Satellite
  • Day 14

    Cuzco - stolica inkaskiego imperium

    August 14, 2018 in Peru ⋅ ⛅ 17 °C

    Tak jak Arequipa była śródziemnomorsko-śnieżno-biała, tak Cuzco jest bajecznie złote, jak na stolicę inkaskiego imperium przystało. Położone (oczywiście) w andyjskiej dolinie, rozpościera się wzdłuż dna doliny, i wspina po zboczach, wtapiając w krajobraz. Centrum miasta jest rewelacyjnie zachowane, a hiszpańskie rezydencje, kościoły i muzea są wybudowane dosłownie na murach inkaskich. Niestety, często uprzednio zburzonych w trakcie podboju...
    Mieszkamy w dzielnicy turystyczno - artystycznej, San Blas, położonej na północnych zboczach doliny. Labirynt wąskich uliczek i placów przywodzi na myśl Montmartre, tyle, że widok na Cuzco jest piękniejszy, niż na Paryż. No i w Paryżu na każdym rogu nie stoją Peruwianki w tradycyjnych strojach, które zapraszają do zrobienia zdjęć z malutką lamą. (Która podejrzanie przypomina owieczkę, ale może wszystkie kudłate z tej rodziny tak wyglądają).
    Nie mamy weny na zwiedzanie zabytków, więc wędrujemy po uliczkach i zaułkach, napawając się atmosferą miasta.
    W połowie dnia mierzymy się z wyzwaniem odnalezienia biura Sylwii, z firmy Sylwia Travel, z którą będziemy przemierzać szlak do Machu Picchu. Nie jest to łatwe, bo adresy w Peru (podobnie jak mapy) są dość umowne. Mamy nazwę ulicy (jednej z głównych i najdłuższych w Cuzco), tajemnicze określenie "secundo paradero", i zdjęcie budynku. Budynek ponoć nie ma numeru. A, i jeszcze uściślenie, "niedaleko lotniska". To, niestety, dokładnie po przeciwnej stronie miasta... Najwyraźniej atmosfera Cuzco nastraja nas bojowo, bo decydujemy się wyruszyć miejskim autobusem, a nie taksówką. Zresztą trochę nie wiemy jak zagadać do taksówkarza z tak niedokładnym adresem...
    Autobusy wszelkiej maści i rodzaju jeżdżą non stop, i na szczęście maja na boku wypisane główne punkty orientacyjne na trasie. Wsiadamy do jednego z napisem "aeropuerto" i odpalamy Google maps. Po pół godzinie lądujemy na przystanku przed lotniskiem, na rzeczowej Avenida z adresu. I tu zaczynają się schody. Tajemniczego "secundo paradero" Google maps nie potrafi zlokalizować. Tzn lokalizuje, ale na zupełnie innej aleji, zdecydowanie bliżej centrum. A przecież miało być blisko lotniska...Trochę nam słabo się robi, zwłaszcza że upał wściekły, godzina spotkania się zbliża, a z taksówki tak blisko celu korzystać nie honor. Staramy się smsami dopytać Sylwię o nazwę przecznicy, żeby zawęzić rejon poszukiwań, ale okazuje się, że dla ułatwienia orientacji w Peru nie nazywa się ani nie numeruje przecznic.
    Udaje się nam uściślić, że rzeczywiście jesteśmy niedaleko i uzgodnić jak dojść do rzeczonego budynku, po światłach sygnalizacyjnych. No cóż, co kraj to obyczaj...
    Z Sylwią uzgadniamy plan ataku na dzień jutrzejszy i następne (pobudka jutro niestety o 6 rano, a potem już tylko gorzej), podpisujemy cyrograf, że jeśli zjedzą nas krokodyle albo kondory to będzie to tylko na naszą odpowiedzialność, i dowiadujemy się, że możemy całkowicie przepakować plecaki, bo część rzeczy da się zostawić u niej.

    Przy okazji - gdyby ktoś poszukiwał fantastycznie rzetelnego, nieprawdopodobnie sympatycznego, z ogromną wiedzą - a do tego elastycznego i dostosowującego się do potrzeb zainteresowanych przewodnika, możemy z czystym sumieniem polecić, nie przewodnika, a przewodniczkę, Sylwię właśnie - z agencji Sylwia Travel, tu jest link: https://sylwiatravel.com/pl/.

    Wracamy już taksówką do naszej San Blas, przy okazji dowiadując się jak bardzo naciągnął nas taksówkarz w pierwszy dzień (zamiast 6 soli do centrum dla wiedzących, 30 dla turystów - jeleni.)
    A dla tych, którzy z umierają z potrzeby odwiedzenia się, co znaczy tajemnicze "secundo paradero" - bądź tych którzy wybiorą się do Cuzco i będą próbować orientacji w terenie - to drugi przystanek na danej ulicy....
    Read more