viajou para 16 países Leia mais Berlin, Deutschland
  • Dia 209

    Monkey Forest Sanctury

    23 de fevereiro de 2022, Indonésia ⋅ 🌧 28 °C

    🇩🇪
    Der Affenwald von Ubud ist das grüne Herzstück der Stadt und basiert auf einer Lebensphilosophie, die im Hinduismus verwurzelt ist, dem Tri Hita Karana. Tri Hita Karna bedeutet übersetzt Drei, Glück und Ursprung…und steht damit für die drei Wege der körperlichen und spirituellen Erleuchtung. Ich hoffte ja wirklich auf eine Erleuchtung auf dieser Reise, aber irgendwie…passierte nix. Nun ja, jedenfalls ist die Mission des Affenwaldes den Menschen in Einklang mit der Umwelt, mit den Menschen untereinander und mit der höheren Macht zu bringen. Dieser Wald vermag das zu tun? Na prima, denn ich hatte in Thailand schlechte Erfahrungen mit Affen gemacht. Also hatte ich…etwas…Angst. Natürlich wurden wir unzählige Male gewarnt, dass die Affen alles klauen und ihr Diebesgut gegen Essen tauschen wollen und dass wir vorsichtig sein sollen. Na super! Zu all dem hat es auch noch geregnet. Also…mit der Kamera bewaffnet, Tasche unter der Regenjacke versteckt, sind wir in den verregneten Park…äh Wald marschiert. Wooow, es waren viele Affen, Langschwanzmakaken, 900 von ihnen leben im Monkey Forest von Ubud, die in 7 Gruppen unterteilt sind. Natürlich sind Konflikte unter den Gruppen bei so vielen Affen unvermeidlich, das kennen wir ja auch aus Berlin…und das war auch nicht zu überhören. Jedes mal wenn wir an einem Affen vorbeigingen und sie sich schnell bewegten, also ständig, zuckte ich zusammen. Doch nach einer Weile entspannte ich mich tatsächlich, da die Affen wirklich friedlich waren und überaus lustig. Und dann…ihr werdet es nicht glauben…haben wir die Affen sogar gefüttert und auf dem Schoß gehabt Das war so unglaublich cool für mich. Vielleicht vermag dieser Affenwald tatsächlich Harmonie zwischen dem Menschen und seiner Umwelt zu verbreiten. Voller Freude dachte ich alle Affen auf Bali sind so freudlich und lieb, aber unser Fahrer belehrte uns gleich eines Besseren und sagte:“ Nein, das ist nur hier in Ubud so.“ Also ist der Wald vielleicht doch magisch….?
    🇵🇱
    Małpi Las w Ubud to zielone serce miasta i opiera się na filozofii życia zakorzenionej w hinduizmie, Tri Hita Karana. Tri Hita Karna przekłada się na trzy, szczęście i pochodzenie... i tym samym oznacza trzy ścieżki fizycznego i duchowego oświecenia. Naprawdę liczyłem na oświecenie w tej podróży, ale jakoś... nic. Cóż, w każdym razie misją małpiego lasu jest doprowadzenie ludzi do harmonii z otoczeniem, ze sobą iz wyższą siłą. Ten las może to zrobić? Świetnie, bo miałem złe doświadczenia z małpami w Tajlandii. Więc…trochę... bałam się. Oczywiście wielokrotnie ostrzegano nas, że małpy ukradną wszystko i będą chciały zamienić skradzione towary na jedzenie i że powinniśmy być ostrożni. No świetnie! Na dodatek padało. Więc...uzbrojeni w aparat, torbę ukrytą pod kurtką przeciwdeszczową, pomaszerowaliśmy do deszczowego lasu. Wooow, było dużo małp. W Małpim Lesie w Ubud żyje 900 małp, podzielonych na 7 grup. Oczywiście konflikty między grupami są nieuniknione przy tak wielu małpach, wiemy to też z Berlina…i tego też nie można zignorować. Za każdym razem, gdy mijaliśmy małpę, która poruszała się szybko, więc przez cały czas, przestraszyłam się. Ale po po jakimś czasie właściwie się odprężyłam, bo małpy były naprawdę spokojne i bardzo zabawne.
    A potem... nie uwierzę w to... nawet karmiliśmy małpy i mieliśmy je na kolanach. To było dla mnie niesamowicie fajne. Być może ten małpi las może rzeczywiście szerzyć harmonię między ludźmi a ich środowiskiem. Ja szczęśliwie myślałem, że wszystkie małpy na Bali są takie przyjazne i słodkie, ale nasz kierowca mówił, że się myliliśmy i powiedział: „Nie, to tylko tutaj w Ubud małpy są takie miłe.” Więc może las jest jednak magiczny…?
    🇬🇧
    Ubud's Monkey Forest is the green heart of the city and is based on a philosophy of life rooted in Hinduism, the Tri Hita Karana. Tri Hita Karna translates to three, happiness and origin...and thus stands for the three paths of physical and spiritual enlightenment. I was really hoping for enlightenment on this journey, but somehow... nothing happened. Well, anyway, the mission of the monkey forest is to bring people into harmony with the environment, with each other and with the higher power. This forest can do that? Great, because I had bad experiences with monkeys in Thailand. So I was...a little...scared. Of course we have been warned countless times that the monkeys will steal everything and want to trade their stolen goods for food and that we should be careful. Great! On top of all that, it was raining. So...armed with the camera, bag hidden under the rain jacket, we marched into the rainy forest. Wooow, there were a lot of monkeys. 900 monkeys live in Ubud's Monkey Forest, divided into 7 groups. Of course, conflicts among the groups are unavoidable with so many monkeys, we know that from Berlin too... and that couldn't be ignored either. Every time we passed a monkey and they were moving fast, like all the time, I winced. But after a while I actually relaxed as the monkeys were really peaceful and very funny. And then...I won't believe it...we even fed the monkeys and had them on our laps. That was so incredibly cool for me. Perhaps this monkey forest can actually spread harmony between humans and their environment. I happily thought all monkeys in Bali are so friendly and sweet, but our driver proved us wrong and said: "No, that's only here in Ubud." So maybe the forest is magical after all....?
    Leia mais

  • Dia 208

    Hier und da um Ubud

    22 de fevereiro de 2022, Indonésia ⋅ ☁️ 27 °C

    🇩🇪
    Es gibt echt viel Wasserfälle auf dieser Welt und irgendwie ist manchmal alles das gleiche, aber doch anders als zuvor🤷 Und manchmal gibt es auch etwas Kultur. Schon mal von dem Duft Lavender Mist gehört? Und so sind wir hier und da und nirgendwo 🤣
    🇵🇱
    Na tym świecie jest dużo wodospadów i jakoś czasem wszystko jest takie samo, ale inne niż wcześniej🤷 A czasem jest też trochę kultury./ A więc jesteśmy tu i tam i nigdzie 🤣
    🇬🇧
    There are a lot of waterfalls in this world and somehow sometimes everything is the same, but different 🤷 And sometimes there is also some culture. And so we are here and there and nowhere 🤣
    Leia mais

  • Dia 208

    Reisfelder, mein Lieblingsort

    22 de fevereiro de 2022, Indonésia ⋅ ☁️ 27 °C

    🇩🇪
    Ich wollte schon immer mal so ein Reisfeld sehen, daran vorbei gehen und die Menschen mit Strohhüten Reis pflanzen sehen. Ich weiß nicht warum, wahrscheinlich, war es eines von diesen Dingen, die so weit weg von meinem Leben waren, dass ich es für unglaublich hielt dies zu erleben. Julian konnte meine Begeisterung für Reisfelder nicht begreifen. Immer wieder ging ich an ihnen spazieren oder stand einfach nur da und schaute den Menschen zu, wie sie knietief im Schlamm standen und kleine Reispflänzchen in akkuraten Linien pflanzten. Einmal wollte ich schon fragen, ob ich auch mitpflanzen darf, aber ich habe mich nicht getraut und irgendwie hat es zeitlich auch nicht gepasst. Es ist so beruhigend dazwischen zu stehen und von dem saftigem Grün umgeben zu sein. Vielleicht habe ich in einem anderen Leben auch selbst Reis gepflanzt und fühle mich deshalb hier so wohl. Auf Bali gibt es das Subak Bewässerungssystem, welches zum UNESCO- Weltkulturerbe und zu den weltbesten Anbauarten gehört. Die Subak ist eine Organisation, die sich darum kümmert, dass jedes Reisfeld Anschluss zu dieser ausgeklügelten Bewässerung hat, damit der Nassreisanbau gut funktioniert. Ein imposantes System aus Bächen, Flüssen und Rohren, welches das Wasser aus den Bergen zu den Feldern leitet. Beim Pflanzen werden zuerst kleine Reisgräser auf kleiner Fläche hochgezogen und dann werden sie in Reih’ und Glied auf dem Schlammfeld gepflanzt. Ein Reisfeld kann bis zu 4 Mal in Jahr bepflanzt und geerntet werden und das ist auch gut so, denn auf Bali braucht mal sehr viel Reis. Auf der Insel isst man 3 Mal täglich Reis, 7 Tage die Woche. Reis ist wichtig und es wird nicht ein Korn davon verschwendet oder weggeschmissen. Reis ist die Speise der Götter und wird mit Respekt behandelt. Hmm…vielleicht sind diese Reisfelder deshalb so magisch anziehend für mich. Es ist einfach so beruhigend, ich liebe es und bin traurig, dass ich nicht alle Reisfelder von Bali gesehen habe. Viele viele Reisfelder!
    🇵🇱
    Zawsze chciałam zobaczyć takie pole ryżowe, przejść obok niego i zobaczyć ludzi w słomkowych kapeluszach sadzących ryż. Nie wiem dlaczego, prawdopodobnie była to jedna z tych rzeczy, które były tak odległe od mojego życia, że ​​nie mogłam tego doświadczyć. Julian nie mógł zrozumieć mojego entuzjazmu dla pól ryżowych. Często spacerowałam wzdłuż nich lub po prostu stałam i patrzyłem, jak ludzie po kolana w błocie sadzą małe sadzonki ryżu w równych liniach. Kiedyś chciałam zapytać, czy mógłabym też sadzić, ale się nie odważyłem i jakoś nie wyszło mi też na czas.
    Tak uspokajająco jest stać pomiędzy i być otoczonym przez bujną zieleń. Może w innym życiu sama posadziłem ryż i dlatego tak dobrze się tu czuję. Bali posiada system nawadniania Subak, który jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i jest jedną z najlepszych upraw na świecie. Subak to organizacja, która zapewnia, że ​​każde pole ryżowe jest podłączone do tego wyrafinowanego systemu nawadniania, dzięki czemu uprawa ryżu na mokro działa dobrze. Imponujący system strumieni, rzek i rur, który prowadzi wodę z gór na pola. Podczas sadzenia małe trawy ryżowe są najpierw hodowane na niewielkim obszarze, a następnie sadzi się je w rzędach na polu błotnym. Pole ryżowe można sadzić i zbierać nawet 4 razy w roku i to dobrze, bo Bali potrzebuje dużo ryżu. Na wyspie ryż je się 3 razy dziennie, 7 dni w tygodniu. Ryż jest ważny i ani jego ziarno nie jest marnowane ani wyrzucane. Ryż jest pokarmem bogów i jest traktowany z szacunkiem. Hmm... może dlatego te pola ryżowe są dla mnie tak magicznie atrakcyjne. To takie uspokajające, uwielbiam to i jest mi smutno, że nie widziałam wszystkich pól ryżowych na Bali. Wiele, wiele pól ryżowych!
    🇬🇧
    I always wanted to see a rice field like this, walk through it and see the people in straw hats planting rice. I don't know why, probably it was one of those things that were so far away from my life that I found it incredible to experience. Julian couldn't understand my enthusiasm for rice fields. Again and again I walked along them or just stood and watched the people standing knee-deep in the mud and planting small rice saplings in neat lines. Once I wanted to ask if I could also plant, but I didn't dare and somehow the timing didn't work out either. It's so calming to stand in between and be surrounded by the lush greenery. Maybe in another life I planted rice myself and that's why I feel so comfortable here. Bali has the Subak Irrigation System, which is a UNESCO World Heritage Site and one of the world's best crops. Subak is an organization that ensures that every rice field is connected to this sophisticated irrigation system so that wet rice cultivation works well. An imposing system of streams, rivers and pipes, which leads the water from the mountains to the fields. When planting, small rice grasses are first raised in a small area and then they are planted in rows on the mud field. A rice field can be planted and harvested up to 4 times a year and that's a good thing, because Bali needs a lot of rice. On the island, rice is eaten 3 times a day, 7 days a week. Rice is important and not a grain of it is wasted or thrown away. Rice is the food of the gods and is treated with respect. Hmm...maybe that's why these rice fields are so magically attractive to me. It's just so calming, I love it and I'm sad I didn't see all of Bali's rice fields. Many many rice fields!
    Leia mais

  • Dia 204

    Happy Birthday 🥳

    18 de fevereiro de 2022, Indonésia ⋅ 🌧 30 °C

    🇩🇪
    Julian
    Mein Engel hat Geburtstag. Für mich bedeutet das immer Planung und Vorbereitung.
    Für die Reise hatten wir ausgemacht, dass wir uns nichts schenken, sondern uns lieber zusammen etwas gönnen.
    Trotzdem wollte ich ihr zumindest das Gefühl geben, dass heute ihr Geburtstag ist.
    Also bin ich am Tag davor los spaziert und habe ein paar Dinge besorgt.
    Zum Glück habe ich an den Tagen zuvor, in der Nähe unserer Unterkunft, einen Geburtstagsshop entdeckt.
    Eine Geburtstagsgirlande, Luftballons, eine kleine Torte, Kerzen, Blumen und eine Krone habe ich ergattert.
    Nachdem wir ja am Morgen bzw. mitten in der Nacht aufgestanden sind, um auf den Vulkan Batur zu klettern, habe ich alle „Feierlichkeiten“ auf den Nachmittag, nach einem Mittagsschläfchen, geschoben. Direkt nach dem Vulkan waren wir noch auf einer Obstfarm. Dort gab es unter anderem Maracuja-, Kakao- und Kaffeefrüchte. Hier haben wir gelernt, was Luwak-Kaffee ist - auf jeden Fall der teuerste Kaffee der Welt. Also wirklich…nicht nur weil es für uns zu teuer war 😅Der Luwak ist ein Tier, auf Deutsch: Fleckenmusang. Das Tier frisst die Kaffeekirschen. Aufgrund seines guten Geruchsinns sucht er sich wirklich nur die Früchte aus, die wirklich perfekt reif sind. Ihr ahnt es sicher schon…im Anschluss werden die Kerne, also die Kaffeebohnen aus den Ausscheidungen heraus gesammelt, gereinigt, geröstet und gemahlen.
    Wir haben den Kaffee nicht probiert, weil wir bereits genug Kaffee probiert hatten und er uns auch ehrlich gesagt zu teuer war. Irgendwann werden wir ihn probieren, aber das war nicht der richtige Moment.
    Nach unserem Mittagsschlaf und unseren Feierlichkeiten, hatte ich für uns beide im Spa das „Honeymoon“ Paket bestellt. Das war suuuper und nach dem Vulkan genau das Richtige. Gut, dass ich beim Reservieren erwähnt habe, dass Moni Geburtstag hat. Sie hat dort auch ein Stück Kuchen und zwei Armbänder geschenkt bekommen.
    Nach dem Spa waren wir noch schön Essen und haben den Abend gaaaanz ruhig ausklingen lassen.
    🇵🇱
    Julian
    To urodziny mojego anioła. Dla mnie zawsze oznacza to planowanie i przygotowanie.
    Na wyjazd ustaliliśmy, że nic sobie nie damy, tylko zafundujemy sobie coś razem.
    Mimo to chciałem przynajmniej dać jej poczucie, że dzisiaj są jej urodziny.
    Więc poszedłem na spacer dzień wcześniej i dostałem kilka rzeczy.
    Na szczęście kilka dni wcześniej odkryłem sklep urodzinowy w pobliżu naszego zakwaterowania.
    Dostałam urodzinową girlandę, balony, tort, świeczki, kwiaty i koronę.
    Po tym, jak wstaliśmy rano lub w środku nocy, aby wspiąć się na wulkan Batur, przełożyłem wszystkie „świętowanie” na popołudnie, po drzemce. Bezpośrednio za wulkanem byliśmy jeszcze na farmie owoców. Były między innymi owoce marakui, kakao i kawy. Tutaj dowiedzieliśmy się, czym jest kawa Luwak – zdecydowanie najdroższa kawa na świecie. Więc naprawdę… nie tylko dlatego, że było dla nas za drogie Luwak to zwierzę, po niemiecku: musang. Zwierzę zjada wiśnie kawowe. Ze względu na dobry węch tak naprawdę zbiera tylko te owoce, które są naprawdę idealnie dojrzałe. Pewnie już się domyśliłeś… rdzenie, czyli ziarna kawy, są następnie zbierane z ekskrementów, oczyszczane, prażone i mielone.
    Nie spróbowaliśmy kawy, ponieważ wypróbowaliśmy już wystarczająco dużo kawy i szczerze mówiąc, była dla nas za droga. W pewnym momencie spróbujemy, ale to nie był właściwy moment.
    Po naszej popołudniowej drzemce i uroczystościach zamówiłem pakiet „Miesiąc miodowy” dla nas obu w spa. To było super i zaraz po wulkanie. Dobrze, że podczas rezerwacji wspomniałem, że to urodziny Moni. Tam też dostała kawałek ciasta i dwie bransoletki.
    Po spa zjedliśmy miły posiłek i bardzo spokojnie zakończyliśmy wieczór.
    🇬🇧
    Julian
    It's my angel's birthday. For me, that always means planning and preparation.
    For the trip we had agreed that we would not give each other anything but rather treat ourselves to something together.
    Still, I wanted to at least give her the feeling that today is her birthday.
    So I went for a walk the day before and got a few things.
    Luckily I discovered a birthday shop near our accommodation the days before.
    I got hold of a birthday garland, balloons, a small cake, candles, flowers and a crown.
    After we got up in the morning or in the middle of the night to climb the Batur volcano, I postponed all "celebrations" until the afternoon, after a nap. Directly after the volcano we visited a fruit farm. There were, among other things, passion fruit, cocoa and coffee fruits. Here we learned what Luwak coffee is - the most expensive coffee in the world. So really...not just because it was too expensive for us 😅The luwak is an animal, in German: musang. The animal eats the coffee cherries. Due to his good sense of smell, he only picks the fruits that are really perfectly ripe. You probably already guessed it... the cores, i.e. the coffee beans, are then collected from the excrement, were cleaned, roasted and ground.
    We didn't try the coffee because we had already tried enough coffee and honestly it was too expensive for us. At some point we will try it, but it wasn't the right moment.
    After our afternoon nap and our celebrations, I ordered the "Honeymoon" package for both of us at the spa. That was super and just right after the volcano. It's good that I mentioned - when I made the reservation - that it was Moni's birthday. She was also given a piece of cake and two bracelets there.
    After the spa we had a nice dinner and ended the evening very calmly.
    Leia mais

  • Dia 204

    Vulkan Batur

    18 de fevereiro de 2022, Indonésia ⋅ ⛅ 19 °C

    🇩🇪
    An meinem Geburtstag auf einem Vulkan sitzen und den Sonnenaufgang beobachten, das klang wunderschön. Gesagt, getan und das Abenteurer gebucht. Julian macht immer wieder Sport, aber ich habe seit Monaten…seit Berlin keinen Sport gemacht, also wird es sicher etwas anstrengend. Aber ich bin ja noch jung und knackig. Also ruff uff den Vulkan. Der Batur ist immer noch aktiv und mit einer Höhe von 1.717 m der kleinste Vulkan auf Bali. Die Aktivität sieht man am heißem, aufsteigenden Schwefelrauch. Oben angekommen haben wir einen warmen Tee, ein Banana-Sandwich und Eier zum Frühstück bekommen. Plötzlich war eine Horde Affen um uns herum, die unser Frühstück haben wollten. Zum Glück war unser Bergführer sofort zur Stelle und verscheuchte die Affen. Auf dem Video ist sogar zu sehen, wie ein Affe angerannt kommt, weil Julian mir ein Ei als Handwärmer in die Hand gab. Es war schon aufregend und sehr beeindruckend. Obwohl es oben an der Spitze erst kalt war und Julian mich die ganze Zeit beim Aufstieg veräppelt hat, AN MEINEM GEBURTSTAG, war es eines der schönsten Erlebnisse die wir auf der Reise hatten🥰
    🇵🇱
    Siedzenie na wulkanie w moje urodziny i oglądanie wschodu słońca brzmiało pięknie. Ledwie powiedziano, zarezerwowaliśmy przygodę. Julian dalej uprawia sport ale ja od miesięcy... od Berlina nie uprawiam żadnego sportu, więc jestem pewna, że będzie to trochę męczące. Ale wciąż jestem młoda i rześka. Więc idziemy na wulkan. Wciąż aktywny Mount Batur jest najmniejszym wulkanem na Bali o wysokości 1717m. Aktywność można zobaczyć z gorącego, unoszącego się dymu siarki. Na górze dostaliśmy ciepłą herbatę, kanapkę z bananem i jajka na śniadanie. Nagle wokół nas pojawiła się horda małp, które chciały naszego śniadania. Na szczęście nasz przewodnik górski był tam natychmiast i odstraszył małpy. Film pokazuje nawet biegającą małpę, ponieważ Julian dał mi jajko, żeby ogrzać ręce. To było ekscytujące i bardzo imponujące. Mimo że na szczycie było zimno, i Julian cały czas sobie żartował podczas wspinaczki, W MOJE URODZINY było to jedno z najlepszych doświadczeń, jakie mieliśmy na wycieczce🥰
    🇬🇧
    Sitting on a volcano on my birthday and watching the sunrise sounded wonderful. No sooner said than done and the adventurer booked. Julian keeps exercising, but I haven't exercised in months...since we left Berlin, so I'm sure it's going to be a little tiring. But I'm still young and crisp. So let’s go on the the volcano. Still active, Mount Batur is the smallest volcano in Bali at 1,717m. The activity can be seen from the hot, rising sulfur smoke. At the top we got warm tea, a banana sandwich and eggs for breakfast. Suddenly there was a horde of monkeys around us who wanted our breakfast. Luckily our mountain guide was there immediately and scared away the monkeys. The video even shows a monkey running because Julian gave me an egg to warm my hands. It was exciting and very impressive. Even though it was cold at the top and Julian was kidding me all the time while climbing, ON MY BIRTHDAY it was one of the best experiences we had on the trip🥰
    Leia mais

  • Dia 200

    Seminyak

    14 de fevereiro de 2022, Indonésia ⋅ 🌧 27 °C

    🇩🇪
    Die letzten nervenaufreibenden Wochen gingen an uns nicht spurlos vorbei. In den ersten Tagen auf Bali wurde ich etwas kränklich, erkältet. Zum Glück blieb Julian gesund, aber wir beide brauchten Zeit um wieder klarzukommen. Trotzdem versuchten wir die Gegend zu erkunden. Ein bißchen durch die Stadt laufen schaffen wir doch, haha! Wie damals in Thailand waren auch hier das Städtchen ausgestorben. Viele Restaurants und Geschäfte waren geschlossen, obwohl Seminyak ein bekanntes Touristenviertel ist. Es war manchmal nicht einfach einen netten Ort zum Verweilen zu finden. Hinzu kam, dass hier auf Bali Regenzeit ist. Es war sehr heiß, sehr schwül und weit und breit kein angenehmes Restaurant, welches nicht zu teuer und nicht zu abgefahren war. Wir irrten herum bis es einfach nicht mehr ging. Ich weiß nicht wie Julian diese Hitze aushalten kann? Ich war noch ziemlich angeschlagen und war bereit mich auf der Stelle einfach auf den Boden zu legen, im Schatten natürlich. „Ich will nicht mehr!“, sagte ich weinerlich. Ich suchte noch verzweifelt einen Platz im Schatten und war sehr niedergeschlagen. „Julian, ich kann nicht mehr!“ Mir tat alles weh und ich hatte das Gefühl, dass ich mich gleich auflöse. „Soll ich uns ein Taxi rufen?“ fragte Julian. „Mhjaaa…“ sagte ich und mir kamen die Tränen. „Ich will nach Hause, Julian, ich will nach Hause, bitte, ich will einfach nach Hause…“ Während ich das aussprach, wurde mir klar, dass wir gar kein Zuhause mehr haben. Unsere alte Wohnung, die wir uns immer wieder als Zuhause vorstellten, existiert so nicht mehr. Es war alles zu viel. Kambodscha war zu viel. Die Einreise nach Indonesien war zu viel. Die Reise nach Bali war zu viel…und hätte mich eine Fee in dem Moment gefragt, ob ich zurück will, hätte ich mir Julian geschnappt und hätte ja gesagt. Aber es war keine Fee da, ABER Julian. Julian war da und sagte: „Ich rufe uns jetzt ein Taxi.“ Das tat er und ich beruhigte mich wieder. Nach einem unbrauchbaren Einkaufszentrum mehr, fanden wir ein kleines süßes, klimatisiertes Café. Wir buchten eine Unterkunft bei den Reisfeldern in Ubud, wo es ruhiger war und hofften erneut auf bessere Tage. Schön, dass wir uns haben😘
    🇵🇱
    Ostatnie nerwowe tygodnie pozostawiły na nas ślad. W pierwszych dniach na Bali trochę się rozchorowałam i przeziębiłam. Na szczęście Julian pozostał zdrowy, ale oboje potrzebowaliśmy czasu, aby znów dojść do siebie. Mimo to staraliśmy się zbadać okolicę. Obejrzeć miasto nie wydawało nam się trudne, haha! Podobnie jak wtedy w Tajlandii, tutejsze miasteczka również wymarły. Wiele restauracji i sklepów zostało zamkniętych, mimo że Seminyak jest dobrze znanym obszarem turystycznym. Czasami nie było łatwo znaleźć miłego miejsca na obiad. Poza tym na Bali panuje pora deszczowa. Było gorąco i duszno i nie mogliśmy znaleźć jednej restauracji, która nie była zbyt droga. Włóczyliśmy się, aż już nie mogliśmy. Nie wiem, jak Julian może znieść ten upał? Nadal byłam dość poobita i byłam gotówa od razu położyć się na ziemi, oczywiście w cieniu. „Nie chcę więcej!” Powiedziałam ze łzami w oczach. Wciąż desperacko szukałem miejsca w cieniu i byłam bardzo przygnębiona. „Julian, już tego nie zniosę!” Wszystko bolało i miałam wrażenie, że natychmiast się rozpłynę. „Mam zawołać taksówkę?“, Julian się spytał. „Taaak…” powiedziałam i łzy napłynęły mi do oczu. „Chcę iść do domu… ​Julian, chcę iść do domu, proszę, chcę tylko do domu…” Kiedy to powiedziałam, zdałam sobie sprawę, że nie mamy już domu. Nasze stare mieszkanie, które wyobrażaliśmy sobie jako dom, już nie istnieje i zaczęłam płakać. To wszystko było za dużo. Kambodża to za dużo. Wjazd do Indonezji był za dużo. Podróż na Bali to było za dużo… i gdyby wróżka zapytała mnie w tym momencie, czy chcę wrócić, złapałabym Juliana i powiedziałam tak. Ale nie było wróżki ALE Julian. Julian był i powiedział: „Zadzwonię teraz po taksówkę”. Zrobił to a ja uspokoiłam się. Po kolejnym bezużytecznym centrum handlowym znaleźliśmy uroczą małą klimatyzowaną kawiarnię. Zarezerwowaliśmy nocleg w pobliżu pól ryżowych w Ubud, gdzie było spokojniej i liczyliśmy na lepsze dni. Fajnie, że się mamy 😘
    🇬🇧
    The last nerve-wracking weeks have left their mark on us. In the first days in Bali I got a little sick and caught a cold. Luckily Julian stayed healthy, but we both needed time to get along again. Nevertheless, we tried to explore the area. We can walk a bit through the city we thought, haha! Like back then in Thailand, the small towns here were also extinct. Many restaurants and shops were closed even though Seminyak is a well-known tourist area. Sometimes it wasn't easy to find a nice place to stay. In addition, it is the rainy season here in Bali. It was very hot, very humid, and not a pleasant restaurant to be found anywhere that wasn't too expensive and not too funky. We wandered around until we just couldn't do it anymore. I don't know how Julian can endure this heat? I was still pretty battered and was ready to lie down on the ground right away, in the shade of course. "I don't want any more!" I said tearfully. I was still desperately looking for a place in the shade and was very depressed. "Julian, I can't take it anymore!" Everything hurt and I felt like I was about to dissolve. "Shall I call us a cab?" asked Julian. "Mhjaaa..." I said and tears came to my eyes. "I want to go home...Julian, I want to go home, please, I just want to go home..." As I said this, I realized that we don't have a home anymore. Our old apartment, which we kept imagining as home, no longer exists and I started to cry. It was all too much. Cambodia was too much. Entering Indonesia was too much. The trip to Bali was too much...and if a fairy had asked me at that moment if I wanted to go back, I would have grabbed Julian and said yes. But there was no fairy BUT Julian. Julian was there and said, "I'll call us a cab now."
    He did and I calmed down. After one more useless mall, we found a cute little air conditioned cafe. We booked accommodation near the rice fields in Ubud, where it was quieter and hoped for better days again. Nice that we have each other 😘
    Leia mais

  • Dia 198

    Der Weg nach Bali

    12 de fevereiro de 2022, Indonésia ⋅ 🌧 29 °C

    🇩🇪
    Wer glaubt ein Inlandflug von Java zur Nachbarinsel Bali wäre stressfrei, der irrt sich gewaltig! 2 Stunden vor Abflug müssten ja reichen, dachten wir….doch fast hätten wir den Flug verpasst. Zuerst waren wir in einem völlig, aber auch völlig falschem Terminal. Oh Gott…ich bekomme schon einen Kloß im Hals, wenn ich an diese Situation denke. So einen unorganisierten Flughafen haben wir noch nie gesehen. Es war riesig, wir waren am falschen Ort, mussten noch 15 min mit dem Shuttle Bus fahren…der blaue? nein nix blau…ok nicht der blaue…doch der blaue, aber nicht dieser hier😱😱 Ok, noch haben wir Zeit, dachten wir. Nach 15 min Fahrt, die sich ewig anfühlten, müsste es ja schnell gehen, haha! Dann wurden einfach diverse Check-In Schalter geschlossen, während hunderte von Menschen ins Flugzeug wollen. Auf der ganzen Reise wollte man NIE eine Flugbestätigung bzw. Ticket von uns sehen UND NUN, wo ist Ihre Flugbestätigung🤬 und der PCR-Test? PCR-Test? Es war doch nur ein Inlandflug, zum Heulen, aber den hatten wir zum Glück noch von der Quarantäne. Ok, jetzt nur noch die Sicherheitskontrolle….nur? Ich dachte, ich implodiere auf der Stelle, eine mega lange Schlange, wo die Menschen, unkontrolliert, wie eine Tierherde versuchten durch die Sicherheitskontrolle zu kommen…..wir haben nicht begriffen, was da abging. Wir glotzten uns beide an, waren fassungslos. Wirklich…die Menschen wussten einfach nicht, wie so etwas abläuft. Einer hat bestimmt zehn Anläufe gebraucht. „Den Flug schaffen wir nicht“, sagte ich, völlig resigniert. Und Julian…Julian musste mal…natürlich, warum auch nicht, die Schlange war ja noch lang genug. Irgendwie schafften wir es dann doch durch diese Kontrolle und eilten weiter zum Gate. Dort brüllte man uns entgegen: „Bali Bali, schnell schnell“ Ist doch nicht euer verkackter Ernst? An UNS lag es nicht! Und als wir dachten, wir steigen jetzt endlich in Flugzeug, stiegen wir erneut in einen Bus und fuhren NOCHMAL zu einem anderen Gate. Ok. Zumindest waren wir mit den anderen Passagieren zusammen, die auch nach Bali wollten. Auf Bali angekommen, wurden wir von den Taxifahrern mit überteuerten Angeboten überrannt. Es war ein Spießrutenlauf. Julian ist fast ausgerastet: „Nein lassen Sie uns in Ruhe biiitte, akzeptieren Sie ein Nein, biiitte. Der absolute Wahnsinn! Vollgepackt irrten wir durch die kleinen, engen Straßen Balis, um einem ruhigen Ort zu finden, um ins Taxi zu steigen. Währenddessen glotzten die Einheimischen uns an, als wären wir zwei Einhörner, da wir seit 2 Jahren zu den ersten Touristen zählten. Puuuuh….
    🇵🇱
    Jeśli myślisz, że lot krajowy z Jawy na sąsiednią wyspę Bali byłby bezstresowy, to bardzo się mylisz! Pomyśleliśmy, że 2 godziny przed odlotem powinny wystarczyć... ale prawie spóźniliśmy się na lot. Najpierw znaleźliśmy się w całkowicie złym terminalu. O Boże... na samą myśl o tej sytuacji ściska mi gardło. Nigdy nie widzieliśmy tak zdezorganizowanego lotniska. Był ogromny, byliśmy w złym miejscu, musieliśmy jechać autobusem wahadłowym przez kolejne 15 minut. . . niebieski? nie nic niebieskiego...ok nie niebieskiego...tak niebieskiego, ale nie tego😱😱 Ok, jeszcze mamy czas, pomyśleliśmy. Po 15 minutach jazdy, która wydawała się wiecznością, powinno być szybko, haha! Potem po prostu ponownie zamknięto różne przełączniki, a setki ludzi chciały wejść na pokład samolotu. Podczas całej podróży NIGDY nie chcieli zobaczyć od nas potwierdzenia lotu A TERAZ, gdzie jest twoje potwierdzenie lotu🤬 i test PCR? Test PCR? To był tylko lot krajowy, cholera. Ok, teraz tylko kontrola bezpieczeństwa….Tylko? Myślałem, że imploduję na miejscu, mega długa kolejka, w której ludzie, niekontrolowani, jak stado zwierząt, próbowali dostać się w bezpieczne miejsce… nie rozumieliśmy, co się dzieje. Oboje wpatrywaliśmy się w siebie oszołomieni. – Nie możemy odlecieć – powiedziałem całkowicie zrezygnowany. A Julian… Julian musiał… oczywiście, czemu nie? Jakoś przeszliśmy przez tę kontrolę i pospieszyliśmy do bramy. Tam na nas krzyczeli: „Bali Bali, pospiesz się, pospiesz się!” Nie jesteś kurwa poważny? I właśnie wtedy, gdy myśleliśmy, że w końcu wsiadamy do samolotu, znów wsiedliśmy do autobusu i ZNOWU pojechaliśmy do kolejnej bramki. OK. Przynajmniej byliśmy z innymi pasażerami, którzy również chcieli jechać na Bali. Przybywszy na Bali, zostaliśmy napadnięci przez taksówkarzy z zawyżonymi ofertami. To była rękawica. Julian omal nie spanikował: „Nie, proszę zostaw nas w spokoju, zaakceptuj nie, proszę. Absolutne szaleństwo! Pełni, przechadzaliśmy się małymi, wąskimi uliczkami Bali, aby znaleźć spokojne miejsce na wsiadanie do taksówki. Tymczasem miejscowi patrzą na nas jak na jednorożca, bo przez 2 lata byliśmy jednymi z pierwszych turystów. Puuuu….
    🇬🇧
    If you think a domestic flight from Java to the neighboring island of Bali would be stress-free, you are very wrong! 2 hours before departure should be enough, we thought... but we almost missed the flight. First we were in a completely wrong terminal. Oh god...I get a lump in my throat just thinking about this situation. We have never seen such a disorganised airport. It was huge, we were in the wrong place, had to take the shuttle bus for another 15 minutes...the blue one? no nothing blue...ok not the blue one...yes the blue one, but not this one😱😱 Ok, we still have time, we thought. After 15 minutes of driving, which felt like forever, it should be quick, haha! Then various check-in counters were simply closed while hundreds of people wanted to board the plane. During our whole trip they NEVER wanted to see a flight confirmation or ticket from us AND NOW, where is your flight confirmation🤬 and the PCR test? PCR test? It was only a domestic flight, to cry, but luckily we still had it from the quarantine. Ok, now just the security check….only? I thought I'd implode on the spot, a mega long line where people, uncontrolled, were trying to get through security like a herd of animals....we didn't understand what was going on. We both stared at each other, stunned. Really...people just didn't know how it worked. One of them must have taken ten attempts. "We can't make the flight," I said, completely resigned. And Julian...Julian had to go to toilet...of course, why not, luckily the queue was still long enough. Somehow we made it through this check and hurried on to the gate. There they yelled at us: "Bali Bali, hurry, hurry!" Are you fucking serious? It wasn't up to us! And just when we thought we were finally getting on a plane, we got on a bus again and went to another gate AGAIN. OK. At least we were with the other passengers who also wanted to go to Bali. Arrived in Bali, we were overrun by the taxi drivers with overpriced offers. It was a gauntlet run. Julian almost freaked out: “No, please leave us alone, accept a no, please. Absolute madness! Packed full, we wandered through the small, narrow streets of Bali to find a quiet place to get into a taxi. Meanwhile the locals stared at us like we were two unicorns as we were among the first tourists for 2 years. Puuuuh….
    Leia mais

  • Dia 197

    Jakarta

    11 de fevereiro de 2022, Indonésia ⋅ ☁️ 31 °C

    🇩🇪
    Bevor wir auf die Nachbarinsel Bali fliegen, müssen wir noch einige Dinge erledigen. Indonesisches Geld anheben. Eine indonesische Sim-Karte besorgen. Neue Turnschuhe kaufen, da unsere Schuhe schon durchgelatscht sind. Socken kaufen, da Kambodscha unsere Wäsche total versaut hat. Dinge des alltäglichen Bedarfs kaufen und ESSEN. Also rein ins Taxi und auf ins Einkaufszentrum. Offensichtlich gibt es hier kaum Verkehrsregeln im Straßenverkehr, da alle, wirklich alle unentwegt hupen! Super nervig. Am Einkaufszentrum angekommen, durften wir nicht einfach so rein…nee. Wir mussten uns eine App herunterladen und unsere Impflebens- und Reisegeschichte eintragen…was nicht möglich war, da wir ja kein Internet hatten. Zur Erinnerung, wir waren auf dem Weg eine Sim zu kaufen, aber wir durften nicht rein, weil wir kein Internet hatten!!! Der Security legte uns einen Hotspot und wir versuchten es wirklich uns anzumelden, aber es ging und ging nicht. Immer wieder wurden wir aus dem Netz geschmissen und immer wieder ging ich zu diesem Mann zurück. Nach den letzten Wochen und Ereignissen hatte ich echt eine kurze Zündschnur. Fassungslos und den Tränen sehr nahe stand ich auf und sagte sehr energisch: „ Sir, wir müssen da rein um Internet zu kaufen, aber ich habe kein Internet um mich anzumelden, es funktioniert einfach nicht, was soll ich denn jetzt machen? Bitte!“ Und er: „Oh, sind Sie geimpft?“ Ich: „Jaa! Hier!“ Er schaute sich das Impfzertifikat an und ließ uns rein. Waaaas? So einfach? Warum denn nicht gleich so? OK, so weit so gut. In einer Mall/ Einkaufszentrum fühlen wir uns sicher, da wirken die Gesetze gleich, dachten wir. Aber nicht hier. Denn in Indonesien sind Preise nicht immer die endgültigen Preise. Hier sind die Steuern nicht immer mit eingerechnet und so erlebt man das eine oder andere Mal eine Überraschung an der Kasse. So kostet ein Cookie nicht 2,5 sondern fast 4 Euro zum Beispiel. Richtig blöd, denn das begleitet uns nun die ganze Zeit. Mal sind die Steuern drin, mal nicht, Überraschung, Überraschung. Aber wir bekamen eine günstige SIM für ca. 2,50 Euro. Gute Skechers Schuhe im Angebot, Socken und lecker Essen. Ab in in unser Hotelzimmer OHNE Fenster für eine Nacht und dann gehts nach Bali.
    🇵🇱
    Zanim odlecimy na sąsiednią wyspę Bali, mamy jeszcze kilka rzeczy do załatwienia. Pobrać indonezyjskie pieniądze. Zdobądź indonezyjską kartę Sim. Kupić nowe trampki, bo nasze buty są już zużyte. Kupić nowe skarpetki, bo Kambodża totalnie zniszczyłam nam pranie. Kupić artykuły codziennego użytku i Musimy coś zjeść. Więc wsiadamy do taksówki I jedziemy do centrum handlowego. Najwyraźniej w ruchu drogowym nie ma prawie żadnych przepisów ruchu drogowego, ponieważ wszyscy naprawdę wszyscy, nieustannie trąbią klaksonami! Super irytujące. Przybyliśmy do centrum handlowego, nie wpuszczono nas... nie. Musieliśmy zameldować się na aplikację i wypełnić naszą historię szczepień i historię podróży… co nie było możliwe, ponieważ nie mieliśmy internetu. Przypominamy, że przyjechaliśmy kupić sim, ale nie wpuszczono nas, bo nie mieliśmy internetu!!! Ochrona ustawiła nam hotspot i naprawdę próbowaliśmy się zalogować, ale to nie działało i nie działało. Raz za razem wyrzucano nas z sieci. Po ostatnich tygodniach i wydarzeniach naprawdę miałam krótki bezpiecznik. Oszołomiony i bardzo bliski łez, wstałam i powiedziałem bardzo dobitnie: „Proszę pana, musimy tam wejść, żeby kupić internet, ale nie mam internetu, żeby się zarejestrować, to po prostu nie działa, co mam zrobić teraz?" Proszę!” A on: „Och, jesteś zaszczepiony?” Ja: „Tak! Tutaj!” Spojrzał na kartę szczepień i wpuścił nas. Cooo? Tak łatwo? Dlaczego nie od razu w ten sposób? OK, jak dotąd tak dobrze. Czujemy się bezpiecznie w centrum handlowym, ponieważ tam przepisy mają taki sam skutek, myśleliśmy. Ale nie tutaj. Bo w Indonezji ceny nie są zawsze ceny finałowe. Tutaj podatki nie zawsze są wliczone w cenę, więc jeden lub drugi doświadcza niespodzianki przy kasie. Na przykład ciastko kosztuje nie 2,5, tylko prawie 4 euro. Naprawdę głupie, bo to nam teraz cały czas towarzyszy. Czasami podatki są wliczone, czasami nie, niespodzianka, niespodzianka. Ale dostaliśmy tanią kartę SIM za około 2,50 euro. Dobre buty Skechers na wyprzedaży, skarpetki i pyszne jedzenie. Wróciliśmy do naszego pokoju hotelowego BEZ okien na jedną noc, a potem lecimy na Bali.
    🇬🇧
    Before we fly to the neighboring island of Bali, we still have a few things to do. Get Indonesian money. Get an Indonesian Sim card. Buying new sneakers because our shoes are already worn out. Buy socks because Cambodia totally messed up our laundry. Buy everyday necessities and EAT. So get in the taxi and off to the mall. Apparently there are not any traffic rules here, because everyone, really everyone, is constantly honking their horns! Super annoying. Arrived at the shopping center, we weren't just allowed to go in... no. We had to download an app and fill in our vaccination history and travel history...which wasn't possible as we didn't have internet. As a reminder, we were on our way to buy a sim but we weren't allowed because we didn't have internet!!! The security set us a hotspot and we really tried to log in, but it didn't work and didn't work. Again and again we were thrown off the net and I kept going back to this man. After the last few weeks and events, I really had a short fuse. Stunned and very close to tears, I stood up and said very emphatically, "Sir, we need to go in there to buy internet, but I don't have internet to sign up, it just doesn't work, what should I do now? Please!” And he: “Oh, are you vaccinated?” Me: “Yeah! Here!” He looked at the vaccination certificate and let us in. Whaaaat? That easy? Why not like that? OK, so far so good. We feel safe in a mall/shopping center because the laws have the same effect there, we thought. But not here. Because in Indonesia prices are not just prices. Here the taxes are not always included and so one or the other we experienced a surprise at the checkout. For example, a cookie does not cost 2.5 but almost 4 euros. Really stupid, because that accompanies us all the time now. Sometimes the taxes are included, sometimes not, surprise, surprise. But we got a cheap SIM for about 2.50 euros. Good Skechers shoes on sale, socks and delicious food. So off to our hotel room WITHOUT windows for one night and then off to Bali.
    Leia mais

  • Dia 193

    Hello Indonesien & Quarantäne

    7 de fevereiro de 2022, Indonésia ⋅ 🌧 27 °C

    🇩🇪
    Da sind wir nun, in Indonesien. Generell ist Indonesien der größte Inselstaat der Welt. Die Insel Java ist zwischen Sumatra und Bali das geografische und wirtschaftliche Zentrum Indonesiens. Soweit wir erfahren haben, leben mehr als die Hälfte der Menschen des ganzen Landes auf dieser Insel. Ok, die Insel ist schon sehr groß, aber in Jakarta, der größten Stadt und Hauptstadt der Insel Java ist es schon sehr eng. Auch Indonesien hat für uns nicht gerade den roten Teppich ausgebreitet. Nach all dem Stress mit Visum und Bezahlung mussten wir nun also in unsere erste Quarantäne. Am Flughafen angekommen waren wir froh, dass alles wieder seinen Lauf nahm. PCR-Test lief relativ schnell und glatt, wir waren happy…bis wir zur Passkontrolle kamen. Unbegreiflich…überall saßen Mitarbeiter des Flughafens, ABER nur 3 haben die Pässe kontrolliert. Hunderte von Menschen wollten ins Land und man müsste glauben, dass man nach 2 Jahren froh ist, dass wieder Touristen da sind. Irgendwie nö. Die 3 Mitarbeiter, die hunderte von Pässen, PCR-Tests, Business-Visa und all die Papiere kontrollieren mussten, verließen auch manchmal ihren Schalter, also waren es dann nur 2 Mitarbeiter, oder teilweise auch nur einer🤬😱😵‍💫🤯 unbegreiflich, einfach unbegreiflich…nach 10min bei der großen PCR-Testung standen wir nun geschlagene 90 min an der Passkontrolle!!! Als wir endlich dran waren stellte man mir komische Fragen um mich aus der Reserve zu locken, wegen des Business-Visums, jaa, das hat es auch geschafft, ich war völlig fix und fertig. Es war heiß, dunkel und wir mit den Nerven am Ende und nun ab in die Quarantäne. Also 5 Tage das Zimmer nicht verlassen. Es gab schlechtes Essen, Fenster, die man nicht öffnen kann, wie es so ist in großen Hotels, nur Klimaanlage. Ich musste mich manchmal schon etwas konzentrieren, ruhig zu bleiben, war schon etwas nervig. Zum Glück haben wir am Flughafen genug Wasser gekauft, war nämlich knapp eingeteilt.
    🇵🇱
    Oto jesteśmy w Indonezji. Ogólnie rzecz biorąc, Indonezja jest największym wyspiarskim krajem na świecie. Pomiędzy Sumatrą a Bali wyspa Jawa jest geograficznym i gospodarczym centrum Indonezji. O ile nam wiadomo, na tej wyspie mieszka ponad połowa mieszkańców całego kraju. Ok, wyspa jest już bardzo duża, ale w Dżakarcie, największym mieście i stolicy wyspy Jawy, jest bardzo ciasno. Indonezja też nie rozwinęła dla nas czerwonego dywanu. Po całym stresie związanym z wizą i płatnością musieliśmy teraz przejść na kwarantannę.
    Kiedy dotarliśmy na lotnisko, cieszyliśmy się, że wszystko wróciło do normy. Test PCR przebiegł stosunkowo szybko i sprawnie, byliśmy zadowoleni...do czasu kontroli paszportowej. Niewiarygodne...wszędzie byli pracownicy lotniska, ALE tylko 3 sprawdzało paszporty. Setki ludzi chcą wyjechać do kraju i można by pomyśleć, że po 2 latach będą szczęśliwy, że turyści wrócili. Niby nie. 3 pracowników, którzy musieli sprawdzić setki paszportów, testy PCR, wizy biznesowe i też wszystkie inne papiery, czasami wychodziły z lady, więc było tylko 2 pracowników, a czasami tylko jeden🤬😱😵‍💫 🤯 niezrozumiałe, po prostu niezrozumiałe... po 10 minutach wielkiego testu PCR staliśmy przy kontroli paszportowej aż 90 minut!!! Kiedy w końcu nadeszła nasza kolej, zadano mi dziwne pytania, które miały mnie wyrwać z rezerwy, o wizę biznesową, i tak mu się udało, byłem kompletnie zdruzgotana. Było gorąco, ciemno i byliśmy na skraju nerwów, a teraz szliśmy na kwarantannę. Więc nie wychodziłem z pokoju przez 5 dni. Było złe jedzenie, okna, które nie otwierają się tak, jak w dużych hotelach, tylko klimatyzacja. Czasami musiałam się trochę skoncentrować, żeby zachować spokój.To było trochę denerwujące, Czasami musiałem się trochę skoncentrować, żeby zachować spokój.
    To było trochę denerwujące. Na szczęście na lotnisku kupiliśmy wystarczającą ilość wody, bo nie było jej wiele.
    🇬🇧
    Here we are, in Indonesia. In general, Indonesia is the largest island nation in the world. Between Sumatra and Bali, the island of Java is the geographic and economic center of Indonesia. As far as we know, more than half of the people of the whole country live on this island. Ok, the island is already very big, but in Jakarta, the largest city and capital of the island of Java, it is very narrow. Indonesia didn't exactly roll out the red carpet for us either. After all the stress with the visa and payment, we now had to go into our first quarantine. Arriving at the airport, we were glad that everything took its course again. PCR test went relatively quickly and smoothly, we were happy...until we got to passport control. Unbelievable... there were airport employees everywhere, BUT only 3 checked the passports. Hundreds of people wanted to go into the country and you would have to believe that after 2 years they are happy that tourists are back. Kind of nope. The 3 employees who had to check hundreds of passports, PCR tests, business visas and all the papers also sometimes left their counter, so there were only 2 employees, or sometimes just one🤬😱😵‍💫 🤯 incomprehensible, simply incomprehensible... after 10 minutes in the big PCR test, we now stood at passport control for a whopping 90 minutes!!! When it was finally our turn, I was asked strange questions to get me out of my shell, about the business visa, yes, that did it, I was completely shattered. It was hot, dark and we were at the end of our nerves and now off to quarantine. So not able to leave the room for 5 days. There was bad food, windows that don't open like they do in big hotels, only air conditioning. Sometimes I had to concentrate a bit to stay calm which was a bit annoying. Luckily we bought enough water at the airport, because it was tightly scheduled.
    Leia mais

  • Dia 193

    Singapur Flughafen

    7 de fevereiro de 2022, Cingapura ⋅ ⛅ 28 °C

    🇩🇪
    Soooo...Zwischenlandung: Singapur! Leider darf man als Tourist noch nicht in Singapur einreisen. Aber man kann eine Zwischenlandung machen. Am Flughafen ist es etwas ausgestorben und natürlich überteuert, aber egal, wir durften nach vielen vielen Hindernissen Kambodscha verlassen und sind auf dem Weg nach Indonesien. Ein teures Visum und 5 Tage Quarantäne geben uns die Berechtigung dazu👍 Indinesien zu bereisen.
    Also chillen wir jetzt 4 Stunden am Flughafen, essen überteuerte Nudeln und Schokolade und warten auf den Flug nach Jakarta, auf der Insel Java.
    🇵🇱
    Taaaaaak... przystanek: Singapur! Niestety jako turysta nie możesz jeszcze wjechać do Singapuru. Ale możesz zrobić sobie postój. Na lotnisku jest trochę pusto i oczywiście drogie, ale nieważne, po wielu przeszkodach pozwolono nam opuścić Kambodżę i lecieć do Indonezji. Drogie wizy i 5 dni kwarantanny dają nam do tego prawo 👍
    Więc teraz odpoczywamy przez 4 godziny jedząc drogie makarony i czekoladę i czekając na lot do Dżakarty.
    🇬🇧
    Soooo... stopover: Singapore! Unfortunately, as a tourist, you are not yet allowed to enter Singapore. But you can make a stopover. It's a bit deserted at the airport and of course overpriced, but no matter, after many many obstacles we were allowed to leave Cambodia and are on our way to Indonesia. An expensive visa and 5 days of quarantine give us the right to do so 👍
    So now we chill for 4 hours eating overpriced noodles and chocolate and waiting for the flight to Jakarta.
    Leia mais

Junte-se a nós:

FindPenguins para iOSFindPenguins para Android