Piotrek Piwowarski

Tego poranka obudziłem się około 11, zamiast planowanej 7 i przespałem śniadanie, a co gorsza darmową wycieczkę po centrum miasta... Wstałem trochę zdenerwowany z tego powodu, ale na szczęście zobaczyłem wiadomość od Alexa którego poznałem poprzedniego dnia w drodze do hostelu , który pytał czy nie chce się wybrać na wspólne zwiedzanie. W miarę szybko się zebrałem i zamówiłem skutero-taksowke za pomocą aplikacji Grab, która jest w Wietnamie bardzo popularna. Jazda skuterem w dosyć szalonym ruchu uliczn w Hanoi juz sama w sobie jest atrakcją i podobala mi sie tak bardzo ze rowniez później wielokrotnie z niej korzystalem. Udało mi się dotrzeć o umówionej godzinie (12) do świątyni literatury. Tak zwana świątynia jest de facto także najstarszym uniwersytetem w Wietnamie, gdzie miejscowe elity i mnisi mogły zgłębiać Konfucjanska filozofię i odbierać wszechstronne wykształcenie w zakresie wielu nauk. Następnie udaliśmy się do Mauzoleum Ho Chi Minha, które jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych punktów w mieście, położonym przy wielkim placu na przeciwko gmachu parlamentu. Przed wejściem na plac trzeba przejść przez kontrolę bezpieczeństwa, ale byliśmy dosyć rozczarowani ponieważ mauzoleum można zobaczyć tylko od zewnątrz. Wejścia pilnują reprezentacyjnie ubrani wartownicy i być może, do środka wpuszczają tylko na specjalne okazję. Kolejnym punktem była bardzo Instagramowa uliczka w zatłoczonym centrum miasta, przy której znajduje się mnóstwo kawiarni i przejeżdża tamtędy pociąg o wyznaczonych godzinach, ledwo mieszcząc się pomiędzy budynkami. W oczekiwaniu na pociąg zamówiliśmy popularną w Wietnamie "Egg coffee", która podobno wywodzi się z gorszych czasow gdy był problem z dostępem do mleka i zamiast niego do kawy zaczęto dodawać jajka...
Jest ona gęsta ale smaczna, jedyny problem to że w Wietnamie standardowo dają bardzo dużo cukru do kawy - trzeba wyraźnie poprosić aby go nie dodawali, jeżeli chcemy wypić zwykłą czarną kawę.
Oczekując na pociąg okazało się, że pomyliliśmy rozkład tygodniowy z weekendowym i będzie on dopiero za 3h. Niestety nie czekaliśmy tyle i nie mam typowego dla Hanoi zdjęcia z przejeżdżającym tą uliczką pociągiem :( Ostatnim punktem tego dnia było największe jezioro w Hanoi oraz znajdująca się nad nim świątynia buddyjska. Spacerując pomieście mieliśmy okazję natknąć się na różne komunistyczne plakaty oraz pomnik Lenina w centrum miasta, które przypominały o ustroju państwa w którym się znajdujemy (poza tymi nielicznymi elementami, dla przeciętnego turysty zupełnie nieodczuwalny jest fakt, że Wietnam jest państwem autorytarnym i komunistycznym, w którym panuje wszechobecna korupcja). Po zachodzie słońca wróciłem do hostel, codziennie od 7-8 można wypić tyle darmowych piw ile się zdąży, był to moment w którym prawie wszyscy w hostelu wracali ze swoich wycieczek i siadali w barze na dole przy basenie, atmosfera ewidentnie sprzyjała długim i wesołym rozmowom, na których spędziłem ostatnie godziny tego dnia :)Les mer