Puerto Rico
Vieques

Discover travel destinations of travelers writing a travel journal on FindPenguins.
Top 10 Travel Destinations Vieques
Show all
Travelers at this place
    • Day 15

      Vieques

      February 1 in Puerto Rico ⋅ ☀️ 27 °C

      Przyszedł czas na pożegnanie z Culebra, ale nie mogliśmy sobie odmówić porannego spaceru na Zoni, która nigdy nie zawodzi. Pozostało nam się spakować, pozbierać wszystkie skarby i zacząć kolejny etap naszej przygody przemieszczając się, a właściwie przelatując na Vieques.
      Darek w towarzystwie Joli i Anity podwiezli nas na lotnisko, po pożegnalnym lotniskowym piwku i kawce ruszyliśmy. Mieliśmy dwa loty, pierwszy do Ceiba 17 minutowy i drugi do Vieques, który trwał 5 minut. Oczekując na transport do wypożyczalni samochodów nie mogliśmy odmówić sobie wizyty w Vieques lotniskowym barze, którego właściciel pochodzi z Green Bay, gdzie zawsze zajadamy się orientalnymi pierożkami w wykonaniu jego żony, myślę że nadarzy się okazja stanąć tu z Amy i Stasiem. Atrakcją baru jest też piękna oswojona papuga. Potem już tylko odebranie samochodu, znalezienie nowego domku, zakupy i szybka jazda do Esperanza gdzie czekały na nas dwie piękne rzeczy, jedna z nich był zachód słońca, który chyba jest cudem w tym miejscu, a druga obiadek o który zadbali Ember i Arek, zapewniając nam przeżycie naszej 40 rocznicy w tak wspaniale dobranej scenerii.
      To tyle, jutro zaczynamy odkrywanie Vieques, po raz kolejny.
      Read more

    • Day 16

      Kogut, langusta i zachód slonca

      February 2 in Puerto Rico ⋅ ☀️ 27 °C

      Dzisiaj zaczynam od koguta, który zaczął piać bardzo intensywnie o bardzo trudnej do zaakceptowania godzinie. Kogut jest ptakiem, który istnieje od 4-5 tysięcy lat początkowo był ptakiem latającym ale w zasadzie utracił ta zdolności oprócz może bardzo małych dystansów, które musi pokonać z konieczności. Dzieli się swoim materiałem genetycznym przynajmniej 20-30 razy dziennie nie koniecznie z tą samą kurą. Pomimo tych dość ciekawych faktów, ja od dzisiaj i pewnie już każdego poranka pobytu na Vieques, będę myślał tylko o jednym zastosowaniu koguta.... rosół.
      Po tej dość burzliwej pobudce i pysznym śniadanku, ruszyliśmy do miasta gdzie głównym celem było zdobycie langusty. Jest tu takie bardzo unikalne miejsce gdzie można zakupić dopiero co złowione ryby i langusty, gdzie lokalne restauracje, mieszkańcy wyspy i turyści zaopatrują się w owoce morza . Załoga tego sklepu nie zmienia się od lat, a dla nas najważniejszą osobą jest tu Tom, który doradza, odpowiednio czyści i oprawia we właściwy sposób kandydatów na przyszły obiad. To co pozostaje po czyszczeniu ryb, pozostaje wrzucone do morza, gdzie czekają, jak Tom mówi, jego wierni przyjaciele, olbrzymie ryby Tartany. Zakupy się opóźniały, bo rybacy wrócili z połowów, później niż zwykle, na szczęście obok był bardzo miły bar gdzie wykryliśmy, że podają bardzo solidnego "pain killer" i po skonsumowaniu paru drinkow, uznaliśmy, że świat się zrobił bardzo przyjazny.
      W końcu ruszyliśmy na plażę. Sun Bay była naszym wybranym miejscem. Osłonięta z trzech stron olbrzymią zatoką gdzie pasaty prawie nie docierają, gdyż blokuje je cała wyspa i górki i stwarza miejsce doskonałe do odpoczynku, kąpieli lub spaceru. Obeszlismy ją całą i oprócz spaceru Kasia buchnęła się ze trzy razy do wody. Zbliżał się zachód także szybko zmieniliśmy lokalizację aby pełniej podziwiać to codzienne zjawisko przemijania.
      Wieczór zakończył się konsumpcją langust upieczonych na grillu i prawie natychmiastową śpiączka z przejedzenia.
      Jutro mamy gości, Amy i Staś przylatują aby spędzić razem parę dni.
      P.S. Zdjęcia koguta nie będzie z wiadomych powodów 😁
      Read more

    • Day 17

      Amy and Stas arrived in Vieques

      February 3 in Puerto Rico ⋅ ☀️ 27 °C

      Od dzisiaj mamy gości, troszkę po dwunastej lądują Amy i Staś. Po ogarnięciu samych siebie i zrobieniu zakupów ruszyliśmy na lotnisko. Oczywiście z transparentem powitalnym i sercami pełnymi radości, że ich będziemy mieli.
      Po tradycyjnym już piwku w barze lotniskowym, tym z papugą, który prowadzi pan pochodzący z Green Bay, ruszyliśmy do domku na lunch, a później zdobywać wyspę. Zauroczeni wczorajsza plaża Sun Bay, zdecydowaliśmy by była ponownie naszą destynacją dzisiaj w towarzystwie Amy i Stasia. Można tam oddać się całkowicie pełnemu relaksowi, co po trudach podróży i męczącym tygodniu w pracy, było bardzo im potrzebne. W plażowym barze mieliśmy fajne drinki - pinacolada z mango i z truskawek, a właściciel zrobił dziurę w orzechu kokosowym i do środka nalał 3 letniego lokalnego rumu, pycha! Na koniec rozłupał ten orzech maczetą na pół i mieliśmy biały orzech kokosowy na deser.
      Zdążyliśmy jeszcze podjechać na kolejny piękny zachód słońca do Esperanza, potem dom i potem obiad w ulubionym Coqui Fire, gdzie igrają z bardzo ostrymi przyprawami dodając je do wszystkich dań włączając drinki i desery.
      Zastanawiało mnie skąd pochodzi i co znaczy nazwa Vieques i okazuje się, że jest to hiszpańska wersja nazwy Bieques z narzecza pierwotnych mieszkańców tej wyspy Indian Taino, a znaczy to mały ląd lub mała wyspa. Ma on jeszcze jedną nazwę hiszpańską Isla Nena, co znaczy wyspa małej dziewczynki lub małej siostry i to oczywiście jest w odniesieniu do głównej wyspy Puerto Rico. Mówi się o niej również że jest to Crab Island a historia tej nazwy jest ciekawa bo wiąże się z krótką kontrolą niemiecką trwająca dokładnie 4 lata 1689-1693 i wtedy została ona nazwana Krabbeninsel no i potem nastąpiła zmiana na nazwę angielską Crab Island co jest dosłownym tłumaczenie niemieckiej nazwy.
      Read more

    • Day 18

      Tree, hill, beach and rum

      February 4 in Puerto Rico ⋅ 🌬 26 °C

      Dzień zaczął się od oglądania drzewa, drzewa kapokowego dla ścisłości. W wierzeniu Indian Taino było to drzewo początku wszystkich kolorów i życia. To które oglądaliśmy ma około 300 lat. Dzięki anatomii dolnego pnia i górnych korzeni było wykorzystywane do budowy jednoczęściowych łodzi. Nasiona były wykorzystywane do leczenia astmy i chorób nerek. Do czasu wynalezienia syntetyków wszystkie kamizelki ratunkowe, siedzenia w samolotach i samochodach były robione właśnie z kapoku. Jest on lżejszy od korka około 8 razy i ma pięciokrotnie większą wyporność niż korek. Dla prezerwacji wody zrzuca wszystkie liście w lecie. Co 5-10 lat produkuje kwiaty, które otwierają się w nocy i mają dość specyficzny można powiedzieć nieprzyjemny zapach, który przyciąga nietoperze pomagające roznosić pyłek.
      To tyle o drzewie. Ruszyliśmy dalej z zamiarem zdobycia najwyższej góry na wyspie Monte Pirata. Niedawno otwarta droga asfaltowa /szlak wydawałoby się daje łatwy dostęp, ale intensywność nachylenia uczyniła to dość niezłym wspinaniem. Udało się w końcu wdrapać na 300 metrów, a nagrodą był wspaniały widok. Widać było całą wyspę i dodatkowo Culebra i Puerto Rico były również doskonale widoczne. Świętowaliśmy naszą zdobycz piwkiem, które wspięło się razem z nam na górę.
      Następny etap to oczywiście plaża, która była jedynym słusznym wyborem aby ukoić zmęczony nogi i spocone umysły. Dotarliśmy do Punta Arena, a za czasów amerykańskiej marynarki zwanej plaża Zieloną. Armia nazwała wszystkie plaże kolorami dla łatwości porozumiewania.
      Bardzo piękna plażyczka, osłonięta od wiatru i kiedyś słynąca z pięknej rafy. Niestety rafa zniknęła dzięki huraganowi Maria i jeszcze nie zdążyła się odbudować.
      Niedaleko jest zlokalizowana destylarnia rumu o nazwie Crab Island, powstała ona w grudniu 2019 roku i odwiedzając ją trafiliśmy na lokalny zespół grający karaibskie rytmy, powodujące chęć do tańca i chęć na rum. Rum tym razem doskonały, smak jego poprawił się znacznie od zeszłorocznej wizyty.
      Jadąc już do domu zatrzymaliśmy się na bardzo długim sztucznie zrobionym nabrzeżu zwanym Mosquito Pier, jeszcze z czasów marynarki licząc na ładny zachód słońca, było pięknie, ale bez zachodu, bo słonko zakryły chmury.
      W doskonałych nastrojach ruszyliśmy do domu i później na obiad do miasta.
      Read more

    • Day 19

      Playa Negra, Caracas, Prieta i konie

      February 5 in Puerto Rico ⋅ 🌬 25 °C

      Dzisiejszy dzień zaczął się od wyjazdu na śniadanko w przepięknym miejscu gdzie atmosfera i jedzenie jest najlepszej jakości. Rising roosts tak się to miejsce nazywa. Po smakowitym posiłku dziewczyny poszły zrobić drobne zakupy, a ja ze Staszkiem zabezpieczyliśmy niezbędne płyny zapewniające pełne nawodnienie i w końcu ruszyliśmy na plażę. Pierwsza była Playa Negra, bardzo urokliwa. Aby do niej się dostać trzeba przejść stosunkowo łatwy odcinek przez dżunglę. Niesamowicie miałki i czarny piasek bardzo ładnie kontrastuje z błękitem morza i nieba i piaskowymi klifami broniącymi w wielu miejscach dostępu do plaży. Następna to Caracas zwykle bardzo spokojna, ale po raz pierwszy widzieliśmy ją bardzo wzburzoną, z olbrzymimi falami dzięki silnemu wiatrowi, który miał delikatnie zmieniony kierunek tak, że omijał wszystkie osłony i wiał prosto na plażę. Było bardzo super, wielokrotnie moczyliśmy się i suszylismy, na przemian. Na sam koniec, na godzinkę zatrzymaliśmy się na playa Prieta, również znaną pod nazwą Secret Beach, jedną z naszych najbardziej ulubionych plaży. Byliśmy tam prawie sami .
      No i teraz czas na konie. Bardzo specyficzna rasa nazywana paso fina, co znaczy w bardzo słabym tłumaczeniu spokojny, delikatny krok. Są to niewielkie ale bardzo dzielne i wytrzymałe konie. Są różne teorie na to jak się tutaj znalazły, ale oczywiście moja jest najbardziej prawdopodobna. Konie te były używane często przez kawalerię hiszpańską. Posiadają zdolność łagodnego poruszania się i stabilności w ruchu, która pozwalała żołnierzom z precyzją wykonywać zadania np. strzelanie w czasie jazdy.
      Juan Ponce de Leon był pierwszym gubernatorem Puerto Rico i przyjechał tutaj podczas drugiej wyprawy Kolumba. Poza podbojami, przyłączaniem do korony nowych ziem i zniewalaniem lub wybijaniem lokalnej ludności chodziło mu również o znalezienie fontanny wiecznej młodości. W okresie przygotowań przywiózł do Puerto Rico mnóstwo tych właśnie koni, które miały wspomagać jego odkrywcze zapędy. No i te, które tak licznie zamieszkują dzisiaj Vieques są właśnie potomkami tych, które przybyły tu razem Juanem Ponce. Tak na marginesie Ponce de Leon szukając tej cudownej fontanny odkrył Florydę, ale niestety nie udało mu się przeżyć tej wyprawy, został ugodzony zatruta strzałą.
      Read more

    • Day 20

      Playas of Vieques

      February 6 in Puerto Rico ⋅ ☀️ 27 °C

      Dzisiaj Amy i Staś idą nurkować, także wczesna pobudka bo trzeba było być o 8 rano na miejscu. Ze względu na dość duży wiatr ich nurkowanie miało odbywać się przy Mosquito Pier mającym 1 mile długości . Jest on pozostałością po projekcie, który rozpoczął się w czasie drugiej wojny światowej. Miał to być most łączący Vieques i Puerto Rico. Jak losy wojny zaczęły sprzyjać aliantom, a później wyspa stała się poligonem amerykańskiej marynarki, projekt porzucono i pozostał tylko długi nasyp z potencją na przyszłe projekty. Na razie jest dobrym miejscem do długich spacerów, łowienia ryb no i oczywiście do nurkowania łącznie ze snorklowaniem.
      Ich wyprawa miała się zakończyć około południa, więc my w tym czasie wyruszyliśmy najpierw odwiedzić plażę Basimiento, bardzo urokliwe miejsce gdzie często można spotkać koniki, roztacza się widok na Culebre i olbrzymie krzesło, na którym można usiąść i się zamyślić zapatrzonym w błękit nieba i wody i zasłuchanym w szum fal.
      Po skonsumowaniu miejscowego donata, popijanego lokalna kawką, ruszyliśmy na drugi koniec wyspy aby przespacerować się wzdłuż playa Grande, plaży niemożliwej do kąpieli, ze względu na niebezpieczne fale, ale przeuroczej do oglądania, spacerowania i zbierania sea glass, kończącej się gdzieś na horyzoncie. Byliśmy można powiedzieć na niej prawie sami.
      Po odebraniu nurków, którzy mieli dobry czas ruszyliśmy dalej docierając do trudnej do zdobycia playa Navio. Ma on na wschodniej stronie szereg jaskiń, które przy spokojnej wodzie dają fajne tło na zdjęcia, niestety były niedostępne dzisiaj ze względu na duże fale.
      Nasza ostatnia plaża dnia to La Chiva z płytką zatoczką bez fal, gdzie można było nacieszyć się do woli i nie martwić się że słona woda wleci do piwa psując nastrój.
      Ostatni etap dnia to Esperanza z przepięknym zachodem słońca i przepyszny obiadek z lokalnymi drinkami w Billy's.
      Read more

    • Day 6

      Vieques

      April 11 in Puerto Rico ⋅ ☀️ 79 °F

      The kids were champs despite an early morning wake up Tuesday. Another picturesque drive, this time along the southern part of PR to catch a ferry to a small island, Vieques, east of the main island of PR. Everything for the first time especially in a foreign area takes a little longer. Thankfully, “follow the crowd” and some helpful boarding agents got us to our spot with time to spare. After living in a single room hotel, two bathrooms and two bedrooms for two nights was desperately needed. Vieques is a beautiful island with postcard beaches and a laid back island vibe, but not without its warts. Between the beauty were many houses near collapsed or abandoned. The roads were tight and lined with potholes and up/downs. It didn’t help that there didn’t seem to be any rules either.

      Food
      Our first meal was at a quaint cafe near the ferry landing. Breakfast sandwiches, huevos rancheros, pancakes, and the first of many fruit drinks/smoothies (mango, pineapple, strawberry). We were staying at an airbnb and figured we’d try to eat in a bit. Unfortunately the “nice” grocery store was expensive (bell pepper for $6) and overall produce and meat departments were “sus”. We grabbed some snacks. Fortunately we found a veggie stand on the way to our place and stocked up on a few things. We capped the stay with a tasty dinner at coqui fire (thanks Tom and Kasia).

      To do
      So many beaches. Our hosts had provided some recommendations and with the help of a map we conquered several beaches. Despite close proximity the drives were dirt/sand roads with lots of undulation. I was surprised at how empty and private most of the beaches seemed. Plenty of palms to produce perfect shade. Crystal clear water ideal for snorkeling. The kids and I swam to an island- oops that sign says don’t explore this island because there may still be munitions?!? We saw multiple fish species highlighted by the numerous tropical fish- Dory!- and a fierce looking fish I think was a barracuda. We also saw an eagle ray with a wing span of around 4 feet- “that shadow is moving faster than the others”. Noel loaded up on her sea glass treasures.

      The one planned excursion on Vieques did not disappoint- bioluminescent tour. While Noel and I both admitted we thought we’d see fish and turtles glowing- the algae attached to them- the trip was nothing short of amazing. Our dinoflagellates did their thing. Unfortunately, pictures didn’t really turn out. The guides from Jak Sports shared knowledge of this unique ecosystem. Mosquito bay holds the Guinness record for brightest algae in the world!

      As Noel and I reflected on our time, we were both astonished that while our lodging had multiple tvs, I don’t think we ever even turned them on.

      Animals
      While initially we were mesmerized with the wild horses, we soon realized why they are known as the “raccoons” of the island. In another life, Noel might go back and rescue them all. Chickens could be described similarly. Our neighborhood had a few competing roosters who would sound off not just at sunrise but 24 hours a day!
      Read more

    • Day 11

      Viele viele Meeresbewohner hier...

      July 11, 2017 in Puerto Rico ⋅ ☁️ 28 °C

      Also Vieques ist wirklich ein hübsches Fleckchen Erde. Zuerst wird mal direkt das Zimmer hier verlängert. Danach gehts zum Strand. Bisschen schwimmen und Schnorcheln. Und WOW. Mega Fische in allen Größen und ein paar wunderschöne Rochen, die man sogar von außerhalb erkennen kann. Ich halte da mal lieber einen kleinen Sicherheitsabstand, bzw versuche es :D
      Hab mich dann auch am Strand mal gleich ordentlich an einem der vielen Steine den Zeh blutig und blau geschlagen. Brennt doch ziemlich so in dem Salzwasser :)

      Sonst hab ich ja auch schon viele Streuner gesehn. Hunde, Katzen,... Aber Pferde definitiv noch nie. Laufen hier überall frei rum :D

      Sonst ist für heute abend ist eine Kajak Tour im Bioluminescent Mosquito Bay geplant. Hier leuchtet jede Berührung mit dem Wasser und es ist wirklich ein wahnsinnig tolles Erlebnis. Ich darf sogar kurz rein und schwimmen, bin ganz froh, dass es so dunkel ist und ich nicht seh, was hier so alles drin rum schwimmt. Leider ist kein einziges Foto davon was geworden, sucht einfach mal im Netz danach. Traumhaft. Und noch traumhafter, weil wir allein dort waren, ein Guide, Tanja und ich.
      Read more

    • Day 198

      Vieques, PR

      April 5, 2016 in Puerto Rico ⋅ ☁️ 26 °C

      Well, to start at the beginning… We decided to head first to a marina in Fajardo as we had friends arriving the next morning from Boston via San Juan. Customs & Immigration was by far the most straight edge we had encountered after visiting, the French, Dutch, Dominican, & even the English islands. If you’re wondering, yes, Mike and I are both Americans. The whole welcome back to America team must be in JFK airport somewhere because before we could even put a credit card down for the night, the C/I officers were called and summoned. So we awaited C/I to come board Gaia. 20 minutes later three large men with big black shoes, guns, holsters, & gleaming badges came aboard Gaia opened their big black briefcases and thus began the questions and triple carbon copied paperwork. Easy enough questions, we had nothing to hide but what if they suspected something, what if they found an error in our paperwork, what if we accidentally threw away a receipt they required….. All these what if questions whirled through my mind and it was mainly because there were three guns in MY home, three intimidating-looking officers, and I don’t care much for that.

      The officers eventually left with smiles and what they had come for, our money and documentation in their triple carbon-copied papers. But just a warning to other cruisers – don’t mess with the letter of the law, the second your docklines catch in PR or your anchor settles, hustle on over to the C/I with your boat papers and passport.

      IMG_0068The following morning, we met up with more Boston friends, Talia, Julia, & Nate, in Fajardo. We filled the tanks with FREE water and set sail for Vieques in search of some campgrounds for our 4 friends and brilliant beaches. Vieques did not disappoint.

      For $5 a night/tent, there was a wide open grassy-fenced off field complete with amenities. We anchored just off the main fishing dock in Esperanza. We hid behind the small island along some smaller local boats. Guidebooks and park rangers told us the mooring balls were free but they’re NOT! The anchorage was a bit dicey but we managed to hold. In Puerto Rico, the main waterfront drag is called the malecón, and is home to some pretty great eateries & bars. WIMG_7796e trended towards the smaller joints for breakfast & enjoyed those places greatly. Our first day was finding our bearings so not much to say there but the second day was far more successful. We found the beaches, we did the snorkeling, and made the picnic. We fell in love with the seclusion of Plato Negro, a calm white sand beach, and camped out on the beach for the night. We joined forces with even more friends, Jeff & Erik Lambert. And then there were 6 friends of Gaia in the Caribbean!

      IMG_7798We all signed up for a night kayak tour of The Greatest Bioluminescence Bay In The World in ‘Mosquito Bay’ or ‘Bio Bay’. The gentleman pictured to the left was very passionate of the tour and explained why Mosquito Bay, Vieques won such a prestigious title.

      We first begin with Dinoflagellates (the drawing behind our new friend), these organisms, when disturbed, emits bioluminescence. Dinoflagellates survive off of and thrive around red mangroves, which happen to surround Bio Bay. Secondly, the mouth of the bay is in an ‘S’ shape which makes it difficult for these microscopic organisms to find their way out. The bay is also shallow and has a tidal change of only a few inches. Bottom line, these dinoflagellates ain’t goin’ nowhere. The best time to see these tours were on nights like the ones we experienced. We had a downpour of rain in the morning and then nothing but sun for the remainder of the day; at night, we had no moon allowing us to have the best visibility of the bioluminescence. We assembled into our clear-bottom two-person kayaks and followed our guide (who wore a blue light on his kayak) to the middle of the bay. At first, with a splash of my paddle, I was dismayed not to see a single reaction. But as we paddled out, I noticed random streaks of light through the water! They were fish. With each flick of the fishes tail, the dinoflagellates sprung to life, illuminating their path! It was phenomenal, I looked down and it was like champagne bubbles flooding underneath the kayak and when I splashed my hand in the water a wave of bioluminescence erupted. When I took my hand out of the water, it was still wet and there was bioluminescence on my hand! Ah!

      Mike said he’d seen amazing bioluminescence in Luperon, DR that was impressive, but this, this was a whole different league. Our guide told us to stay in our kayaks or else the shark will get you. We laughed but then…. We spotted a flick of a very large tail shaped like a nurse shark tail. We kayaked over to the light that had now faded and sure enough, Mikes paddle dove into the water and the bioluminescent outline of a nurse shark jetted out from under our kayak. We sprang into action and gave chase to the agile bottom feeder. Kayaking after schools of illuminated fish and a nurse shark was such a highlight of our trip. I strongly recommend experiencing Bio Bay first hand.

      Vieques was fun-filled with beaches but Culebra is where I fell in love.
      Read more

    • Day 73

      Vieques, SVI

      December 29, 2016 in Puerto Rico ⋅ ⛅ 28 °C

      Our tour of the SVIs resumed in Vieques, the second of the two islands. It's skinny, tall and longer than you'd expect. Very few people populate the island and even less make themselves visible. It would have to be one of the more isolated places we've been.

      Although it didn't really feel that way, Vieques was rather disappointing. We failed at trolling. We failed on the crayfish hunt. The diving, which was supposed to be top notch, was decisively average - so much so we didn't even bother. The phosphlouresence was supposed to be the best in the world yet offered little more than a fizzle and many mosquito bites. Our first night's anchorage was picturesque yet overly rolly. And the wind blew strongly all the time except when we tried to go windsurfing.

      These first world problems swiftly became a distant memory on the evening of the second night. We made anchor in Esenada Honda (not to be confused with Esenada Honda on Culebra Island - really original place naming here). Excluding the odd passer by, we were the only people in the harbour. We tucked in the lee of some mangroves, in what later became glassy water and had the darkest, flatest most peaceful night of the trip. Boy did I relish that sleep! As it was our last night as an awesome threesome, we topped off the night with a cheeky man date, stargazing.

      Dawn alarms blared the next morning, as we reluctantly rose from our slumber and made haste eastward, directly into the oncoming trades. Cat, Dave and a very distant Jost Van Dyke awaited.
      Read more

    You might also know this place by the following names:

    Vieques Municipality, Vieques, Vieques Municipio, VQS

    Join us:

    FindPenguins for iOSFindPenguins for Android