Satellite
Show on map
  • Day 13–14

    Bohol (narzekania i rezerwat wyraków)

    January 15 on the Philippines ⋅ ☁️ 29 °C

    Może lepiej było zostać na Siquijor... Bohol jest turystyczny do bólu, w hotelu spotkaliśmy zorganizowana grupę Polaków. I oczywiście w hotelowym menu nie ma owoców. Wyprowadzamy się. Zastanawia mnie, jak to jest, że w krajach, gdzie można żywić się cały rok tym, co wyrosło na drzewie, ludzie w ogóle nie cenią tego! Sok na Filipinach jest tylko rozpuszczalny z proszku! Patera owoców to po prostu kawałek arbuza, kawałek banana i mango. A przecież tyle interesujących owoców rośnie dookoła! Wszędzie tylko mięso, mięso i sok z proszku. Smutne i zagadkowe, bo przecież łatwo można byłoby na tej pladze urodzaju zarobić.
    Poza tym Filipiny to nie jest kraj dla dzieci. Akurat tak się składa,że nasza trójka dzieci należy do wszystkich kategorii: przedszkolak, dziecko i nastolatka. W hotelach nie ma żadnych kącików do zabawy, że o placach zabaw już nie wspomnę. Niektóre hotele są niedostosowane dla najmłodszych do tego stopnia, że aż są niebezpieczne. Zapamiętaliśmy, że w Tajlandii było dużo atrakcji dla dzieci, w Wietnamie i na Sri Lance ich prawie nie było, ale za to miejscowi tak bardzo lubili dzieci, że wciąż się nimi zajmowali albo nasze i ich dzieci bawiły się razem. Filipińczycy są mili i uśmiechnięci, ale generalnie mają turystów w nosie. A ponieważ my lubimy niezobowiązujące, ale ciepłe kontakty to nie czujemy się na Filipinach usatysfakcjonowani. Brakuje nam też egzotyki, jakiej było sporo na Sri Lance. I w ogóle pobyt na Filipinach jest taki nierówny: niektóre miejsca podobały nam się bardzo, inne wcale. Teraz jedziemy obejrzeć rezerwat wyraków, mam nadzieję, że to będzie interesujące i etyczne przeżycie!

    Było! Rezerwat jest "prawdziwy". Jest główna siedziba z garścią informacji i potem krótki spacer z przewodnikiem wytyczoną ścieżką, na ktorej siedzą trzy wyraki. Zdaje się, że taką mają pracę - siedzieć w swoich gniazdkach i dawać się oglądać. Sam rezerwat jest duży, ale panuje całkowity zakaz wchodzenia do niego, że względu na to, że wyraki łatwo ulegają stresowi, przestają się rozmnażać, albo umierają. Ogólnie miejsce nam się podobało, bo lubimy te miejsca, gdzie zakazy dotyczą ludzi, a nie zwierząt.
    Potem byliśmy w parku miniatur, do którego w życiu bym nie poszła, gdybym nie miała dzieci. Wyszalały się, może teraz zasną.
    Read more