traveled in 8 countries Read more Wauwatosa, Wisconsin
  • Day 54

    Milwaukee

    October 11, 2023 in the United States ⋅ ☁️ 11 °C

    To już jest koniec, to już jest wszystko. Bardzo pasujące słowa chyba z jednej z piosenek Elektrycznych gitar. Przepiękny czas, który jak promienie słońca przeplatał się przez nasze życie przez prawie 2 miesiące. Teraz myśli muszą się poukładać aby nadać temu wszystkiemu specjalny wymiar.
    Powrót tak naprawdę zaczął się od uścisku Arka, który przyjechał po nas do Chicago. Czuć było w tym ciepło i dom, które dał na przywitanie i teraz tylko pozostało dopełnienie tego jak zobaczymy wszystkich.
    Buziaki.♥️
    Read more

  • Day 53

    Porto

    October 10, 2023 in Portugal ⋅ ☀️ 29 °C

    Ostatni dzień przed powrotem do domu. Pospaliśmy nie ukrywam dość mocno, ale było potrzebne. Pierwsze zadanie dnia było dość trudne, bo Kasi kije nie chciały się złożyć, nawet zabrała je do pobliskiego sklepu rowerowego i dwóch panów się nad nimi mocowalo i nie dali rady. Nie chcę się chwalić, ale Polish power wygrała i udało się je jakoś rozłączyć. Nogi mam słabe, ale okazało się, że ręce są na razie całkiem niezłe.😁
    Ruszyliśmy na miasto i po przejściu około 20 metrów stanęliśmy na małe co nieco😃
    Potem ruszyliśmy w stronę Katedry, zahaczając o słynny dworzec Bento, potem rua das flores i przeróżne inne zakamarki. Tutaj wszędzie jest pod górę i to mocno pod górę. Katedra kiedyś była fortecą i była postawiona na wzgórzu gdzie wykonywano wyroki na przestępcach. Dzisiaj jest tam całkiem spokojnie, nawet nie ścigają jak się pije piwo.
    Poszliśmy dalej do poleconego miejsca z kanapkami i było pysznie, ale nadal cały czas pod górę. Czas nas zaczął poganiać, aby zdążyć na zachód słońca i chyba nam się udało. Zdążyliśmy na zatłoczony most Luisa Pierwszego, bo było mnóstwo innych chętnych na zachód słońca. Później udaliśmy się w dół rzeki na mały, rzecz względna Gin and Tonic ( z Azorów z ananasem i miejscowy z pomarańczą). I do hotelu. Nawet nie wiadomo kiedy ten dzień minął.
    A teraz to już tylko pakowanie.
    Read more

  • Day 52

    Porto po raz pirewszy

    October 9, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 25 °C

    Pomału wyciszamy się. Mieliśmy przepiękny nocleg w Muxia. Nasze okna wychodziły na ulicę, która oddziela nas od morza. Całą noc mieliśmy odgłos fal, które dotarły przez cały Atlantyk, aby powiedzieć nam dobranoc i zapewniać piękny sen. Rano troszkę pospaliśmy i w końcu udało się wyjść. Najpierw śniadanko z przepysznymi kanapkami z hiszpańską szynka, serem i awokado. Udało się nam kupić parę rzeczy na drogę i jeszcze ostatnie spojrzenie na latarnię i kościół. Jest legenda o kościele, która mówi, że jak Santiago czyli Jakub jeden z bliższych Jezusowi apostołów był w Hiszpanii i myślał że mu słabo idzie nawracając pogan, przypłynęła Maria na kamiennej łodzi (Barka), poklepała Santiago po ramieniu i powiedziała, że wszystko jest dobrze i dobrze daje radę, a potem znikła. Dlatego potem powstał kościół w tym miejscu,który to uwiecznił. Ponoć Maria przyleciała do Saragosy do Jamesa na kolumnie i jest tam kościół pod wezwaniem Sw. Marii od kolumny. Była tam w podobnym celu. Bardzo wspierała Jakuba w jego ewangelizacji.
    Tak naprawdę Sw.Jakub był pierwszym apostołem, który został Męczennikiem, Herod obciął mu głowę, a było to w 44 roku naszej ery. W 40 roku wrócił do Jerozolimy i tam zginął śmiercią męczeńską.
    Później już powrót do Santiago, Kasia musiała się po drodze wykąpać w morzu i chyba to wywołało u niej ogromne zadowolenie. Potem już Santiago, oddanie samochodów i dotarcie do stacji autobusowej. Byliśmy w Porto po około 4 godzinach jazdy. Mamy piękny hotel zaraz koło rzeki. Wieczorkiem jeszcze małe wyjście na obiadek, wino i Porto.
    Żal się żegnać z tym czasem, ale tęsknota za naszymi jest równie wielka.
    Read more

  • Day 51

    Muxia

    October 8, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 23 °C

    Dzisiaj dotarliśmy do Muxia, ale już skończył się spacer. Skorzystaliśmy z usług koni mechanicznych schowanych w Pequot. Pobralismy samochód około południa i ruszyliśmy najpierw do Fisterra, a potem do Muxia. Fisterra pochodzi od łacińskiej nazwy finis terrae, co oznaczało koniec ziemi, najdalej na zachód wysunięty kawałek Galicji.
    Zanim wyjechaliśmy z Santiago zobaczyliśmy się jeszcze z AJ i Judy, obydwoje umierali z upojenie ostatniej nocy, potem jeszcze znalazła się Cecilia, która była w doskonałej formie.
    Wyjazd z Santiago nie był zły i po około 40 minutach znaleźliśmy się nad wodą. Co jakiś czas pojawiały się ładne, dobrze osłonione plaże, także było trudno odmówić sobie postoju, który kończył się woda, lodami i owocami morza.
    Sama Fisterra jest moim zdaniem dość przemysłowa i przeładowana turystami, chociaż ten orginalny koniec dawnego świata robi duże wrazenie. Ci co pielgrzymują wciąż pieszo mają jeszcze długi dystans do przejścia. Kasia zostawiła tam swoje dobrze schodzone buty, zaraz za słupkiem z napisem 0 km
    Muxia jest za to przeurocza, Pięknie usytuowany kościół pod wezwaniem Marii od Łodzi. Czasami jak jest mocna fala i wiatr to fale rozbijają się o nasadę frontowa kościoła. Okolica kościoła robi ogromne wrażenie ze swoimi skałami i oceanem. Spędziliśmy tam parę godzin ciesząc oczy wzburzona woda i niesamowitym zachodem słońca.
    Zupełnie zapomniałem ale jeszcze przed Fisterra zatrzymaliśmy się aby podziwiać Ezaro wodospad. Też cudne miejsce warte odwiedzenia. Buziaki dla wszystkich.
    Read more

  • Day 50

    Santaigo de Compostela

    October 7, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 20 °C

    ❤️ Jesteśmy ❤️
    Teraz dopiero jest czas, aby coś dopisać . Dzień zaczął się od tradycyjnego spaceru, najpierw pokazała się Anne, wypiła z nami kawę i poszła dalej. Miała spotkać przyjaciela z Taiwan i swoją przyjaciółkę. Za pół godziny doszli do nas AJ and Judy i razem ruszyliśmy w stronę Santiago. Tuż przed górą Monte Gozo jest mała kapliczka pod wezwaniem Świętego Marka, osobą, która doglądała tego miejsca, była młoda dziewczyna z Polski, która zaczęła swoją pracę dwa miesiące temu. Zadumalismy się i pobraliśmy stemple, no i potem dalej w drogę. Zatrzymaliśmy się jeszcze przy pomniku pełnych nadziei i radosnych pielgrzymów patrzących w stronę katedry Santiago. Emocje w miarę zbliżania się do Katedry nabierały mocy. W końcu dotarliśmy, trzymając się za ręce na plac gdzie radość się dopełniła. Spotykaliśmy co raz starych znajomych z trasy. Rhonda, czekała na nas z gotowym do odstrzału szampanem, który wspólnie wypiliśmy. Później biuro pielgrzymów, gdzie dostaliśmy certyfikat ukończenia pielgrzymki, trochę drinków i jedzenia no i potem każdy wyczerpany emocjami regenerował siły na wieczór.
    Wybraliśmy się na mszę świętą na 7:30 i tak naprawdę nic nie wskazywało, że będzie latało kadzidło, ale było i napełniło cały kościół wspaniałym zapachem.
    Po zakończeniu mszy na której było prawdopodobnie parę tysięcy osób wydarzył się cud, moim zdaniem. Zostaliśmy w grupie około 20 pielgrzymów z odprawiającym wczesniej mszę starszym księdzem. Zostaliśmy najpierw zaprowadzeni za zakrystię do mało uszeszczanej części kościoła, gdzie mogliśmy spalić czarne kartki, które miały reprezentować nasze ciężary. Potem dostaliśmy wykład na temat katedry. Potem siedzieliśmy przy ołtarzu, na jego stopniach i w krzesłach przeznaczonych dla biskupów. Nie mamy żadnych zdjęć, ale po prostu nie było jak ich robić.
    Potem zostaliśmy poprowadzeni za ołtarz i ponownie pod ołtarz aby zobaczyć grób apostoła.
    To był chyba najpiękniejsze zakończenie, nie ukrywam że czuliśmy się wybrani. Było cudownie.
    Read more

  • Day 49

    Vilamaior

    October 6, 2023 in Spain ⋅ ☁️ 11 °C

    Przewedrowalismy dzisiaj około 20 km. Jest to ostatnia noc przed wejściem do Santiago. Dochodzimy do celu, ale czy do końca? Myślę, że koniec okazał się bardziej odległy niż się wydawało, ale za to emocje i przemyślenia będą nam towarzyszyć przez długi czas, aż wszystko się ułoży albo nie ułoży w głowie. Na razie nie ma szans aby to wszystko ogarnąć. Poza osobistym zaangażowaniem nie byłoby możliwe aby to dokonać, bez waszego wsparcia i miłości, którą czuliśmy każdego dnia.
    Dotarliśmy do miejsca gdzie od katedry dzieli nas tylko 9 km, także jutro powinniśmy dotrzeć na miejsce około południa.
    W ciągu dzisiejszego dnia dołączyły do nas na trochę Ewa i Julita( Sztokholm) z Polski, także nasza grupa troszkę się powiększyła. Nie było żadnego otwartego kościoła. Nie było też żadnego kamiennego krzyża, tak jakby wszystko już tylko czekało na wejście do Santiago, czyli tam gdzie jest punkt kulminacyjny.
    Pogoda traktuje nas od dłuższego czasu w sposób bardzo łaskawy ( AJ jest 5 raz na Camino Frances I po raz pierwszy w Galicji towarzyszy mu słońce), zapewniając ciepły dzień z lekkim wiaterkiem i cieniem z drzew rosnących wzdłuż drogi.
    To chyba tyle, na razie nie ma szans aby przelać wewnętrzne myśli i przemyślenia w słowa, to chyba przyjdzie później...
    Read more

  • Day 48

    A Salceda

    October 5, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 13 °C

    Pojawiają się pomału uczucia, zadowolenie z dojścia do celu jak i żalu, że się to już kończy. Tęsknoty za bliskimi i tęsknoty za brakiem odpowiedzi na wszystkie pytania. Szczęścia z uniesienia choć jednego kamienia i jednej dobrej odpowiedzi, którą się usłyszy i jednocześnie zadumanie nad ogromem nowych pytań i nowych kamieni, które chciało by się oddać w dobre ręce.
    Było dzisiaj dość dużo bardzo pomarszczonej drogi, ale na szczęście na krótkich odcinkach. Przechodziliśmy koło paru zewnętrznie ładnych kościółkach, ale były one niestety zamknięte. Nasza grupa wędrująca nam się powiększyła. Większość trasy spędziliśmy w piątkę tzn Kasia, AJ, Anna, Judy i ja. Dochodząc do Arzua, przechodzi się koło fontanny, o której legenda mówi, że leczy wszystko, miałem ochotę się w niej wykąpać.
    Arzua po za tym, że jest miastem przemysłowym to słynie z wyrobu pysznych serów, także jeden cały okrąg został pobrany, mam nadzieję, że uda się go dowieźć do domu.
    Śpimy w miejscu gdzie jest doskonała kuchnia. Miałem golonkę, która była chyba najlepsza jaką kiedykolwiek miałem. Jutro ostatnia noc przed Santiago.
    Read more

  • Day 47

    Casa da ponte de Penas

    October 4, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 16 °C

    Kolejny fascynujący dzień. Wyszliśmy z Ligonde dość późno bo około 8:39. Otaczała nas mgła i dużą wilgotność. Ta pogoda z mistyczną mgłą i pomału budzącym się słońcem wykreowała cudowne pejzaże, godne zamyśleń i podziwu. Cały czas idziemy z AJ czyli Alfred Junior i od wczoraj przyłączyła się do nas Anne dziewczyna z Tajwanu, ale długo mieszkająca w Kalifornii, a od paru lat z mężem i 3 dzieci w Szwajcarii. Czasami jak kogoś spotkasz to wiesz, że kliknąłeś i jesteś przyjaciel no i tak tu było.
    Do tego kolejna znajoma Judy Filipinka obecnie z Kalifornii, która szła z grupą dwóch innych dziewczyn również dołączyła do nas, bo pęcherze na stopach dość mocno ją hamowały. AJ, nasz Anioł Stróż przygarnął ja na ostatnie dni wędrówki, bo przez opóźnienie nie miała rezerwacji , a AJ podobnie jak my ma już rezerwacje do końca drogi.
    Tak naprawdę to nie ma za ciekawych miejsc do opisu, oprócz może kościoła w Palas de Rei, XII wiecznego Igrexa de San Tirso gdzie rzeźba Maryi wewnątrz kościoła i we środku przedstawia Matkę Bożą w unikalny sposób, mieszając elementy pogańskie i chrześcijańskie.
    Potem parę przerw i Melide, miasto usytuowane w środku Galicji uważane ze stolicę tego okręgu, a może bardziej stolicę spożywania ośmiornic. Piękne podejście do miasta przez most romański i potem wzdłuż zabudowań wizygocko celtyckich prowadziło do miasta niestety dość dużego i przemysłowego.
    Kolejna ciekawostką jest to, że w centrum miasta stoi najstarszy celtycki dwustronny kamienny krzyż i zaraz obok po prawej stronie kaplica Sw. Rocha. Niby nic takiego ale jest tam portal z kościoła San Pedro wkorporowany w nowa budowlę kaplicy i co ciekawe to to, że stanowi on tło banknotu 10 E.
    Musieliśmy podejść jeszcze parę kilometrów i wylądowaliśmy w przeuroczym hoteliku, takim hiszpańskim rancho, z krowami , koniem i basenem. Cudo. Jutro czeka nas kolejny wydłużony dzień ale wkrotce wchodzimy do Santiago.
    Read more

  • Day 46

    Ligonde

    October 3, 2023 in Spain ⋅ ☁️ 16 °C

    O górach już nic nie piszę bo to same nudy, powiem tylko to, że nadal są. Dzisiejsza zmiana pogody zapewniła dość chłodny i pochmurny dzień, ale na szczęście bez deszczu. Wspinaliśmy się większość dnia i tak naprawdę nic się niezwykłego nie wydarzyło, oprócz może jednej rzeczy. Pod koniec dzisiejszego spaceru doszliśmy do małej osady Ventas de Naron. Znajduje się tam malutka kapliczka/Ermitera, która została zbudowana z kamieni pozostałych po XIII wiecznym szpitalu dla pielgrzymów prowadzonym przez Templariuszy, który pierwotnie znajdował się niecały kilometr od obecnego miejsca. Zbudowali ja mieszkańcy tej okolicy w XIX wieku po tym jak szpital został skonfiskowany i doprowadzony do ruiny. Przyglądając się uważnie murom można dostrzec, że niektóre kamienie mają charakterystyczny krzyż Templariuszy. W środku jest też figurka Marii Magdaleny do której rycerze przywiązywali bardzo dużą wagę. No i oczywiście za biurkiem kustosz tego miejsca, niewidomy, ale bardzo zaradny. Chętny do rozdawania tradycyjnych pieczątek i obrazków świętych z Marią Magdaleną. Aby dostać pieczątkę należy prowadzić jego rękę do odpowiedniego miejsca w książce do stempli. My również otrzymaliśmy od niego pieczątki i parę fajnych obrazków na pamiątkę.
    Później już tylko droga do albergue.
    W Ligonde można dostrzec w wielu miejscach pozostale po szpitalu i cmentarzu pielgrzymów ruiny oraz herby królów Alfonso i Fillippe wykute w ścianach niektórych domów .
    Ciekawe bo wioska jest raczej mało imponująca z dużym galicyjskim nieladem i dużą ilością krów typu buey i ich wydalin i związanych z tym zapachów. To z tymi malutkimi fragmentami z dalekiej historii podwyższa to miejsce to zupełnie innego poziomu pobudzając wyobraźnię i fantazję jak tu mogło być kiedyś. Pewnie jest to niemożliwe ale chętnie bym tu pochodził z dobrym detektorem metalu.
    Read more

  • Day 45

    Portomarin

    October 2, 2023 in Spain ⋅ ☀️ 17 °C

    Miało być Vilacha, a jest Portomarin. W połowie dzisiejszej drogi dostaliśmy wiadomość od naszego Albergue, że niestety ale nie mogą nas przyjąć, popękały im wszystkie rury i wylała zęza, także zrobił się mały kłopot. Nie było miejsca nigdzie w promieniu 50 km i groziło nam spanie pod gołym niebem. Od Sarii zaczyna się inne Camino, jest to ostatnie 100 km i przyjeżdżają autobusy z wycieczkami, wiele ludzi zaczyna swoją pielgrzymkę właśnie tutaj także robi się to zupełnie inna drogą, dobrą ale inną pełną ludzi , można powiedzieć rzeka ludzi. Z tego powodu wszystkie miejsca były wykupione i nie było nic. Na szczęście nasze znajome Caminowe, wynajęły już znacznie wcześniej dużo za duży dla nich dom i miały dość miejsca, aby nas przygarnąć do siebie czyli tzw cud pielgrzymkowy, albo działalność Anioła Stróża bo dzisiaj właśnie jest Jego święto. Stare Caminowe porzekadło mowi - Camino zapewnia, i dzisiaj dokładnie właśnie tak się stało...
    Dzisiejsza droga wiła się górami , dolinami zapewniając piękne widoki w zasadzie cały czas. Parę przystanków na nawodnienie w doskonałej atmosferze i tak generalnie minął dzień.
    Dzisiaj również przeszliśmy koło słupka wskazującego , że pozostało nam 100 km do Santiago, no i oczywiście chwila ta została uwieczniona wieloma zdjęciami .
    Portomarin jest ciekawym miastem, gdyż parę stuleci temu przeniesiono je o jakieś 300-400 metrów w górę, bo król zbudował zaporę próbując ujarzmić miejscową rzekę. Jak jest niski poziom rzeki, to można zobaczyć resztki starego miasta po środku rzeki no i mieliśmy szczęście bo wody w rzece było mało i ruiny sterczały po środku rzeki, pobudzając fantazje do wyobrażania sobie jak to musiało kiedyś być ....
    Read more

Join us:

FindPenguins for iOSFindPenguins for Android