traveled in 8 countries Read more Wauwatosa, Wisconsin
  • Day 44

    Vilei albo Barbadelo

    October 1, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 24 °C

    No dobra, góry się nigdy nie kończą i dzisiejszy dzień tylko to potwierdził. Dostaliśmy w tak zwany tyłek 3 albo 4 razy. Robimy się coraz lepsi w przyjmowaniu ciosów, także góra zaczyna się dopytywać czy wszystko OK i tym razem ona nie dostaje odpowiedzi. Dzięki temu może troszkę złagodniała i popisuje się coraz to ładniejszymi widokami, także jest dobrze. Przechodziliśmy przez dość długie odcinki leśnego zoledziowego deszczu i zastanawiałem się kiedy ktoś dostanie w głowę, ale na szczęście nikt nie oberwał. Uważam to za cud po padało żołędziami bardzo mocno.
    Po zakończeniu wspinaczki na pierwszą obrzydliwa górę przechodziliśmy obok maleńkiej, zaniedbanej w środku , ale świeżo otynkowanej, kaplicy Sw. Antoniego z Padwy. Została ona założona przez Hospitalieros, czyli dzisiejszych rycerzy Maltańskich. Niestety zamknięta, podobnie jak w ubiegłym roku, ale bardzo urokliwa (patrząc przed kraty), kiedyś cieszyła się dużą popularnością, nawet miała malutki szpitalik dla pielgrzymów, który niestety już nie istnieje.
    Potem Kasia karmiła dwa konie jabłkami, białego i czarnego, obydwa bardzo były szczęśliwe. Potem była kolejna góra, a potem przerwa. Dotarliśmy w końcu do Sarri, kluczowego miasta głównie dla tych pielgrzymów, którzy tutaj rozpoczynają swoją wędrówkę, aby uzyskać dyplom przebycia 100 km Jakubowa Drogą. Tam był dłuższy popas z ginemi tonikiem i specjałami galicyjskimi no i w drogę, oczywiście pod kolejna górę. Od paru dni towarzyszą nam niespotykane o tej olporze w Galicji upały, w ciągu dnia temperatura wynosiła ponad 90F czyli powyżej 30 C. Spoceni i zmordowani dotarliśmy w końcu do noclegowni, bardzo pięknej albergue.
    Read more

  • Day 43

    Triacastela

    September 30, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 24 °C

    Noc w albergue powoduje to, że się nie można wyspać i z konieczności jest chęć na wczesne wyjście. Na drodze powitał nas pomimo dość zimnej temperatury ciepły wiatr zwiastujący raczej gorący dzień. Pokonaliśmy dwie dość solidne góry , pierwsza to Alto de San Roque. Tam pojawił się pierwszy pot i zmiana ostrości wzroku. Na szczęście był tam piękny pomnik pielgrzyma przy którym zrobiliśmy sobie zdjęcia, a w tle mieliśmy dopiero wstające słońce, a przed nami jeszcze widoczny księżyc w pełni, była to wręcz niewiarygodna sceneria. Widoki gór kompensują trudy związane z ich pokonywaniem no i tak było i teraz. Drugi szczyt to Alto do Polo, pomimo jego względnej krótkości nazwaliśmy go górą bestią, bo zabrała wszystko co mieliśmy poza chęcią do natychmiastowego wypicia piwa aby zahamować chęć wymiotowania na bezdechu.
    O dziwo widoki i panoramy górskie nie traciły swojego piękna. Potem już generalnie w dół, osaczeni wąwozami zieleni przybierającej coraz bardziej mistyczne kształty,kolory i zapach, to znak że zaczęliśmy pomału zatapiać się w Galicję pełną inności, czaru, magii, innej zabudowy oraz zapachu ( dominującego krowiego aromatu). Przechodząc przez wioski Galicyjskie trzeba się przyzwyczaić do krowich, końskich czy oślich kup, które leżą na drodze i jak nie pada to tylko trzeba patrzeć gdzie się stawia stopy, ale jak pada to wszystko zamienia się w brązowa rzekę. Okrągłe domy pokryte słomą albo specyficznymi kamiennymi dachówkami. Często dół zajmują zwierzęta, a górę ludzie. Na polach koło domu są widoczne prostokątne często bardzo zdobione przewiewne budowle do przechowywania kukurydzy lub innych dobroci ziemi.
    Cały czas drogą w dół dotarliśmy do Tricastela , małego miasteczka , w którym były kiedyś trzy zamki. Dzisiaj nie ma żadnego, przyjechali Wikingowie i zburzyli wszystkie trzy . Został tylko herb z trzema zamkami których kształty zostały wykute na murach tutejszego kościółka pod wezwaniem Santiago, który niestety z powodu choroby miejscowego, jedynego tutaj Księdza pozostaje od jakiegoś czasu zamknięty. Dzień zakończył się dobrym obiadem, ze smakołykami galicyjskimi i rozmowami ze znajomymi.
    Read more

  • Day 390

    Różnorodności Caminowe

    September 29, 2023 in Spain ⋅ 🌙 20 °C
  • Day 42

    Linares

    September 29, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 14 °C

    Mieliśmy bardzo dobry nocleg, pokój i prysznic były super doskonałe, spało się po wędrówce wyśmienicie.
    Rano pobudka i rutyna, toaleta, pakowanie plecaka i opatrywanie ran, a potem śniadanko.
    Ranki są dość chłodne ale temperatura podnosi się dość szybko. Zupełnie inaczej niż w zeszłym roku kiedy było zimno i deszczowo. Pamiętam jak pot zamarzał mi na ubraniu także można było na nim pisać. Tym razem słońce i wysoka temperatura dominowały przez większość dnia. Że słońce to super, ale temperatura mogłaby być niższa, odczuwalna w górach bez zachmurzenia to ok 30 c.
    Cóż, dzisiejszy dzień był pod znakiem góry, która się nie kończyła. Generalnie jak mówi się o górze to może to mieć wiele intonacji no górka, góreczka, góra albo może np. ściana. Próbowaliśmy rozmawiać z górą ,ale każde podejście do rozmowy kończyło się większym przewyższeniem i tyle, także był to głównie monolog. Chciałoby się rozpędzić i pokonać górę szybko, ale tak naprawdę to góra wydawała się nie mieć końca. Droga dodatkowo do stromości i kamiennosci urozmaicona była duża ilością końskich odchodów, bo bardzo popularna jest tutaj wspinaczka na koniu, przez co piesi muszą nauczyć się lawirować pomiędzy dość obfitymi kupami. Z dwoma przystankami po drodze, w końcu dotarliśmy do O Cebreiro czyli punktu kulminacyjnego. Kasi zegarek pokazał, że weszliśmy na 140 pięter. Potem już tylko dość strome górki i zejścia ale krótkie. Mieliśmy nadzieję zobaczyć kościół w O Cebreiro ale niestety się spóźniliśmy, był zamknięty do późno popołudniowych godzin, na szczęście w ubiegłym roku udało nam się go odwiedzić w środku. Jest to najstarszy kościół na Camino prawdopodobnie z X albo XI wieku ale jego sława jest głównie dzięki cudowi , który dokonał się tutaj w 1400 roku. Podczas nabożeństwa w bardzo ciężkiej pogodzie(śnieg, wichura, zimno, itd) na mszę przybyła tylko jedna osoba i benedyktyński mnich, który charakteryzował się słabą wiarą w przeistoczenie zachodzące na ołtarzu i nie dał całego swojego serca w sprawowanie mszy, uważając że to, że ktokolwiek się pokazał, to był słaby pomysł, no i wtedy stał się cud, w czasie podniesienia wino zamieniło się w krew a hostia w ciało. Krew rozlała się na ołtarz i figurę Maryii i ksiądz musiał wszystko na nowo przemyśleć.
    Zachowano krew i kielich jako relikwie, i późniejsze wielokrotne badania DNA potwierdziły autentyczność krwi.

    Dzisiaj śpimy w Albergue w pokoju cztero osobowym z dwoma paniami ( mama i córką) z Danii. Uprzedziłem je lojalnie, że zazwyczaj mocno chrapię...
    Read more

  • Day 41

    Ambasmestas

    September 28, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 25 °C

    Ostatnio pokonujemy dystanse 25 kilometrowe a nawet troszkę dłuższe, dzisiaj było podobnie. Pogodę mamy ponoć nie spotykaną tutaj we wrześniu, poza chłodnym rankiem, temperatura dochodzi do 25-28 C. Pierwszym celem była dziś Vilafranca del Bierza. Droga ciągnęła się malowniczymi dolinami, wzgórkami pomiędzy winnicami. Tak wogole to wina z rejonu Bierzo zaliczają się do bardzo dobrych, dzięki klimatowi i specyficznej ziemi. Bardzo mocno winna okolica. Dochodząc do miasta, przechodzi się koło romańskiego kościoła pod wezwaniem Santiago, był on dawniej miejscem odpoczynku dla pielgrzymów, jak również, jeśli zdrowie nie dopisywało, był alternatywnym miejscem zakończenia pielgrzymki.
    Za miastem wspinaliśmy się cały czas do góry, już do końca dnia i szlak wiódł wzdłuż drogi na szczęście mało ruchliwej.
    Tuż przed dotarciem do naszego miejsca na nocleg zatrzymaliśmy się w małym kościółku, które ponoć zawsze jest otwarty. Był on nam dzisiaj bardzo potrzebny, aby zatopić się w modlitwie choć na chwilę. Zapamiętaliśmy to miejsce z ubiegłego roku, jest to jedno z tych wyjątkowych miejsc, do których chętnie się choć na chwilę zagląda.
    W zasadzie jesteśmy dzisiejszym dniem wykończeni, mamy dużą zimę w oczach. Pora na spanie, jutro czeka nas bardzo duża góra.
    Read more

  • Day 40

    Cacabelos

    September 27, 2023 in Spain ⋅ ☁️ 19 °C

    Dzisiaj przeszliśmy ponownie 27 km, ale tym razem była to droga głównie po równinie, urozmaicona częstymi postojami z piwem, ginem z tonikiem i winem oraz zwiedzaniem zamku templariuszy.
    Ruszyliśmy bardzo dzielnie, ale również i nieco później niż zwykle po doskonałym śniadaniu przygotowanym przez naszych gospodarzy hostelu , którzy okazało się, że są z Łotwy. Dostaliśmy pierwszej klasy śniadanie, najlepsze do tej pory na Camino. Po pierwszych 5 km doszliśmy do Pontaferady, gdzie znajdują się ruiny zamku Templariuszy. Ponoć to jeden z niewielu tak dobrzy zachowanych zamków. Prawdę mówiąc zewnętrzne mury robią większe wrażenie, niż to co jest w środku. Przed zamkiem jest kościół z dużym krzyżem templariuszy. Historia głosi, że podczas budowy zamku, jeden z rycerzy w poszukiwaniu drewna na budowę znalazł odbicie wizerunku Maryi, w rzadkim w tych okolicach czarnym dębie. Na tym to miejscu w pobliżu zamku zbudowano więc kościół.
    Po zwiedzaniu zamku była przerwa na nawodnienie i potem uciążliwa droga przez miasto za miasto. Potem parę przystanków no i byliśmy na miejscu. Zatrzymaliśmy się jeszcze na próbowanie wina Bierzo w przydrożnej winiarni i potem obiad, ze znajomymi mocno podlany lokalnym winem, które jest przepyszne. Okazało się, że to dzień urodzin jednej ze znajomych Caminowych, więc nie obeszło się też bez śpiewania tradycyjnego Sto Lat.
    Widoki z drogi przepiękne. Jutro nowy dzień .
    Read more

  • Day 39

    Molinaseca

    September 26, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 18 °C

    Dzisiejszy dzień był przepiękny. Pomimo fizycznego wyczerpania, obfitował w przepiękne widoki i emocje, głównie związane z dojściem do Cruz de Ferro, gdzie pozostawiliśmy nasze jak i również naszych bliskich kamienie, które tak naprawdę nieśliśmy ze sobą już od Milwaukee. Towarzyszyły nam w każdym momencie dnia , podczas codziennego pokonywania zarówno odległości jak i związanych z tym naszych fizycznych trudności . Codziennie myśląc o nich , o tych kogo reprezentują i jak ważne są dla każdego. Codziennie nabierały one coraz większego znaczenia w naszym życiu, gdyż pragnęliśmy im nadać jak największą ważność w tym co reprezentują... Złożyliśmy je w tym tak bardzo znaczącym miejscu wierząc, że zostaną dobrze przyjęte. Było to dla nas bardzo głębokie przeżycie, uczucie wielkiej radości i wdzięczności z momentu dotarcia tutaj , a jednocześnie powagi i zadumy nad każdym kamyczkiem z osobna .... wszystkie intencje w nich zawarte dalej będą towarzyszyć nam w codziennym dniu wędrowania i codziennej modlitwie w naszej dalszej drodze do Santiago ....
    Dzisiejsza droga wyjątkowo górska, początkowo z dużym podejściem, ale potem z okrutnym zejściem. Na koniec wszystko bolało i z dużą radością powitaliśmy koniec tej bardzo uciążliwej drogi.
    W dół szło się wąskimi kanionami gdzie spod był uformowany z różnych głazów, skały, która przypominała wylana ale zastygłą lawe. Dotarliśmy do urokliwego miasteczka Molinaseca dopiero pod wieczór. To chyba najbardziej fizycznie wyczerpujący dzień dla nas od początku naszego wędrowania. ..
    Read more

  • Day 38

    Rabanal del Camino

    September 25, 2023 in Spain ⋅ 🌙 15 °C

    Dzisiejszy dzień dał nam wiele dobrego, ale najważniejsze były dwa miejsca. Pierwsze to Ermitera Ecce Homo, malutka kapliczka w Valdeviejas, prawie zaraz po wyjściu z Astorgi. Powstała ona z wdzięczności za cud , który się wydarzył chyba w XVI wieku. Mały chłopczyk wpadł do studni i zrozpaczona mama modliła się z całych sił do Jezusa Chrystusa o jego uratowanie, no i udało się. Jest to miejsce w którym czuje się niezwykłe ciepło i ma się poczuciu bezpieczeństwa. Ecce Homo, czyli oto Człowiek, bardzo w tym pomaga.
    W samym Rabanel jest bardzo malutki troszkę rozpadający się kościółek, którym opiekują się Benedyktyni z Niemiec . Do tego, że można tam zatopić się bardzo głęboko w myślach pomagają chanty śpiewany przez benedyktyńskich mnichów ubranych w czarne sutanny z kapturami.
    Droga dzisiaj była bardzo malownicza, ciągnęła się pod górę cały dzień, czasami lekko czasami bardziej, po kamieniach z bólem. Widoki cieszyły bardzo. Był tam po raz kolejny płot ciągnący się przez jakieś 2 km z wplecionymi krzyżami. Poprzez proste działanie matematyczne oszacowałem że byłoby tam ich ponad 14-16 tysięcy. Moim zdaniem bardzo imponujące jest to, że aż tylu ludzi chciało wyrazić swoje przekonanie, że krzyż ma dla nich znaczenie i być może są oni poszukiwaczami dobra i miłości.
    Jutro czeka nas Cruz de Ferro I ciężka droga. Mamy przygotowane wszystkie kamienie, które były poświęcone przez mnichów na nocnej adoracji. Trzeba będzie się z nimi pożegnać, oddając je w ręce tego, który może wszystko. W sumie dobre pożegnanie...
    Read more

  • Day 37

    Astorga, dzień odpoczynku.

    September 24, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 17 °C

    Dzisiaj czekało nas tylko przeniesienie do ulubionego Hotelu Gaudi, w którym zatrzymaliśmy się również w ubiegłym roku, z widokiem na budynek, który wzniósł Gaudi dla swojego kolegi biskupa.
    Katedry tym razem nie zwiedzaliśmy w oficjalny sposób, ale byliśmy na niedzielnej mszy. Katedra jest imponująca, ale może nie aż tak jak ta z Leon czy Burgos.
    Tuż obok jest malutki kościółek pod wezwaniem Sw. Marty męczenniczki. Była ponoć bardzo piękna i po odmowie wyjścia za mąż za lokalnego dostojnika ten ci ją tak bardzo kochał ścial jej głowę i wrzucil do rynsztoku. Wierni wydobyli jej ciało i relikwie są przechowywane w kościele. Jest ona patronką Astorgi.
    No i teraz jeszcze jedna powtórka. W ścianie przedniej kościoła jest malutkie zakratowane okienko do którego aby zaglądnąć, trzeba się wspiąć po kilku schodkach. Tam można zobaczyć celę bez drzwi. Ponad okienkiem jest wykuty w skale napis: Pamiętaj jak byłam sadzona i być może Twój sąd będzie taki sam. Wczoraj ja , dzisiaj ty.
    Były tam więzione dożywotnio kobiety lekkich obyczajów.
    Później już troszkę spacerowaliśmy po starym mieście. Byliśmy w barze gdzie podają różne rodzaje Vermuth i jako zakąski przeróżne ostrygi, sardynki I małże, wszystko z puszek.
    Oczywiście należało również zakupić czekoladę z której słynie to miasto, jest tu mianowicie fabryka tego zacnego smakołyku.
    W hotelu mamy widok na budynek Gaudiego, także dobrze się tu wypoczywa i w przerwach na przebudzenie, jednym okiem zerka się na wyśmienitą budowlę. Jedynie o drobine za głośne się wydają dzwony z pobliskiej katedry, które z uporem co pół godziny uświadamiają wszystkim, która jest godzina...
    Read more

Join us:

FindPenguins for iOSFindPenguins for Android