Nepal, EBC oraz Island Peak

October - November 2022
Trekking pod Everest base camp oraz wejście na island peak Read more
  • 26footprints
  • 3countries
  • 22days
  • 181photos
  • 2videos
  • 7.7kkilometers
  • 7.1kkilometers
  • Day 22

    Powrót

    November 5, 2022 in Nepal ⋅ ⛅ 22 °C

    Na koniec naszej wyprawy czekał nas jeszcze cały dzień na zmarnowanie czasu podczas oczekiwania na samolot, wiec w miedzy czasie chłoneliśmy piękny i zdrowy klimat Katmandu znowu snując się po nim odwiedzając jeden z nielicznych parków który był płatny. Na szczęście bo znając lokalsów zajeździli by go skuterkami i syfem :)
    Generalnie większość dnia straciliśmy na chodzeniu od lokalu do lokalu spożywając kawę piwo obiad i ciastka.
    Wszyscy wyraziliśmy opinie że miasto już nas mega zmęczyło, swoim zadymieniem rozgardiaszem i brudem. Ciekawa sprawa ale na 2 dni.
    Na koniec wróciliśmy do hotelu gdzie mieliśmy umówiona taksówkę na lotnisko. Każdy dostał po szarfie oznaczającej szczęście i powodzenie poza mną.
    Co później się okazało chyba było rzuceniem przez lokalsa na mnie klątwy.
    Po dojechaniu na lotnisko okazało się że nie funkcjonuje ono w europejskim stylu i jakimkolwiek innym tylko nepalskim. Czyli rozgardiasz wpychanie się, dzikie tłumy ale bez złośliwości i krzyków.
    Zdanie bagaży zajęło nam ponad 2h po czym mieliśmy kilka odpraw bezpieczeństwa czy jakby to nazwać, zbieranie pieczątek z ziemniaków na każdym kroku. Oraz liczne spr czy napewno je mamy. Koniec końców skończyło się tak że wsiedliśmy bezpośrednio do samolotu bez czekania. I wtedy zaczęła działać na mnie klątwa dal batha rzucona przez lokalsa, niestety przy stracie tak mnie zemdliło że pozbyłem się obiadu a resztę lotu spędziłem zgięty z bólu brzucha i dyskomfortu.
    Klątwa miała swoją druga odsłonę na lotnisku w Dubaju gdzie zmęczony i rozkojarzony podróżą zostawiłem torbę nerkę razem z portfelem kluczami do auta i domu w toalecie. Także czeka mnie procedura wyrabiania dokumentów i kart a na lotnisku musieliśmy czekać aż pomocny ojciec podrzuci mi klucze do auta i domu żebyśmy mogli wrócić.
    Read more

  • Day 20

    Chitwan - Katmandu

    November 3, 2022 in Nepal ⋅ ☀️ 26 °C

    Chitwan część 2

    Rano mini spływ łódką - po drodze zobaczyliśmy Gawiale, inne krokodylki, kormorany i jakieś inne ptactwo.
    W drodze powrotnej zobaczyliśmy słonie. Niestety - ze związanymi nogami. ponoć dlatego ze to agresywne samce. W ciągu dni chodzą do dżungli na cały dzień. Tak czy inaczej - przykry widok.

    Za to zaskoczeniem były wolno chodzące młodziutkie nosorożce 😍

    Potem „tylko” 5 godzin w jeepie do Katmandu. Nie polecam, ponownie.
    Read more

  • Day 19

    Chitwan

    November 2, 2022 in Nepal ⋅ ☀️ 26 °C

    Rano szybkie śniadanie i 5 godzin w jeepie do Chitwan. Generalnie - nie polecam. Droga w rozsypce, korki… wytelepało nami mocno.

    Hotel całkiem spoko, nazwa Jungle była dosyć adekwatna - mega dużo roślinności wewnątrz ośrodka.

    Po lunchu wybraliśmy się na 4,5 godzinną przejażdżkę jeepem po dżungli, w sumie trochę zwierzątek tam zobaczyliśmy.
    Kilka nosorożców, słoni, małp, krokodyli, dzikie świnki, bawoła, pytona i sporo ptaków. Nienajgorzej. Krokodylki (Gawiale) są w zagrodach, bo jest to breeding center - tam się jen rozmnaża, opiekuje, a potem wypuszcza na wolność. Dosyć mało skurczybyków zostało na świecie.
    Generalnie ciekawa przygoda

    Wieczorem (trochę zmuszeni) poszliśmy do miejskiego domu kultury na pokaz regionalnych tańców. O dziwo było całkiem ciekawe, najbardziej kiedy zaczął tańczyć paw.
    Read more

  • Day 18

    Kathmandu

    November 1, 2022 in Nepal ⋅ ☀️ 23 °C

    Powrót do Kathmandu i zwiedzanie:

    Świątynia Małp - faktycznie sporo małp się tam kręci. Ale niestety widać ze obiekt jest mocno zaniedbany, czuć taką bylejakość tego miejsca…

    Świątynia Pashupathinath - hinduistyczna świątynia na cześć Śiwy. Działa 24/h jako miejsce uroczystości pogrzebowych, czyli w zasadzie palenia zwłok i wrzucaniu popiołów do rzeki. Nie można za bardzo robić zdjęć, ale może to i dobrze bo widok palących ciał jest średnio atrakcyjny…

    Wielka Stupa - generalnie nic specjalnego - ale najbardziej zadbane miejsce które zwiedzaliśmy ;)
    Read more

  • Day 16

    Lukla powrót

    October 30, 2022 in Nepal ⋅ ☀️ 0 °C

    Kolejny dzień schodzenia "niżej" tym razem do Lukli skąd już lecimy samolotem (awionetka na kurczaki) do Ramechhap a następnie kolejne 3h wesołego off road do Katmandu.
    To schodzenie niżej nie bez powodu jest w cudzysłowiu, ponieważ co prawda Lukla jest położona niżej ale po drodze było sporo dymania po schodach w górę.
    Pożegnaliśmy naszych miłych gospodarzy w guest house Pumori, cykneliśmy sobie z nimi pamiątkowe zdjęcie, złożyliśmy życzenia aby ponownie się zobaczyć. Senior rodu wydał się tylko zasmucony że z Radkiem już nie będzie mógł prowadzić codziennej walki na złośliwość ( są podejrzenia że wstawał specjalnie przed Radkiem aby osikać mu deskę, niestety gospodynie chyba zauważyły tą walkę i w ostatni dzień deska została przez nie zdemontowana)
    Raczej nic ciekawego nie wydarzyło się po drodze widoki znane itd, no może poza psim kierownictwem które czuwało nad pewna kobieta aby porządnie przekopała motyką pole.
    Głównie skupialiśmy się na jak najszybszym dotarciu do Lukli. Mieliśmy do pokonania 20km trasy w tym 734m przewyższenia w górę oraz 1300m w dół z samego Namche. Najbardziej odczuwała to tempo Madzia która czasami nie nadarzała przebierać nogami na bardzo nierównej drodze pełnej wystających kamieni. Ale jak to ona zacisnęła zęby i goniła ;)
    Read more

  • Day 15

    Namche bazar powrót

    October 29, 2022 in Nepal ⋅ ☀️ 0 °C

    Po zejściu z Chukhung Ri do Pangboche w końcu nadszedł czas gdzie łączymy się z reszta z ekipy w Namche Bazar.
    Dzień niespecjalnie ciekawy po raz n-ty przemierzamy część tych samych szlaków.
    Zrobiliśmy z Madzia 15km w tym prawie 600m podejścia i 1100m zejścia. Troszkę weszło w nogi i plecy.
    Po spotkaniu z chłopakami rozpakowaniu się wziąłem w końcu pierwszy prysznic od jakiś 5 dni. Po ogarnięciu się poszliśmy na miasto coś zjeść i nakupić jakieś pamiątek w tym jakieś chore ilości czapek z wełny Yaka na które Madzia dostała zamówienie.
    Read more

  • Day 14

    Chukhung Ri

    October 28, 2022 in Nepal ⋅ 🌙 -5 °C

    Dzisiaj z rana (dosyć mocno z rana) wstaliśmy na śniadanko które miało być o 6, klasycznie dostaliśmy je po 6.30… 🤷‍♀️ nikt tutaj się nie spieszy jakoś przesadnie.

    Po śniadanku wybraliśmy się na Chukhung Ri (szczycik 5546 m położony nad wioską). Podejście było - lekko mówiąc - strome. 3 km podejścia i 800 m przewyższenia 🤦‍♀️. Na początku mnie (Grażynie) ciężko się szło, szczerze mówiąc trochę mi się kręciło w głowie… kiepsko spałam w nocy, w zasadzie prawie wcale. Może i mnie dotknęła wysokościówka. Za to Dawid parł do przodu jak yak.

    Generalnie doszliśmy na szczyt po 3:15 h, ostatni odcinek mega się dłużył z dwóch powodów: -powyżej 5 tys ciężko się oddychało, po kilkunastu krokach trzeba było przystanąć żeby ustabilizować oddech…
    -końcówka była dosyć wymagająca… psychicznie i technicznie. Z dużą ilością sypkich kamieni nad przepaścią. Czasem trzeba było użyć rąk żeby wejść wyżej, a z boku lufa - Grażyna musi przyznać że się cykała

    Ze szczytu było widać południową ścianę Lhotse i w zasadzie całe pasmo 6/7 tysięczników aż po Ama Dablam. Generalnie widoki petarda 😍
    Zrobiliśmy kilka fot i dzida w dół.

    Po zejściu wzięliśmy rzeczy które zostawiliśmy w lodgy i udaliśmy się w dół aż do Pangboche.

    Także podsumowując: zrobiliśmy dzisiaj 18 km, w tym podejścia 800 m, a zejścia 1700 🤦‍♀️ wszystko na wysokości 4-5,5 tys… intensywny dzień.
    Read more

  • Day 13

    Chukhung

    October 27, 2022 in Nepal ⋅ ☀️ -2 °C

    Dzisiaj doszliśmy do wioski Chukhung - ostatnia wioska po tej stronie gór, na wys 4730 m.
    Generalnie niewiele się działo, najpierw 2,5 h szliśmy do Dingboche, wpadliśmy na kawkę i gorąca czekoladę do kawiarni - i poszliśmy dalej.

    Po drodze widzieliśmy Memoriał poświęcony polskim hinalaistom którzy stracili życie na Lhotse. W tle południowa ściana Lhotse.

    Spotkaliśmy ekipę uderzeniową Island Peak - szczyt zdobyty!! Także gratki chłopaki 💪💪
    (Na marginesie dodam ze wyglądali jakby ktoś ich wrzucił do pralki i wywirował 😜 ). Zaczęli schodzić w dół do Matrony, jutro albo pojutrze zrobimy Reunion

    My w planach na jutro Chukhung Ri - wstajemy wcześnie i ciśniemy
    Read more

  • Day 12

    Ama dablam B.C oraz góra kupy Yaka

    October 26, 2022 in Nepal ⋅ ☀️ -3 °C

    Dzisiaj z Madzia postanowiliśmy pójść na otarcie łez pod b.c amadabalama blama. Jak się okazało nie było to wcale takie otarcie łez :
    - większość podejścia było jak poginanie czerwona trasa narciarska pod górkę, trochę się zipaliśmy ale było Ok
    - Magda miała coś wyjątkowe dobre tempo dzisiaj spowodowane zapewne brakiem plecaka bo coś burczała pod nosem że w końcu nikt jej nie ciemięży i może się w pełni rozwinąć, nie wiem co jej ten plecak wcześniej robił...
    Po dojściu do Base camp wszamaniu knoppersa i walnięciu drzemki w ostrym słońcu, stwierdziliśmy że jest na tyle spoko że idziemy wyżej ile się da( nie wiem na ile legalnie ale stosując Polska zasadę nikt cię nie złapał znaczy się legalne). Po wejściu na pierwszy garb okazało się że są dwa b.c. Po obydwu stronach górki przy czym jeden wyglądał jak niezły festiwal z duża ilością namiotów, boiskiem do siatki i kilkoma namiotami kopułami jak z marsjanina, generalnie grubo się tam działo. Niestety druga strona wyglądał mizernie przy nich, coś jak kolonia karna urządzona przez katechetów z Kanady.
    Pocisneliśmy dalej w górę bo zaczęły nas gonić chmury wtłaczające się w dolinę i podchodzące coraz wyżej. To "pocisnęliśmy" odbywało się tylko w naszych głowach bo powyżej 4600 ciężko to nawet nazwać szybkim krokiem, raczej pościgiem za owsianka w oddziale geriatrii. W końcu udało się nam dojść na 5 tys i zobaczyć że dalej idzie ścieżka jeszcze wyżej nie wymagająca żadnych umiejętności technicznych ale miała jedno ALE, najpierw trzeba było zejść więc zgodnie stwierdziliśmy że tutaj jest git. Rozglądając się do okoła okazało się że szlak i końcowe miejsce jest mega widokowa trasa i raczej nie jest na otarcie łez a powinno być jednym z naszych punktów w planie.
    Po szybkim odpoczynku cyknieciu fotek, stwierdziłem że spr jak kiepska mam saturacje na 5tys, okazało się że nie jest aż tak źle bo po dokonaniu kilku pomiarów wychodziło mi pomiędzy 88-94% poza jednym placem z pierścionkiem ale on jakoś od roku mi dziwnie obumiera nie wiedzieć czemu.
    Był to pierwszy sygnał na nowy plan.
    Schodząc niestety już nas dorwały chmury i nie było widoków, base campy wyglądały jak pola namiotowe w Bieszczadach pod Tarnica. A pod samym BC Magda zamieniła sie w reumatyczna Renata która co prawda mówiła jakieś poważne rzeczy o górach ale jakoś dziwnie oklepanymi ludowymi tekstami , potem coś wspomniała że nie będzie na grobach a już niedługo Wielkanoc. Słysząc to przyspieszyłem kroku.
    I wtedy ukazał się nam drugi znak Jezusek na plaży w Mielnie ale bez żuberka.
    W tym momencie na poważnie zaczęliśmy się zastanawiać aby jakoś koniec końców uratować nasz wyjazd i przy wieczornej herbacie wśród dużej grupy Czechów oraz dwóch samców z Ameryki którzy głuszyli pewna blond Czeszkę, tym jacy to z nich wybitni wspinacze i ile razy byli w chamonix( jeszcze by szło uwierzyć że może maja tytanowe bicepsy i palce ale wspominali coś o oglądaniu Polskiej Tv co przekreśliło całkowicie ich wiarygodność) postanowiliśmy jutro cisnąć do Chukung i wejście na Chukung Ri, podobno jedna z najwyższych górek bez pozwolenia :)
    Read more