Pierwsze koty za płoty, czyli przylot na Changi. Dla obu nas pierwsze lotnisko, gdzie jest wykładzina na podłodze. Pierwsza reakcja: "dobrze, że nie pada tu śnieg" :)
Pierwsze koty za płoty, czyli przylot na Changi. Dla obu nas pierwsze lotnisko, gdzie jest wykładzina na podłodze. Pierwsza reakcja: "dobrze, że nie pada tu śnieg" :)
Singapurczycy to ludzie praktyczni, ale lubiący przesadę. Jak nazwać ogród nad zatoką? "Ogrody nad zatoką"! A metalowe konstrukcje w kształcie drzew pokryte roślinnością? "Supertrees!" AleLeer más
Dzień pierwszy, nie licząc przylotu. Aż dziw, ile widzieliśmy. Ale po kolei. Na początek - ogrody botaniczne. Czemu UNESCO wciągnęło je na listę dziedzictwa kulturowego ludzkości okazujeLeer más
Singapurczycy uwielbiają drogie sklepy. Co kilkaset metrów jest kolejna Prada, Tiffany's czy inny Hermes. Ale nie tak, że jest drogi sklep co kilkaset metrów, co to, to nie. Te są jeden poLeer más
Centrum Singapuru. Głównie biznesowe. Ale są też zupełnie zaskakujące uliczki niczym żywcem wzięte z europejskich miast czy pokolonialne budynki, choć czasami nieco pstro pomalowane.
Małe Indie są przygnębiające. Jest to właściwie dzielnica nie tyle hinduska, bo rodziny hinduskie widzieliśmy w Chinatown, co imigrantów z Indii i Bangladeszu. Właściwie sami mężczyźni,Leer más
Czyli dzielnica arabska. Zdecydowanie bardziej przypomina Chinatown niż Little India. Parę uliczek wokół głównego meczetu zamieniono na deptak, przy którym jest mnóstwo knajp i kawiarni.