check” detektorów lawinowych i ruszyliśmy szlakiem.

      Samo podejście zaczyna się od przejścia przez malowniczy las. Większość drzew jest mocno ośnieżona co robi bardzo fajny klimat. Po drodze spotkaliśmy parę wiewiórek oraz grupkę skiturowcow. Na szczęście nie spotkaliśmy żadnego niedźwiedzia, których na samej wyspie Hokkaido jest 10 500 szt.
      Tutaj po raz pierwszy zobaczyliśmy słynny japoński puch. Jest super dopóki masz narty na nogach.

      Podejście trwało i trwało aż zrobiło się mocno strome (w końcu kurna wulkan). Wraz ze wzmaganiem się spadku terenu, zmniejszała się ilość puchu w którego miejsce lądował twardy, zlodowaciały śnieg oraz wiatr który bił z każdej strony.
      Podejście zaczęło być wymagające. Przyjemne tuptanie zamieniło się w trawersowanie wąskim torem. W pewnym momencie podjęliśmy decyzję o wypięciu nart i przytroczeniu ich do plecaków żeby ruszyć z buta. Pochylenie terenu nie pozwalało na dalszą podróż z foki.
      Zostało nam do przebycia ok 400-500m w pionie tylko z buta. Jak na złość lodowaty śnieg był miejscami lodowaty tylko od góry. Pod spodem krył się przed nami legendarny japoński puch. Dzięki takiej konstrukcji „kanapki” nacisk butem na lodową skorupę powodował jej złamanie i wjazd nogą „po jaja” w warstwę śniegu. Lata wpadł po pas wyglądał jak wielki świstak :-/ Porywy wiatru były tak mocne, że trzeba się było kulić żeby nie zostać zwianym. Było to zajebiście męczące. Do tego Przemek przeżył chyba pierwszą w swoim życiu odcinkę cukrowa („Macie jakiegoś batonika!?”).
      Morale spadły na jakieś 200m przed szczytem i mieliśmy ochotę zawracać, żeby nie spalić sprzęgła przed kolejnymi dniami.
      Koniec końców duma wygrała ze zmęczeniem i kopnęliśmy się na sam szczyt.

      Na szczycie piękny widok na cały krajobraz wyspy. Do tego widok w krater wulkanu. Niestety od naszej strony nie było możliwości zjazdu (co naprawimy na kolejnej turze!). Pizgawica oraz ogólne zmęczenie spodowowalo szybki przepięcie nart i zjazd w dół. Zjazd to około 1h.
      Początkowo zjazd był po lodo-szreniu czyli po średnio przyjemnej zmarzlinie.
      Ze spadkiem wysokości pojawił się puszek zwłaszcza w żlebach, po którym można było fajnie pokręcić. A w zasadzie można by było, gdyż po dotarciu do linii lasu gdzie skręcanie jest dość kluczowe, nogi mieliśmy przemarznięte i zesztywniałe od wysiłku.
      Na szczęście Bóg puchu Hokkaido - Powderatsu (🤦) nagrodził nas na sam koniec lekkim i miękkim puszkiem w lesie.
      Zjazd po takim śniegu jest mega przyjemny, wiele nie wymaga od narciarza i uczucie jest podobne do zjazdu po chmurce (choć nigdy po chmurce nie jeździłem HE HE… eh).
      Dotarliśmy do auta, machnęliśmy pamiatkowe foto i patrząc na wulkan za naszymi plecami uprzytomniliśmy sobie jaka wyrypę dzisiaj zrobiliśmy.
      W nagrodę pojechaliśmy do ŚWIETNEJ RESTAURACJI KTÓRA SAM ZNALAZŁEM W KTÓREJ NIE ŚMIERDZIAŁO DYMEM I W KTÓREJ WCALE NIE BYŁO DROGO.
      ZAPŁACILIŚMY ZA PYSZNE JEDZENIE ZŁOŻONE Z CEBULI PREMIUM, KARTOFELKÓW PREMIUM, KIEŁKÓW PREMIUM ORAZ JAGNIĘCINY PREMIUM. CHŁOPAKI BYLI ZACHWYCENI ŻE MOGLI W TEJ CENIE SAMEMU SOBIE POGRILLOWAC JEDZENIE BĘDĄC NA TOTALNYM SSANIU.
      KONIEC W TEMACIE TEJ RESTAURACJI.
      Wieczorem klasycznie SAKEEEEE i zieloną herbatka.
      Jutro uderzamy w dzień restowy i onsen - japońskie ciepłe źródełka.

      Ciekawostka na dziś: japońskie domki mają nadproża na wysokości 180cm. Super sprawa.
      Read more

    You might also know this place by the following names:

    Usu-zan, Mount Usu, Q31477535

    Join us:

    FindPenguins for iOSFindPenguins for Android